W notce biograficznej dotyczącej Błotnego można przeczytać, że powodem, dla którego pisze jest trudność w znalezieniu fantastycznych światów, w których chciałby się zanurzyć. W Wergeldzie królów oczekiwałem zatem intrygującego uniwersum – i znalazłem je. W nocie dotyczącej powieści sporo można przeczytać o Imperium, w którym znane są samopały, kompasy i lunety – rzeczywiście, pisarz sporo miejsca poświęcił ogromnemu państwu i różnicom, które oddzielają je od historycznego pierwowzoru. W samym Wergeldzie królów dużo większą rolę odgrywają jednak barbarzyńcy i ich społeczność.
Największą zaletą tekstu jest jednak coś innego – kreacja głównego bohatera. Katella natychmiast przypadł mi do gustu: twardy, honorowy, pełen szacunku dla obyczajów obcej kultury – doskonale wpisuje się w wyidealizowany obraz pełnego cnót rzymskiego obywatela, który zawsze do mnie przemawiał. Im dłużej czytałem powieść, im głębiej zanurzałem się w świecie Wergeldu królów, tym postać Katelli była mi bliższa – w dalszej części tekstu Błotny mocniej zarysowuje tę postać, zaznacza samotność, która przeżera Lentiwiusza, ukazuje niezwykłą zażyłość z samym cezarem. Nie da się nie zżyć z tak wykreowanym protagonistą. Niesamowicie intrygujący są tez bohaterowie poboczni – chociażby Kommodus. Byłem bardzo pozytywnie zaskoczony szeregami doskonale utworzonych postaci – to zdecydowanie największy plus Wergeldu królów i główny powód, dla którego mam nadzieję zapoznać się z kolejnym tomem cyklu Oium ludu rzymskiego.
Niewielkie wrażenie zrobiła na mnie natomiast fabuła tekstu. Przyznam szczerze, że nie wiem nawet, co konkretnego o niej powiedzieć – bo ani mnie nie porwała, ani nie znużyła. Ot, raczej przewidywalna powieść historyczna. Jedyne większe emocje wzbudził we mnie moment, w którym Katella i jego żołnierze wyruszyli na Gepidów. Błotny tak opisał tę pełną emocji wyprawę podszytą zemstą, że naprawdę nie sposób nie odczuć gniewu, przepełniającego Rzymian. Całkiem niezła jest też końcówka Wergeldu – może nikogo nie zaskoczy, ale na pewno zachęci do lektury kolejnej części.
Najbardziej zmieszał mnie styl Błotnego. Z jednej strony, zdarzają mu się naprawdę doskonałe opisy. Wspomniana wyprawa na Gepidów czy kolejne bitwy podczas kampanii – to prawdziwe majstersztyki. Nie da się przy nich pozostać obojętnym. Z drugiej natomiast, zbyt dużo w powieści dłużyzn – szczególnie w pierwszej jej części. Miałem wrażenie, że Błotny stara się sprzedać czytelnikowi zbyt dużo wiedzy geopolitycznej. Przez to akcja nieznośnie zwalniała, a ja, zamiast chłonąć ciekawostki dotyczące interesującego przecież Imperium, nudziłem się, czekając na kolejne decyzje czy posunięcia Katelli.
Wergeld królów to bardzo ciekawa powieść pseudohistoryczna. Potrafi trochę znużyć, ale przepełnione emocjami fragmenty, w których ścierają się kultury romańska i germańska, w pełni to wynagradzają. Polecam.
Autor: Jarosław Błotny
Wydawnictwo: Fabryka Słów , Październik 2010
Seria: Asy polskiej fantastyki
ISBN: 978-83-7574-245-9
Liczba stron: 312
Wymiary: 125 x 195 mm
Autorem recenzji jest Bartek „Zicocu” Szczyżański