Większość filmów Davida Finchera wyróżnia się nieśpiesznym tempem opowieści i małą efektownością. Mimo to nie można ich było określić mianem nużących. Kluczem do sukcesu było świetne operowanie emocjami i naturalność w snuciu opowieści, która mimo iż nie pędziła na złamanie karku, nie pozwalała widzowi oderwać się od ekranu. To właśnie temu reżyserowi zawdzięczamy „Podziemny krąg”, „Siedem”, „Zodiaka” i „Ciekawy przypadek Benjamina Buttona”. Do listy jego największych osiągnięć dopisać możemy także „The Social Network”. I to bez wahania.
Historia powstania Facebooka, choć kontrowersyjna, nie wydaje się zbytnio interesującą. Był sobie geniusz komputerowy, który dla zabawy tworzył nowatorskie serwisy i hackował uniwersyteckie bazy danych. Zainteresowało się nim trzech przedsiębiorczych studentów Harvardu, który wpadli na pomysł stworzenia serwisu społecznościowego Harvard Connection. Geniusz zgodził się im pomóc, po krótkim czasie porzucił jednak ten pomysł, gdyż wpadł na lepszy – Facebook. Gdy osiągnął sukces, dawni współpracownicy oskarżyli go o plagiat i pozwali o odszkodowanie.
I w zasadzie Eisenberg przyćmiewa wszystko inne. Nie do końca jednak – nie da się nie zauważyć, jak świetnie zmontowany jest film, ile pracy włożono w scenariusz, dzięki czemu dwie godziny przed ekranem mijają nam jak przy najlepszym thrillerze. Oto prawdziwa magia kina. Nie szamańskie sztuczki 3D, ale wyśmienita opowieść, jak za dawnych czasów. Film jest „przegadany”, a mimo to bardziej emocjonujący od „Incepcji”!
Dziękuję, panie Fincher, poproszę dokładkę.
Reżyseria: David Fincher
Scenariusz: Aaron Sorkin
Premiera: 15 października 2010 (Polska) 24 września 2010 (Świat)
Produkcja: USA
Gatunek: Biograficzny, Obyczajowy