ninja2009 rok był chwilowym powrotem do łask gatunku filmów o ninja, które w latach 80. spopularyzował m.in. Sho Kosugi. Chociaż film twórców „Matriksa”, „Ninja Zabójca” okazał się niewypałem, w tym samym roku na rynku DVD pojawił się nisko-budżetowy obraz pt. „Ninja” z jednym z najlepszych na świecie aktorów w sztukach walki – Scottem Adkinsem.

Fabuła prosta i nie pozostawiająca pola do tajemnic czy zwrotów akcji. Adkins wcielił się w Amerykanina, Caseya, który szkolił się w ninjitsu w Japonii. Jego mistrz wysyła go do Ameryki, aby chronił relikwie Yoroi Bitsu. Znajdzie się także miejsce dla rywala, który chce śmierci wszystkich i lekkiego wątku romantycznego.

Chociaż „Ninja” jest produkcją przeznaczoną tylko na rynek DVD, nie odbiega standardami od kinowych filmów. Isaac Fiorentine, twórca m.in. „Undisputed 3” udowodnił, że potrafi robić jak nikt inny widowiska dla wielbicieli sztuk walki i tutaj poniekąd powtarza sprawdzoną przez siebie regułę.


Za choreografię odpowiadał Akihiro Noguchi, lecz wydaje mi się, że większy wpływ miał na nią sam reżyser, który przez wiele lat trenuje sztuki walki i ma do tego podejście jak nikt inny. Widać to przede wszystkim w niesamowitej pracy kamery – nie ma tutaj zbliżeń na twarz i szybkiego montażu – ujęcia są długie, oddalone, a cięcia sporadyczne. Dzięki temu podziwiamy prawdziwy popis umiejętności Scotta Adkinsa, który ponownie łączy w pojedynkach wiele stylów, tworząc widowisko na najwyższym poziomie. Fani aktora na pewno zauważą ponownie jego popisowy ruch zwany guyver kick. Adkins, posiadający kilkanaście czarnych pasów w różnych sztukach walki, jak nikt inny potrafi w filmach karmić widzów efektownymi akrobacjami i zabójczymi ciosami. Choreograf wraz z reżyserem ponownie wyciągnęli z Adkinsa wszystko, co najlepsze.

Poza tą wielką zaletą, film jest niestety schematyczny, a fabuła lekko oklepana. Adkins jako aktor nigdy nie brylował i nadal tego nie robi – ale w sumie po co? Czy oglądamy filmy z nim dla aktorskich uniesień? Pozostała część ekipy również spisuje się poprawnie, acz nie popadają w kicz i przesadę, co jest często spotykane w filmach skierowanych na rynek DVD. To też jest zaleta Fiorentine’a, który przy małym budżecie potrafi film tak skonstruować, że nie ma on wad podobnych produkcji. Można rzec, że jego obrazy są na najwyższej półce płyt DVD.

Osobną kwestią jest sam scenariusz – zdarzają się dłużyzny, a walk nie jest tak dużo, jakby można było tego oczekiwać. Sama historia także ma kilka irytujących dziur logicznych, które momentami aż dziwią.

Porównując oba filmy o ninja z tamtego roku, produkcja z Adkinsem wypada o wiele lepiej pod kątem sztuk walk. Chociaż fabularnie „Ninja” jest płytka i niespójna, to walki to rekompensują całkowicie. Fani widowiskowego pokazu umiejętności nie będą zawiedzeni, tylko szkoda, że pojedynków jest tak mało.

Ocena: 5/10
Autorem recenzji jest Adam Siennica.


{youtube}zTOMS-zaXXU{/youtube}