FuturospekcjaLloyd Simcoe przygotowuje się do jednej z najważniejszych chwil swojego życia. Nadzoruje eksperyment, podczas którego Wielki Zderzasz Hadronów ma być uruchomiony z mocą pozwalającą na spełnienie jednego z największych marzeń współczesnych fizyków: uzyskanie bozonu Higgsa. Kiedy nadchodzi godzina zero i LHC startuje – dochodzi do zdarzenia, którego nikt nie mógł się spodziewać. Świadomość miliardów ludzi przenosi się w czasie o dwadzieścia jeden lat – przez krótki czas każdy jest w stanie śledzić swoją przyszłość.

Wyjściowy pomysł, prosty i genialny (co udowadnia przebojowe wykorzystanie go w telewizyjnym hicie Przebłysk jutra), Sawyer połączył z doskonałą fabułą. Od początku pisarz prowadzi wiele intrygujących wątków, które tworzą spójną całość; wykorzystuje jednocześnie możliwość zaprezentowania świata przyszłości z wielu perspektyw. Lloyd zaczyna wątpić w miłość, Theo szuka sensu życia, Gaston obawia się swego nienarodzonego syna – a gdzieś w tle pozostają przecież setki znudzonych dziennikarzy, którzy poszukują kogoś, kogo mogliby oskarżyć o ogromne tragedie związane z tymczasową utratą świadomości u ludzi. Tekst rozwija się powoli i nabiera dynamiki dopiero w ostatniej części, kiedy przenosimy się do czasów, które wcześniej poznaliśmy z wizji bohaterów, ale bez przerwy trzyma w napięciu. Sama końcówka wydała mi się ckliwa, ale doszedłem do wniosku, że dobrze podsumowuje powieść i nieźle puentuje ukazane w niej wydarzenia.


W Futurospekcji zabrakło mi charakterystycznych bohaterów. Teoretycznie jest tu ich mnóstwo: Simcoe, którego świat wali się w chwili, kiedy spodziewał się największych sukcesów, Theo, starający się oszukać przeznaczenie czy Jake, odnajdujący miłość dzięki niezwykłej wizji, wydaja się być niezwykle interesującymi postaciami. Jednak autor bardzo mocno skupił się na dwóch pierwszych, trochę pomijając losy pozostałych. A, niestety, dwaj protagoniści są do siebie bardzo podobni: obu wali się świat po tym, jak dochodzi do eksperymentu, który miał zapewnić im nieśmiertelność i obaj próbują odnaleźć własną drogę. Jeśli dokładniej przyjrzeć się decyzjom, jakie podejmują, można dojść do wniosku, że pod względem charakteru są właściwie jednakowi. Można żartobliwie stwierdzić, że w Futurospekcji zbyt dużo jest racjonalnych naukowców, a zbyt mało życiowych postrzeleńców, którzy budziliby potężne emocje.

Tym, czego najbardziej obawiałem się w powieści, była jej „przebojowość”, którą bez zastanowienia założyłem jeszcze przed lekturą. Bałem się, że Futurospekcja mogłaby okazać się prostą opowiastką science-fiction, łatwo dającą przenieść się na telewizyjne ekrany. Szybko jednak odetchnąłem z ulgą, bo w tekście są przynajmniej dwa elementy, które czynią z niego porządną fantastykę naukową. Po pierwsze: całkiem poważnie potraktowana nauka. Powieść może nie przypomina podręcznika fizyki cząstek elementarnych, ale zawarte w niej informacje przynajmniej nie wywołają uśmiechu politowania u każdego, kto w jakimkolwiek stopniu orientuje się w przedmiotach ścisłych. Po drugie: Futurospekcja zaskoczyła mnie sporą dawką filozoficznych rozważań na temat determinizmu, wolnej woli, przeznaczenia. Nie są to wielostronicowe wywody oparte na refleksjach wypływających z lektury dzieł klasyków, ale liczne wtręty w rozmowach bohaterów i ich przemyślenia stanowią ważny element całego tekstu.

Futurospekcja to powieść warta lektury. Jej największymi zaletami są interesująca fabuła i zaskakujący pomysł wyjściowy oraz bardzo lekkie pióro autora, dzięki któremu przez świat przyszłości płynie się bez najmniejszych problemów. Sawyer stworzył kawał porządnego science-fiction, który z czystym sercem polecam każdemu fanowi fantastyki naukowej.

Autorem recenzji jest Bartek „Zicocu” Szczyżański,

Autor: Robert J. Sawyer
Tytuł oryginału: Flash Forward
Wydawnictwo: Solaris , Luty 2011
ISBN: 978-83-7590-065-1
Liczba stron: 380
Wymiary: 125 x 195 mm

Książka do nabycia w księgarniach:

Merlin.pl Amazonka.pl Selkar.pl