NiewidzialnyDo książki Mari Jungstedt podchodziłam z pewną nieśmiałością, ponieważ w świecie internetowych recenzji zbiera opinie raczej średnie. Nie spotkałam nikogo, kto by się nią zachwycił. Dlatego pomyślałam – jak to? Skandynawski kryminał nie zachwyca? Muszę spróbować.

Jakież było moje zaskoczenie w czasie lektury. Owszem, książka zaczyna się bardzo spokojnie, dla miłośników kryminałów nawet typowo – ginie młoda kobieta. Wszak to kryminał, więc trup musi być. Następnie podejrzenie pada na najbliższą jej osobę, czyli partnera. Tym bardziej, że dzień wcześniej bardzo się pokłócili i to przy świadkach, doszło nawet do rękoczynów.  Ale wytrawny czytelnik wie, że niemożliwym jest, żeby winny był pierwszy podejrzany. Tyle tych kryminałów wokół nas, więc ten chwyt jest dość banalny. Czytało mi się wyśmienicie ze świadomością, że inspektor prowadzący śledztwo nie da się zwieść pozorom.  Dziwiło mnie jedynie, że jego współpracownicy tak ochoczo podążyli za pierwszymi tropami.


W którejś z licznych recenzji przeczytałam, że w tej książce nic się nie działo. Otóż nie mogę się z tym zgodzić. Działo się – może nie jest to morderczy wyścig z czasem ani fascynujący pościg samochodowy, nie ma strzelaniny, trup ściele się tyle o ile, wcale nie tak gęsto, ale… Wydaje mi się, że tak właśnie wygląda zwyczajna praca policjanta w dochodzeniówce – początkowe kręcenie się kółko, utykanie co chwilę na fałszywych tropach, siedzenie i przeglądanie dokumentów, protokołów z przesłuchań świadków, myślenie, ponowne przeglądanie protokołów, myślenie, stawianie hipotez, myślenie. Czy taka praca może być spektakularna?  Widowiskowa? Czy przyciąga tłumy? Trzyma w napięciu? Nie. To jest żmudna, najczęściej nudna praca. To mi się właśnie spodobało w powieści pt. „Niewidzialny” – zwyczajność. Pokazanie pracy policjanta od tej szarej, nieciekawej strony. Sami policjanci są zwykłymi ludźmi, podchodzą emocjonalnie do swoich zadań, denerwują się na wieść o fałszywych tropach, cieszą powodzeniami.

Dodatkowym atutem serii będzie wątek życia osobistego bohaterów – zawiązujące się romanse, podejmowanie trudnych decyzji, zawiłe wzajemne relacje w prywatnym życiu.

Ale fabuła też jest mocną stroną powieści. Czytelnik obserwujący wysiłki funkcjonariuszy zaczyna się zastanawiać, gdzie oni popełniają błąd, w którym miejscu ich domysły pobłądziły. Oczywiście mniej więcej w połowie książki domyślałam się, że szukają mordercy nie tam, gdzie trzeba. A mimo to do samego końca zastanawiałam się, który z tych młodych, przystojnych mężczyzn, kręcących się po wyspie będzie mordercą. To najbardziej lubię w kryminałach – można sobie pogłówkować.

Ten kryminał należy potraktować jak niezłą szaradę. Nie najtrudniejszą może, ale średnio trudną. Z radością spoglądam teraz na regały, na których czekają na mnie kolejne tomy spraw do rozwiązania dla inspektora Knutasa. Przede mną jeszcze „Niewypowiedziany” i „We własnym gronie”. A seria składa się z 7 tomów. Kryminalna uczta.

Autor: Mari Jungstedt
Wydawnictwo: Bellona , Wrzesień 2010
ISBN: 978-83-11-11922-2
Liczba stron: 352
Wymiary: 125 x 195 mm