Mnich i osioł
Vlad Dracula był wyznania prawosławnego i nie darzył sympatią Kościoła Katolickiego, który próbował przeciągnąć na swoje łono ludy zamieszkujące Wołoszczyznę. Z Siedmiogrodu na drugą stronę Karpat co rusz wyruszali kaznodzieje, próbujący nawracać na katolicyzm poddanych księcia. To mu się nie podobało i przyłapanych kaznodziejów wyrzucał na zbity pysk ze swojego kraju.
W pamfletach, napisanych na zlecenie saskich kupców, mających oczernić postać Vlada Draculi, czytamy o tym, jak pewnego dnia przed księciem stanął mnich z zakonu świętego Bernarda, prosząc o jałmużnę. Nędzne było jego życie, ale dzięki niemu miał zasłużyć sobie na Niebiosa. Usłyszawszy to, książę zapytał, czy chciałby rychło tam się znaleźć, na co mnich odparł, że owszem, płonie z ochoty. Dracula stwierdził, że jeśli taka jest jego wola, postara się żeby, jak najszybciej tam dotarł. Rozkazał wystrugać dla mnicha pal i go na niego wbić. Nie miał wyrzutów sumienia, bo przecież jego czyn zakonnikowi przyniósł korzyść – szybciej, niż zamierzał, trafił przed oblicze Boga.
Na dziedzińcu braciszek zostawili objuczonego osła, który teraz wyszedł na drogę i zaczął ryczeć. Rozgniewany Dracula kazał sprawdzić, kto taki hałas czyni. Słudzy po chwili przyprowadzili osła przed oblicze księcia, który stwierdził, że zwierzęciu pewnie też do nieba spieszno i kazał nabić go na pal obok swojego pana.