Książe mgłyZ powodu szalejącej wojny Max i jego rodzina muszą się przeprowadzić. Max wie, że to zmieni całe jego życie – straci przyjaciół,  kontakt z otoczeniem, w którym dorastał, straci wszystko, co do tej pory uważał za istotne. Nie zdaje sobie jednak sprawy, iż trafi do magicznego miejsca, gdzie zanurkować w morzu oznacza zatopić się w świecie mroku, magii, zła. Max, jego siostra Alicja i ich nowy przyjaciel Roland będą musieli rozwiązać zagadkę tajemniczego wraku zatopionego przed laty – jeśli tego nie zrobią, ich życie zmieni się w koszmar.

Książę Mgły na początku mnie przeraził – niestety, chyba nie w ten sposób, w jaki wyobrażał to sobie autor. Już w przedmowie Zafon zaznacza, że jego pierwsza powieść została zakwalifikowana jako tekst młodzieżowy. Pierwsze rozdziały utworu aż za bardzo wpisują się w tę konwencję: młody bohater trafia do całkowicie nowego miejsca, gdzie poznaje odważnego rówieśnika, który wprowadza go w świat tajemnic. Przyznam szczerze, że poczułem się, jakbym czytał którąś z lektur ze szkoły podstawowej.

Na szczęście potem jest tylko lepiej – pisarz wprowadza do Księcia Mgły interesujące wątki fantastyczne, które potrafią przerazić. Druga część powieści natomiast (łącznie z konieczną w tego typu tekstach opowieścią starego depozytariusza tajemnicy) jest już zdecydowanie ciekawsza. Szczególnie fascynujące jest zakończenie: mroczne, ciężkie – niezbyt pasujące do schematu tekstu młodzieżowego, którym początkowo wydaje się być Książę Mgły.

W powieści na pewno nie uświadczymy też młodzieżowego języka. Przyznam, że sporo oczekiwałem od autora Cienia wiatru i, na szczęście, nie zawiodłem się. Zafon posługuje się pięknym stylem, językiem bardzo eleganckim, niekiedy statycznym, spokojnym, czasami zaś dynamicznym, doskonale oddającym wydarzenia ze świata Księcia Mgły. Bałem się trochę, że pisarz przesadzi z patosem, że tekst będzie nieprzyjemny w lekturze ze względu na zbytnie nadęcie, ale tak się nie stało – nawet jeśli czasami niektóre frazy budzą uśmiech na ustach, to jest ich na tyle mało, iż w ogóle nie rzutują na odbiór tekstu.

Zdecydowanie gorzej ma się sprawa z bohaterami. Ci są po prostu sztampowi, nie da się znaleźć w powieści żadnej postaci, którą można by na dłużej zapamiętać. Niech za wyjaśnienie wystarczy, że zdecydowanie najbardziej intrygujący jest jowialny, dobroduszny zegarmistrz, ojciec Maksa i Alicji. Jego dzieci, niestety, nie zaskakują niczym: on jest trochę ciapowatym, inteligentnym mieszczuchem, ona zaś zamkniętą w sobie młodą kobietą, poszukującą ciepła. Znajduje je, oczywiście, w nowo poznanym przyjacielu brata, który, oczywiście, okazuje się być tajemniczym, przystojnym młodzieńcem z fascynującą pasją. Nie zaskakuje też to, że jest wnukiem samotnego starca, od lat mieszkającego w latarni, jakby krył przed światem jakiś niesamowity sekret. Czy to nie brzmi znajomo? Ten schemat jest tak oczywisty, że nie da się go nie zauważyć, choćby ktoś chciał.

Na pewno spore wrażenie robi talent Zafona do kreowania niesamowitych miejsc, który w całej krasie ukazał się w Cieniu wiatru. W Księciu Mgły znajdziemy ogród tajemniczych posągów, którego sekret będą odkrywali nasi bohaterowie. Choć spędzamy tam wraz z nimi niezbyt dużo czasu, to da się naprawdę odczuć jego niezwykły klimat. To właśnie on zostanie mi w pamięci najdłużej – interesujący pomysł na stworzenie takiego miejsca jest bodaj największą zaletą całej powieści.

Książę Mgły to całkiem niezła rozrywka na dwie godziny. Nie zakochacie się w tej króciutkiej powieści, nie będziecie nią urzeczeni, ale na pewno nikogo nie odrzuci. Ja sam bawiłem się całkiem nieźle i nie żałuję poświęconego jej czasu, choć spodziewałem się czegoś mocniejszego.

Autor: Carlos Ruiz Zafon
Wydawnictwo: Muza , Listopad 2010
ISBN: 978-83-7495-837-0
Liczba stron: 200
Wymiary: 132×205 mm

Autorem recenzji jest Bartek „Zicocu” Szczyżański

Porównaj z recenzją Wiktorii.