Amy Redwing, ratująca psy z opresji, Brian McCarthy, architekt. Łączy ich nie tylko gorące uczucie, ale i tajemnie z przeszłości, zbyt mroczne, by zdradzić je nawet najbliższej osobie. Jeśli do całości dołączymy płatnych morderców, związek dwójki psychopatów oraz elementy nadnaturalne i niezwykłego golden retrievera o imieniu Nickie, otrzymamy bardzo interesujący materiał na książkę.

Dean Koontz jest pisarzem bardzo popularnym w Polsce. Jego książki są czytane chętnie, głównie ze względu na ciekawych bohaterów, wartką akcję i zdolności autora w stopniowaniu i podtrzymywaniu napięcia. Praktycznie każdą z jego powieści można wziąć w ciemno na długą podróż pociągiem i mieć pewność, że czas minie szybko i przyjemnie. Także i tym razem się nie zawiodłam – zatopiona w lekturze niemalże zapomniałam wysiąść na właściwej stacji.

Postacie o interesującej historii i motywach zawsze były silnym punktem twórczości Koontza. Amy, głównej bohaterki, nie da się nie polubić. Jest osobą niezwykle ciepłą, darzącą  ogromną miłością psy rasy golden retriever, poza tym ma duże poczucie humoru i nieco beztroskie podejście do życia. Poznajemy ją podczas jednej z akcji ratunkowych, gdy odbiera maltretowanego psa z rąk brutalnego właściciela. Nickie, suka o niesamowicie mądrych i pięknych oczach, podbija serce Amy i zamiast trafić do domu tymczasowego, zostaje u niej na stałe. Brian nieco mniej zapada w pamięć, jego charakter został słabiej zarysowany. Z kolei antagoniści – dwójka psychopatów – są niesamowici. Również w tym przypadku kobieta jest silniejszą postacią. Moongirl ciągle czuje w sobie pustkę –  poza tymi szczęśliwymi dla niej momentami, w których niszczy, podpala, zadaje ból. Harrow jest nią niesamowicie zafascynowany i pragnąc lepiej poznać  partnerkę, staje się wspólnikiem w zbrodniach. Autor wydaje się całkiem dobrze rozumieć, czym może kierować się psychopatyczna osoba; potrafi ubrać to w słowa i sprawić, że postać staje się dla czytelnika autentyczna. Nie stworzył często spotykanych  czarnych charakterów, którzy są źli, „bo tak”.

Fani Koontza na pewno zauważyli, że  nie jest pierwszą jego książką, w której występują golden retrievery. Poprzednia powieść Deana również traktowała o relacji niezwykłego psa tej rasy z człowiekiem . W obu przypadkach między wierszami można wyczytać wielką miłość autora do owych zwierząt. Gdy pracował nad Mrocznym popołudniem, Trixie, jego ukochany golden,  zachorował i musiał zostać uśpiony. Pisarz przelał swoje doświadczenia na papier, opisując jedną ze scen tak, że czytając ją, miałam łzy w oczach.

Na samym początku historia bohaterów jest dla czytelnika jedną wielką tajemnicą. Niczego nie wiemy o przeszłości Amy – dlaczego zmieniła nazwisko, przed czym się ukrywa i skąd ma pieniądze na prowadzenie fundacji „Golden Heart”. Nie wiemy także, kto szantażuje Briana i co chce przez to uzyskać. Koontz stopniowo prowadzi czytelnika w stronę rozwiązania, dobrze dawkuje napięcie i stopniowo uchyla rąbka tajemnicy. Pomaga w tym również struktura książki – wiele stosunkowo krótkich rozdziałów, każdy pisany z perspektywy innej postaci; dodatkowo akcja często zawieszana jest w ważnym momencie, co  jeszcze bardziej podsyca ciekawość. Tempo jest zrównoważone, nie zauważyłam momentów szczególnie nużących ani wydłużonych na siłę. Ciągle dzieje się coś ciekawego.

Zakończenie niestety rozczarowuje. Po pierwsze, jest o wiele za krótkie. Wszystko zmierzało do punktu kulminacyjnego, napięcie rosło – a czytelnik dostał marne kilka stron. Wyglądało to tak, jakby autor na siłę dopisał je tuż przed deadline’em, w dodatku nie mając dobrego pomysłu na rozwiązanie akcji. Zamiast porządnego, trzymającego się kupy  zakończenia, na do widzenia dostajemy interwencję deus ex machina, co pozostawia pewien niesmak.

Ponarzekać można także na tłumaczenie, które jest dalekie od ideału. Już sam tytuł został przełożony z iście polską fantazją, w oryginale bowiem książka nazywa się The Darkest Evening of the Year. W samym tekście zaś można natknąć się na przeróżne kalki językowe i pomniejsze błędy. Jednak sądzę, że mało kto będzie się tym przejmował – nie są one zbytnio rażące, a książka tak wciąga, że przestaje się na nie zwracać uwagę.

Komu mogę polecić tę książkę? Fanom Koontza rekomendować nie muszę, bo znają już dobrze styl pisarza – mogę powiedzieć tylko, że  nie odstępuje poziomem od innych jego powieści. A tym czytelnikom, którzy do tej pory nie mieli okazji poznać tego autora, również gorąco polecam lekturę. Szczególnie jeśli też kochają czworonogi.

Autor: Dean Koontz
Tytuł: Mroczne popołudnie
Tytuł oryginalny: The Darkest Evening of the Year
Tłumacz: Renata Kopczewska
ISBN: 978-83-7659-214-5
Wydawca: Wydawnictwo Albatros Andrzej Kuryłowicz
Oprawa: miękka
Format: A5
Liczba stron: 400
Data wydania: 5 listopada 2011
Gatunek: thriller paranormalny