Po świetnej serii wrocławskich kryminałów, akcję najnowszej powieści Marek Krajewski osadził we Lwowie. Podobnie jak w cyklu „Breslau”, gdzie pierwsze skrzypce grał niezapomniany Eberhard Mock, w „Eryniach” głównym aktorem dramatu jest policjant kryminalny – komisarz Edward Popielski, znany już fanom Krajewskiego z „Głowy Minotaura”.
Przestępstwo stanowiące punkt wyjścia historii to sprawa elektryzująca cały powieściowy Lwów. Nie dość, że chodzi o brutalne morderstwo, to jeszcze przekracza ono wszystkie granice i pojęcia, nawet wątpliwe etycznie kodeksy przestępczego podziemia. Chodzi bowiem o bestialsko okaleczone i torturowane przed śmiercią dziecko. W obliczu presji Popielski po prostu nie ma wyboru – musi „wziąć” tę sprawę i zaangażować się w nią całkowicie.
Lwów w „Eryniach”, jeszcze mocniej niż Wrocław z poprzednich powieści, tętni wielokulturowym i niemal namacalnym życiem. Tło powieści Krajewskiego pulsuje rytmem ulicznego zgiełku, pełnego dorożek prowadzonych przez przesiąkniętych zapachem czosnku i przepitych fiakrów, małych i większych, legalnych i mniej legalnych interesów załatwianych w knajpianym półmroku, głośnych podwórek i letniego słońca. Pełno tu Żydów, Ukraińców, Polaków. Jedną z najlepszych cech prozy Marka Krajewskiego jest umiejętność kreowania wrażenia niemal uczestnictwa w tym świecie, który jeszcze nie widzi nadciągającej nawałnicy historii. Choć w powszechnej opinii świadomość zbliżającej się „wojny” przebłyskuje co rusz, to i Łyssy i cały Lwów ma latem 1939 r. na głowie większe problemy.
Marek Krajewski dał się już wcześniej poznać jako twórca obdarzony darem obrazowania, a także wielbiciel bogatego opisu, koronkowo obrabiający swą prozę estetycznymi dodatkami. Nie inaczej jest w „Eryniach”, gdzie lektura nieskomplikowanej w gruncie rzeczy kryminalnej historii, właśnie dzięki językowi, detalom i barwności autorskiej kreacji sprawia niezwykłą przyjemność. I choć nie jest to odkrywcze i nowe po powieściach z „Breslau” w tytule, to przecież sięgając po kolejną książkę Krajewskiego czytelnik właśnie na to liczy.
Zdecydowanie słabiej od Lwowskiej części wypada współczesna rama powieści, wprowadzając do całości melodramatyczne i pretensjonalne tony. Jednak powieść jako całość mocno trzyma formę i na pewno utwierdza prymat Marka Krajewskiego wśród rodzimych twórców prozy kryminalnej.
Autor: Marek Krajewski
Wydawnictwo: Znak , Maj 2010
ISBN: 978-83-240-1360-9
Liczba stron: 272
Wymiary: 136 x 205 mm