Autorka powieści Urodzony w cieniu talibów, Andrea Busfield, jest dziennikarką. W latach 2005-2008 przebywała w Afganistanie jako redaktor naczelny ukazującej się w Kabulu gazety finansowanej przez NATO. Efektem tego pobytu jest niniejsza książka. Jej bohaterem, a zarazem narratorem, jest 11-letni chłopiec, Fouad. Akcja powieści rozgrywa się w Afganistanie, po obaleniu rządów talibów.

Rodzina Fouada została ciężko doświadczona przez los. Jego dwaj bracia nie żyją, ojciec zginął w walce z talibami, a siostra została przez nich uprowadzona. Fouad z matką, Mariją, w jednej chwili tracą wszystko, co mieli. Stąd zmuszeni są do zamieszkania u ciotki chłopca. Jednak taka sytuacja nie jest dla nikogo idealnym rozwiązaniem. Życie Fouada zmienia się, gdy mieszkająca w Afganistanie Angielka, Georgie, zatrudnia Mariję jako gospodynię domową, przyjmując ich oboje pod swój dach i traktując wraz z dwojgiem swych przyjaciół – domowników  jak członków rodziny. Fouad jest zauroczony Georgie i staje się zazdrosny na wieść o tym, iż ona zakochana jest we wpływowym i bogatym Hadżi Chanie. Jednak później, gdy chłopiec poznaje „rywala” bliżej, zmienia swój stosunek do niego.

Autorka książki w sposób bardzo ciekawy pokazała Afganistan – widziany oczami chłopca, który z jednej strony, tak dotknięty przez los, wydaje się aż nazbyt dojrzały, a z drugiej – w głębi serca jest przecież wciąż dzieckiem. Fouad zdaje sobie sprawę z bolączek, jakie dotykają jego kraj, mówiąc, iż Afganistan słynie z dwóch rzeczy: z nieustannych walk i uprawy maku. Przy czym poznajemy tu punkt widzenia innego dziecka, kuzyna Fouada, na tę ostatnią kwestię. Twierdzi on, że narkotyki i AIDS to problem Zachodu, dodając jakże wiele znaczące słowa: My tylko próbujemy jakoś związać koniec z końcem.

Fouad w bardzo dorosły sposób mówi też, że rzeczywistość Afganistanu to ból i śmierć. Podkreśla, że wśród jego mieszkańców nie ma nikogo, kto by w jakiś sposób nie ucierpiał. Wojna okaleczyła wszystkie rodziny, pozostawiając po sobie nędzę i głód.

Widać, że Fouad cały czas żyje w strachu przed powrotem rządów talibów. Pragnie, by w jego kraju wreszcie zapanowały spokój i radość. Wzruszający jest fragment książki, opisujący szczęście chłopca, gdy z okazji Bożego Narodzenia dostał od Georgie rower. Ten dzień, spędzony wraz z matką i przyjaciółmi, był dla niego wielkim przeżyciem, skłaniając go do przemyśleń: (…) wspominałem ten dzień, w którym bogaci siedzieli razem z biednymi, bezbożnicy z wierzącymi, cudzoziemcy z Afgańczykami, mężczyźni z kobietami i dzieci z dorosłymi. Tak właśnie mógłby wyglądać idealny świat, gdyby ludzie nie dręczyli się nawzajem różnymi przepisami, ustawami i strachem. Czy rzeczywiście tak bardzo różnimy się między sobą?.Poprzez te myśli chłopca wyraźnie przebija tęsknota za pokojem i wzajemną tolerancją.

Dość wstrząsające wydają się rozmyślania Fouada na temat tragedii, jaka spotkała jego rodzinę: Ale w Afganistanie oznacza to tylko wielkie „No to co?”. Wydawać by się mogło, że chłopiec podchodzi do tej sytuacji z obojętnością. Tak jednak nie jest. Słowa te świadczą jedynie o tym, iż zdaje on sobie sprawę z tego, że w Afganistanie taka sytuacja nie jest niczym wyjątkowym – dotyka wiele rodzin, zbyt wiele. A jaki ogrom bólu tkwi na samym dnie serca Fouada, dowiadujemy się, gdy ze szczegółami opowiada Georgie poruszającą historię swojej rodziny. Jednocześnie, pomimo tej przedwczesnej dojrzałości, Fouad pozostał w środku małym chłopcem, o czym świadczy jego dziecinne podejście do spraw świata dorosłych, które nie zawsze były dla niego zrozumiałe.

Pewnym przełomem w życiu Fouada staje się śmierć w zamachu bombowym jego przyjaciela-rówieśnika, Spandiego. Wtedy właśnie załamuje się, nie mogąc się pogodzić z bezsensowną śmiercią dziecka, które przez przypadek zostało wciągnięte w wir wojny dorosłych. Jednak ta śmierć przyczyniła się też do tego, że spojrzał na Afganistan inaczej niż do tej pory. Widząc tak wiele osób, które przyszły po pogrzebie do domu Spandiego, by wspominać go w modlitwach, powtarza sobie: (…)przekonałem się, że poza sporami polityków, poza zamachowcami samobójcami i ich morderstwami, poza żołnierzami i ich bronią ludzie są dobrzy. Że Afgańczycy są dobrzy. I chociaż miałem kłopot z opanowaniem umysłu, wiedziałem, że muszę się trzymać przynajmniej tej prawdy. Te słowa małego, przedwcześnie dojrzałego chłopca podkreślają, że Afganistan to coś więcej, niż tylko wojna i zabijanie. To kraj, którym ludzie są zdolni do wielkich uczuć. To kraj, w którym można się zakochać – przykładem jest miłość Georgie do Afganistanu.

W powieści Urodzony w cieniu talibów czytelnik znajdzie zarówno momenty ciepłe, zabawne, dotyczące przede wszystkim Fouada i jego dziecięcego spojrzenia na świat, jak i wzruszające, pokazujące cierpienie niewinnych ludzi, a także trudną, pozbawioną widoków na przyszłość miłość Georgie i Hadżi Chana, których jedyną „winą” było to, że zakochali się w sobie w niewłaściwym miejscu i niewłaściwym czasie.

Urodzony w cieniu talibów to książka niezwykle poruszająca i godna polecenia. Na pewno na długo zostanie w pamięci czytelnika. Jak autorka sama pisze na końcu swojej książki, chciała w niej pokazać, że Afganistan to kraj pełen uśmiechu, słońca, empatii i ducha; kraj, który zainspirował wielu ludzi i ją samą; kraj, w którym zakochała się od pierwszego wejrzenia. Jestem pewna, że jej się to udało.

Autokar:
Andrea Busfield
Tytuł: Urodzony w cieniu talibów
Tytuł oryginalny: BORN UNDER A MILLION SHADOWS
Przekład: Zofia Uhrynowska – Hanasz
Data wydania: lipiec 2011
Liczba stron: 368
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: Wydawnictwo Albatros A. Kuryłowicz
ISBN: 978-83-7659-229-9
Gatunek: Proza obyczajowa