Szekspir to najczęściej wystawiany dramaturg wszech czasów. Autor 37 sztuk, 154 sonetów i kilku poematów narracyjnych uważanych za literackie arcydzieła. Jednocześnie – nigdy nie odnaleziono żadnego tekstu napisanego ręką Szekspira. W testamencie zapisał żonie swoje łóżko, jednak nie wspomniał o żadnej książce ani rękopisie…

Reżyserią zajął się Roland Emmerich, który ma wprawdzie na swoim koncie przygodę z kostiumem (Patriota), ale znany jest raczej z filmów o atakach kosmitów i upadku cywilizacji (2012, Pojutrze, Godzilla, Dzień Niepodległości, Gwiezne wrota). Jego nazwisko nie budzi więc skojarzeń z kinem wysokich lotów; mimo to, reżyser zwrócił się ku historii zagadkowego Williama Szekspira. W filmie Anonimus, w atrakcyjnym opakowaniu historycznego thrillera politycznego, reżyser przedstawia własną wersję historii powstania szekspirowskich dramatów, jedną z możliwych odpowiedzi na pytanie, kto tak naprawdę był twórcą niezwykłych, przełomowych dzieł literackich. Jednocześnie przedstawia nam świat, w którym intrygi polityczne i zakazane romanse na królewskim dworze (nie bez przyczyny) stają się tematem dramatów wystawianych na londyńskich deskach teatralnych.

Wbrew temu, czego można się spodziewać, film nie ma rozmachu typowego dla poprzednich produkcji Emmericha; jest bardziej kameralny, skromniejszy i bliższy kostiumowemu thrillerowi politycznemu, niż kinu akcji. Jest to jednocześnie film rozrywkowy. Reżyser nawet nie udaje, że chce być dokumentalistą, czy badaczem dzieł i dziejów Szekspira, zatem widzowie także nie powinni szukać w filmie odpowiedzi na dręczące ich pytania.

Zdecydowanie najmocniejszą stroną filmu Emmericha są aktorzy. Reżyser, najwyraźniej, poważnie potraktował swoje zadanie; udało mu się bowiem zebrać zespół wyśmienitych, szekspirowskich mistrzyń i mistrzów. Znakomicie sprawdza się nie tylko Rhys Ifans w roli „prawdziwego” autora dzieł Szekspira;  na brawa zasługują także pozostali: Vanessa Redgrave i Joely Richardson, które kreują barwną i nieszablonową postać królowej Elżbiety (starszej i młodszej), David Thewils  w roli Williama Cecila, Rafe Spall jako William Szekspir (to znaczy: człowiek o tym nazwisku…) oraz Derek Jacobi. Sztuka aktorska w ich wykonaniu jest jednak w zauważalny sposób podszyta teatrem, co dla niektórych może być wadą – miejscami może być bowiem zbyt teatralnie.

anonimus3

Na korzyść filmu przemawia także dbałość o stronę wizualną. Kostiumy zaprojektowano z troską o detale, scenografia jest bogata, a pozytywne wrażenie potęgują urokliwe zdjęcia pięknych plenerów, przede wszystkim architektury starej Anglii, która w filmie faktycznie zdaje się wyglądać tak, jak za życia bohaterów opowieści.

Tematyka spekulacji dotyczących autorstwa utworów sygnowanych nazwiskiem Szekspira nie jest nowa, jednak i dziś zdaje się nie tracić naszego zainteresowania. Nikomu bowiem, jak dotąd, nie udało się rozwiać wątpliwości historyków literatury oraz czytelników, zaś pytanie jak to możliwe, by człowiek z ludu tworzył tak znakomite dzieła, nadal frapuje. Zachwyca i zdumiewa nie tylko ich forma, ale także treść, która zdaje się świadczyć o dogłębnej znajomości obyczajów i intryg dworskich Szekspira. Czy człowiek w żaden sposób niezwiązany z dworem mógł taką wiedzę posiąść? W jaki sposób?

W pewnym sensie przesyt budzi fabuła – szczególnie bliżej końca filmu bardzo się gmatwa, niestety z pewną szkodą dla jej prawdopodobieństwa. Stopniowo splatają się poszczególne wątki, z których widz składa fragmenty układanki. Autor scenariusza puszcza wodze fantazji, intrygi miejscami stają się przekombinowane, tracą wiarygodność, przez co słabnie zaangażowanie widza. Być może, gdyby twórcy na siłę nie nadziewali scenariusza wszystkimi pomysłami, jakie przyszły im do głowy, film mógłby być nie tylko czytelniejszy, ale też bardziej trzymający w napięciu.

anonimus2

Interesującym zabiegiem formalnym jest sposób otwarcia i zamknięcia filmu. Na początku wita nas Derek Jacobi, zapowiadając film tak, jakby zapowiadał przedstawienie. Opowiada to, co oficjalnie głosi się na temat Szekspira, po czym zaprasza do poznania innej wersji tej historii. Z kolei, kiedy film dobiega końca, widzimy teatr, w którym zapalają się światła, zaś widzowie niespiesznie opuszczają swoje miejsca.

Film Emmericha, mimo historycznego kostiumu, ciągle ma ten sam główny cel, co inne jego dzieła – przede wszystkim bawić widza. Decydując się na obejrzenie Anonimusa, należy więc nastawić się na rozrywkę; ładnie podaną, dobrze zagraną i z pewnymi aspiracjami, jednak ciągle rozrywkę. Nie warto czerpać z tego filmu wiedzy o realiach czy historii, ani wymagać przesadnego trzymania się tychże – nie taki był bowiem, najwyraźniej, cel reżysera, aby bawić się w dokumentalistę. Jeśli porzuci się zamiary pielęgnowania wyśrubowanych wymagań, z powodzeniem można ten film obejrzeć, dobrze się bawiąc i nie pamiętając o nim później zbyt długo.

{youtubejw}J9HqTpOS5U0{/youtubejw}

Tytuł polski: Anonimus
Tytuł oryginału: Anonymous
Reżyseria: Roland Emmerich
Scenariusz: John Orloff
Premiera kinowa: 10 listopada 2011 (Polska), 11 listopada 2011 (Świat)
Gatunek: Dramat
Produkcja: Niemcy, Wielka Brytania
Czas trwania: 130 min
Przedział wiekowy: od 12 lat
Dystrybucja kinowa: UIP United International Pictures