Fabuła prosta i nie pozostawiająca pola do tajemnic czy zwrotów akcji. Adkins wcielił się w Amerykanina, Caseya, który szkolił się w ninjitsu w Japonii. Jego mistrz wysyła go do Ameryki, aby chronił relikwie Yoroi Bitsu. Znajdzie się także miejsce dla rywala, który chce śmierci wszystkich i lekkiego wątku romantycznego.
Chociaż „Ninja” jest produkcją przeznaczoną tylko na rynek DVD, nie odbiega standardami od kinowych filmów. Isaac Fiorentine, twórca m.in. „Undisputed 3” udowodnił, że potrafi robić jak nikt inny widowiska dla wielbicieli sztuk walki i tutaj poniekąd powtarza sprawdzoną przez siebie regułę.
Poza tą wielką zaletą, film jest niestety schematyczny, a fabuła lekko oklepana. Adkins jako aktor nigdy nie brylował i nadal tego nie robi – ale w sumie po co? Czy oglądamy filmy z nim dla aktorskich uniesień? Pozostała część ekipy również spisuje się poprawnie, acz nie popadają w kicz i przesadę, co jest często spotykane w filmach skierowanych na rynek DVD. To też jest zaleta Fiorentine’a, który przy małym budżecie potrafi film tak skonstruować, że nie ma on wad podobnych produkcji. Można rzec, że jego obrazy są na najwyższej półce płyt DVD.
Osobną kwestią jest sam scenariusz – zdarzają się dłużyzny, a walk nie jest tak dużo, jakby można było tego oczekiwać. Sama historia także ma kilka irytujących dziur logicznych, które momentami aż dziwią.
Porównując oba filmy o ninja z tamtego roku, produkcja z Adkinsem wypada o wiele lepiej pod kątem sztuk walk. Chociaż fabularnie „Ninja” jest płytka i niespójna, to walki to rekompensują całkowicie. Fani widowiskowego pokazu umiejętności nie będą zawiedzeni, tylko szkoda, że pojedynków jest tak mało.
Ocena: 5/10
Autorem recenzji jest Adam Siennica.