Wyprawa łowcyKsiążka „Wyprawa łowcy” nie przyciągnęłaby mojej uwagi, gdyby nie nazwisko jednego ze współautorów. George R.R. Martin kojarzy mi się, jak zapewne większości miłośników książek fantasy, z cyklem „Pieśń Lodu i Ognia”. Czytałam ten cykl rok temu, wpisałam się w poczet wielbicieli i tak pozostało do dziś. Jakże zatem mogłabym przejść obojętnie obok książki, na której widnieje nazwisko George Martin?  Sięgnęłam po nią pełna zapału, bo przecież nazwisko autora jest znaczące. Okazało się co prawda, że nie jest to powieść fantasy, tylko science fiction, ale myślę, że czytelnicy znający prozę Martina, nie powinni czuć się oszukani.


Tutaj, podobnie jak w „Pieśni…” autorzy (bo jest ich trzech, poza Martinem także Gardner Dozois i Daniel Abraham) konstruują świat przedstawiony z całą konsekwencją. Na planecie odległej od Ziemi o miliony lat świetlnych została założona kolonia. Żyje na niej już drugie pokoleni kolonistów. Planeta ta w swojej istocie nie różni się tak bardzo od Ziemi – jest tam powietrze, a także rośliny, woda, zmienne pory roku, zwierzęta – pasożytnicze, drapieżniki, ptaki, gady, węże. To nie są takie same gatunki, jak na Ziemi, ale istota ich istnienia jest taka sama – muszą zdobywać pożywienie, wydalają, śpią, oddychają. Podobnie rzecz się ma z roślinnością – rośnie i obumiera, musi mieć wilgoć i powietrze. Czyli w sumie – nic nowego. Jednakże niezwykłość tej fauny i flory polega na nieznacznych różnicach. Na przykład na planecie jest mniejsza grawitacja, więc drzewa rosną szybciej, szybciej też umierają, są bardziej kruche, niewytrzymałe, na budulec się nie nadają. Atrakcyjny odmienny od naszego świat jest niewątpliwą zaletą powieści.

W tej niezwykłej scenerii rozgrywa się dramat i przemiana głównego bohatera. Ramon jest samotnikiem. Przyleciał na tę planetę do nowo zakładanej kolonii na ochotnika, bo nie miał po co i dla kogo żyć na Ziemi, w Meksyku. Jego podróż i wszystkie szczegóły procesu osiedlania się w nowym miejscu też są niezwykłe. Lecz książka ta nie jest o innej planecie
i jej florze, faunie czy topografii. Książka ta jest o istocie człowieczeństwa. Co determinuje w nas człowieczeństwo? Autorzy stawiają czytelnikowi pytania pokazując proces przemiany Ramona. Z egoistycznego, agresywnego, niepewnego siebie człowieka przeradza się w kogoś, kto zaczyna rozumieć, że w życiu wcale nie najważniejsze jest przetrwanie. Pojawia się
problem władzy, wroga i sprzymierzeńca. Czy wspólny wróg jednoczy nieprzyjaciół? Czy dotychczasowy wróg może stać się sprzymierzeńcem w obliczu wspólnego zagrożenia? Dlaczego tak się dzieje, że człowiek z egoisty i obiboka przeradza się w idealistę? Dlaczego dotychczasowy kombinator i naciągacz postanawia oddać życie w obronie czyjegoś istnienia? I to istnienia dotychczas uznawanego przez niego za wrogie? Skąd ta nagła przemiana? Co ją spowodowało? Chcąc odpowiedzieć sobie na te pytania, o ile w ogóle to możliwe, należy przeczytać powieść „Wyprawa łowcy”.

Analiza przemiany Ramona zafascynowała mnie, bo początkowo był on naprawdę odpychający. Pomijam już jego pijaństwo, bo nie moja sprawa, w jaki sposób postanowił niszczyć swoje zdrowie, ale kłótnie z dziewczyną, bójki w domu, traktowanie jej wprost skandaliczne – to mnie uderzyło. Ten człowiek po prostu martwił się tylko tym, żeby zarobić, żeby się napić, żeby wykorzystać, kogo się da. Taki ktoś nie zyskuje sympatii. A potem dzieje się coś, co ma tak wielki wpływ na naszego bohatera, że ulega on przemianie Nie gwałtownej, a wynikającej z jego  przemyśleń.
Sam siebie zaskakuje postępowaniem, nie spodziewał się po sobie tak wyrafinowanych dążeń, jak ochrona życia kogoś, kto go skrzywdził.

Książka jest bardzo dobra. Nie ma w niej brawurowych czynów, nagłych zwrotów akcji.   A mimo to nie mogłam oderwać się od lektury. Spokojny ton narracji, opisy flory, fauny, przemyśleń bohatera – wszystko to na pierwszy rzut oka robiło wrażenie monotonności. Jednakże końcowe sceny nadają całości zupełnie innego wymiaru. To jest jedna z tych książek, którą warto doczytać do końca, bo dopiero wtedy można spojrzeć na całość z dystansu i zobaczyć to, co najważniejsze w powieści.

Polecam ją nie tylko miłośnikom sf, bo nie wizja przyszłości jest tu najważniejsza. Można snuć różne analizy, ale mnie nasunął się jeden wniosek – człowiek pozostaje człowiekiem i nowinki technologiczne niczego tu nie zmienią.

Autor: Daniel Abraham , Gardner Dozois , George R.R. Martin
Wydawnictwo: Zysk i S-ka , Sierpień 2010
ISBN: 978-83-7506-458-2
Liczba stron: 360
Wymiary: 140×205 mm
Tłumaczenie: Michał Jakuszewski