Jonathan Clements
Premiera już 14 października.
Gustaf Mannerheim był jedną z najwybitniejszych postaci w historii XX wieku. Jako młody fiński oficer w szeregach carskiej armii był świadkiem koronacji ostatniego monarchy Rosji. Wykazał się niebywałym poświęceniem w wojnie rosyjsko-japońskiej.
Podając się za szwedzkiego antropologa, spędził dwa lata jako tajny agent w Azji, biorąc udział w operacji „Wielka gra”. Podróżując konno po Chinach, znalazł też czas, by nauczyć 13. Dalaj Lamę, obsługi pistoletu i zinfiltrować japońską marynarkę wojenną.
Cudem uszedł z życiem po wybuchu rewolucji październikowej, po czym stanął na czele antyrosyjskiego ruchu oporu podczas lokalnego powstania i wojny domowej. Powrócił jako dowódca w najczarniejszej dla swojego kraju godzinie, prowadząc do boju fińską armię podczas wojny zimowej. W 1994 został wybrany prezydentem Finlandii.
W pierwszej tak obszernej biografii od lat brytyjski pisarz Jonathan Clements wyciąga na światło dzienne nowe fakty na temat działań Mannerheima w Mandżurii, w Chinach i w Japonii. Dostajemy do ręki fascynujące dzieło o podróżniku i poszukiwaczu przygód, który stał się ojcem niepodległego narodu.
Swoim życiem i osiągnięciami mógłby obdzielić kilka biografii. Był świadkiem narodzin niepodległej Finlandii, a – gdy kraj znalazł się w potrzebie dekadę później – znów pośpieszył mu z pomocą, zyskując status największego bohatera Finlandii.
Jonathan Clements jest autorem biografii Mao Tse Tunga, Marco Polo, a ostatnio także chińskiego polityka Wellingtona Koo oraz księcia Saionji, które ukazały się w serii Makers of the Modern World. Mieszka i pracuje w Finlandii oraz w Londynie.
SPIS TREŚCI
Wprowadzenie: Zimna góra .. . . . . . . . . . . . . . 9
1. Świat Mannerheima .. . . . . . . . . . . . . . . . . 17
2. Pole żmij .. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 42
3. Chrzest bojowy .. . . . . . . . . . . . . . . . . . . 63
4. Turniej cieni .. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 94
5. Koń dociera do Chin .. . . . . . . . . . . . . . . . 127
6. Smoki z papieru .. . . . . . . . . . . . . . . . . . 158
7. Zagłada imperium .. . . . . . . . . . . . . . . . . 185
8. Biały Diabeł .. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 202
9. Dom Czterech Wiatrów .. . . . . . . . . . . . . . 219
10. W paszczy niebezpieczeństwa .. . . . . . . . . 243
11. Oko cyklonu .. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 262
12. Marski .. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 278
Posłowie: Mannerheim w XXI wieku .. . . . . . 286
Adnotacje dotyczące nazwisk i nazw .. . . . 290
Źródła i bibliografia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 294
Podziękowania .. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 308
Indeks .. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 311
FRAGMENT
Wprowadzenie
Zimna góra
Był piątek, 26 czerwca 1908 roku. Pomimo letniego dnia wysokie
zbocza świętej góry Pięciu Tarasów pozostawały zaśnieżone. Mnisi
buddyjscy, drżąc z zimna, składali swoje podziękowania – czyż nie
był to kolejny dowód na wielką świętość ich góry? Czy nie było powiedziane,
że duch Mandziuśri, buddyjskiego bóstwa, spoczywał na
„zimnej, czystej górze”? Dlaczego nie miałaby to być ta góra, nawet
jeśli znajdowała się w Chinach?
Góra Pięciu Tarasów była nie tylko świętym miejscem; była także
miejscem schronienia dla Trzynastej Inkarnacji Szlachetnego Zwycięzcy,
Spełniającego Życzenia Klejnotu, Posiadacza Białego Kwiatu
Lotosu, Jego Świątobliwości Dalajlamy. Zmuszony do opuszczenia
swojej tybetańskiej ojczyzny po brytyjskiej inwazji w 1903 roku, Dalajlama
korzystał teraz z krępującego pobytu w Chinach, strzeżony
czujnym wzrokiem żołnierzy chińskiego Cesarza Wielkiej Sukcesji.
Chiński Cesarz „zaprosił” Dalajlamę do Pekinu celem przedyskutowania
jego sytuacji. Jednak teraz Dalajlama musiał przetrwać na
górze Pięciu Tarasów, której pilnowali chińscy strażnicy, sprawdzając
wszystkich zbliżających się do podnóża, rzekomo chroniąc przed wichrzycielami.
Politycznie, Dalajlama był w potrzasku, pomiędzy Chińczykami
a Brytyjczykami, i miał nadzieję na ratunek z innej strony.
Raz na trzy dni wychodził ze swojej rezydencji znajdującej się na
wzgórzu, żeby pozdrowić odwiedzających go wyznawców – Chińczyków
i Tybetańczyków, Mongołów oraz członków plemion ze wschodniej
Syberii. Zgodnie ze zwyczajem, każdy z nich wręczał mu uroczysty,
jedwabny szal, zwany hatak. Dalajlama odwdzięczał się takim
samym podarunkiem.
Rezydencja Dalajlamy była zabytkowa. Elementy kompleksu
świątyni liczyły ponad tysiąc lat, i to się czuło. Niektóre z budynków
były zrujnowane, zaśmiecone i pokryte brudem. Inne zaś były wręcz
absurdalnie luksusowe, ze ścianami pokrytymi srebrem, złoconymi
bożkami i obrazami buddyjskich świętych. Całości dopełniały stajnie
pełne koni, a dalej, co zrozumiałe, także widok i odór ich nieczystości.
Dalajlama, jakby nie zwracając na to uwagi, ubrany w uroczyste,
żółto-złote szaty, wyszedł na zewnątrz. Towarzyszyli mu mnisi, z których
część biegła przed nim, gdy schodził po schodach.
Mnisi torowali drogę swojemu duchowemu przywódcy, odpychając
oczekujący go tłum ludzi, krzycząc po tybetańsku, mongolsku
i chińsku. Nagle Dalajlama spostrzegł tajemniczą, wysoką postać
stojącą w tłumie wyznawców. Ten chudy, wąsaty Europejczyk spoglądał
wyraźnie na niego. Zaskoczony Dalajlama przystanął na moment.
Dopiero po chwili ruszył dalej, w kierunku następnej świątyni.
Kim był ten mężczyzna? Nie był „żółtogłowym” Brytyjczykiem, ale
z pewnością pochodził z odległych regionów zza oceanu. Musiał być
Białym Diabłem. Mężczyznę zauważono już wcześniej w znajdującym
się w środkowych Chinach mieście Xi’an, gdzie fotografował świtę
jednego z poruczników Dalajlamy. Mówiło się, że był to szwedzki badacz
– Gustaf Mannerheim.
Jednak z pewnością nie była to cała prawda. Następnego dnia Dalajlama
nakazał jednemu ze swoich mnichów, by sprowadził Mannerheima.
Duchowny oczekiwał spotkania w swojej komnacie, jednak
gość się nie pojawił. Zniecierpliwiony, wysłał drugiego mnicha, którego
zaskoczyło to, że podróżnik przed audiencją golił się oraz zmieniał
ubranie – dziwnie dżentelmeńskie zachowanie. Ostatecznie Mannerheim
przybył na spotkanie, niewzruszony koniecznością wspinaczki
po stromych schodach i zupełnie nieświadomy tego, że kazał na
siebie czekać żywemu bóstwu. Mannerheimowi towarzyszył Joseph
Zhao, który był nastoletnim chińskim tłumaczem.
Mannerheim ukłonił się nisko przed Dalajlamą, który odpowiedział
mu tylko lekkim skinieniem, cały czas bacznie przyglądając się
przybyszowi. Badacz wziął swój niebieski, jedwabny hatak i obiema
rękoma, z należną czcią wręczył prezent Jego Świątobliwości. Dalajlama
odwzajemnił się, podając mu podobny jedwabny szal, tyle że w kolorze
białym. Mannerheim wypowiadał się z szacunkiem, posługując
się językiem rosyjskim. Jego tłumacz przekładał wszystko na dialekt
mandaryński, podczas gdy jeden ze służących Dalajlamy, wpatrując
się w skupieniu w podłogę, tłumaczył to na tybetański.
W pewnym momencie powstało pewne zamieszanie odnośnie do
pochodzenia Mannerheima. Owszem, jego ojczystym językiem był
szwedzki, jednak urodził się w Finlandii. Dalajlama był tym rozczarowany,
ponieważ miał nadzieję, że Mannerheim to Rosjanin. Rosyjski
car Mikołaj II był uważany przez niektórych Tybetańczyków za Białą
Tarę, czyli inkarnację Bodhisattvy Współczucia, a także za zwiastuna
pokoju w Azji. Co więcej, jeden z doradców Dalajlamy powiedział mu,
że rosyjski car rozważa nawrócenie się na buddyzm – a jeśli tak by
się stało, to z oczywistych względów sytuacja polityczna na Dalekim
Wschodzie uległaby poważnej zmianie.Całkiem
niespodziewanie
Mannerheim przyznał, że spotkał cara. Finlandia była autonomicznym
Wielkim Księstwem, jednak Wielkim Księciem Finlandii był
właśnie Mikołaj II.
Dalajlama dwukrotnie nakazywał swoim sługom sprawdzenie
holu, zwłaszcza za kotarami, by mieć pewność, że nikt nie podsłuchuje
rozmowy – obawiając się zarówno tybetańskich intrygantów,
jak i chińskich strażników. Duchowny nie był w stanie ukryć swojego
podekscytowania. Jego powściągliwość oraz królewska postawa
w pewnym momencie po prostu zniknęły, a na twarzy pojawił się nerwowy
tik. W końcu Dalajlama spytał się Mannerheima, czy ten może
przynosi dla niego jakąś wiadomość od rosyjskiego monarchy.
Podróżnik z przykrością wyznał, że nie, ale zaoferował przekazanie
wiadomości do cara w imieniu Dalajlamy. Dalajlama zawahał
się przez moment i zapytał Mannerheima o jego pozycję społeczną.
Mannerheim wyjawił, iż jest baronem, co wydało się zadowalać Jego
Świątobliwość. Przywódca Tybetańczyków podarował Mannerheimowi
jedwabny hatak dla cara i wręcz błagał swojego gościa o pozostanie
dzień dłużej, tak by mógł jeszcze „o coś zapytać”. Mannerheim odpowiedział,
że „w momencie gdy był zmuszony opuścić kraj, sympatie
Rosjan były po stronie Dalajlamy. Owe sympatie nie zostały osłabione
przez upływ czasu, więc gdziekolwiek będzie, może być pewien, że
Rosjanie, zarówno ci wysoko, jak i nisko postawieni z zainteresowaniem
obserwują jego poczynania”.
Wkrótce sala tronowa Trzynastej Inkarnacji Szlachetnego Zwycięzcy,
Spełniającego Życzenia Klejnotu, Posiadacza Białego Kwiatu Lotosu,
Jego Świątobliwości Dalajlamy rozbrzmiewała okrzykami radości,
ponieważ Mannerheim zaprezentował dość nietypowy podarunek:
półautomatyczny pistolet Browning FN M1900. Mannerheim czuł się
lekko zażenowany prezentacją broni świętemu człowiekowi, ale był
to najcenniejszy przedmiot, jaki posiadał po wielu miesiącach podróży.
„W takich czasach, nawet tak świętemu człowiekowi pistolet może
przydać się o wiele bardziej niż gorliwa modlitwa”, zauważył.
Jego Świątobliwość wydawał się dość pewny ponownego spotkania
i obiecał Mannerheimowi, że przy następnej okazji pozwoli się sfotografować.
Żegnając się, zaprosił podróżnika, aby ten przy okazji odwiedził
go w Lhasie – najwyraźniej Jego Świątobliwość nie planował
długiego pobytu w Chinach. „Dalajlama zrobił na mnie wrażenie człowieka
inteligentnego i spostrzegawczego, posiadającego spory zapas
fizycznej i duchowej siły. Jego sympatia do Chińczyków oraz jego wiara
w ten naród była wyraźnie znikoma”, podsumował Mannerheim.
Nie stało się jednak tak, jak sobie obiecywali. Spotkanie w świątyni
na górze Pięciu Tarasów nie było początkiem, lecz końcem znajomości.
Ci dwaj mężczyźni nigdy więcej się nie zobaczyli. Następnego dnia
Dalajlama był już niedostępny dla Mannerheima, a powodem, jaki mu
podano, było podobno nieotrzymanie przez Dalajlamę spodziewanej
„odpowiedzi”. Niedługo potem duchowny dostał to, czego najbardziej
się obawiał – wezwanie do Pekinu. Bardzo możliwe, że spowodował
to przyjazd Mannerheima, który wystraszył „opiekunów” Dalajlamy.
Pomimo zapewnień podróżnika o rosyjskiej „sympatii”, pomoc dla
Tybetańczyków nie nadeszła. Rosyjski romans z Dalekim Wschodem,
który trwał dwa pokolenia, dobiegł końca, a wizyta Mannerheima była
tego zapowiedzią. Jego spotkanie z Dalajlamą stanowiło zwieńczenie
dwuletniej misji mającej na celu analizę zagrożenia Chin wobec Rosji.
Mannerheim zdążył się zorientować, że takie niebezpieczeństwo nie
istniało, więc Dalajlama stawał się dla cara bezużyteczny.
Na górze Pięciu Tarasów, zwanej „Zimną górą”, Mannerheim był
świadkiem gwałtownej zmiany karmy. Był tam tego pamiętnego dnia,
gdy nic się n i e w yd a r z y ł o. Zainteresowanie cara ekspansją na
Azję, mocno osłabione przegraną w wojnie rosyjsko-japońskiej, teraz
było wręcz znikome. Dalajlama nie miał otrzymać pomocy w walce
z sąsiadującym imperium – ale takiej pomocy nie miał również otrzymać
Mannerheim.
Na Dalekim Wschodzie Mannerheim ryzykował swoją karierą.
Uciekł przed długami z Sankt Petersburga, by służyć na wojnie przeciwko
Japonii. Poświęcił lata życia zdobywaniu informacji – misji, która
odsłoniła niewygodną prawdę, że Chiny były zbyt słabe, by stanowić
jakiekolwiek zagrożenie dla Rosji. Podróżnik i szpieg miał wkrótce
wrócić do domu, gdzie czekała na niego niepewna przyszłość. W tamten
piątek, na górze Pięciu Tarasów, Mannerheim nie miał pojęcia,
że największe bitwy były jeszcze przed nim i wcale nie miały być
prowadzone w Azji, lecz w jego ojczystej Finlandii. Po tym jak swoje
dorosłe życie poświęcił, wiernie służąc Rosji, Mannerheim miał
wkrótce wcielić się w inną rolę – w bohatera gotowego zaryzykować
życie i karierę, by stawić czoło nowemu wrogowi – Rosji.
* * *
Droga Gustafa Mannerheima w rosyjskim wojsku przebiegała
w sposób niekonwencjonalny. Fin specjalizował się w jeździe konnej,
co było dyscypliną zanikającą w obliczu dynamicznego rozwoju silnika
spalinowego. Będąc jednym z mistrzów jazdy konnej, Mannerheim
był wysoce poważanym kupcem koni dla wojska, a także dowódcą
reprezentacyjnej kompanii kawalerii. Za sprawą rodzinnych
koneksji oraz zrządzeniem losu, Mannerheim był także ekspertem
w sprawach Dalekiego Wschodu. Sprzeciwiając się rodzinie oraz radom
swoich kolegów oficerów, zdecydował się zgłosić do służby wojskowej
w wojnie rosyjsko-japońskiej – dzięki czemu zdecydowanie
wyprzedził rywali w wyścigu o awans. W czasie pokoju powrócił na
Wschód, gdzie brał udział w długotrwałej misji szpiegowskiej, która
była częścią „Wielkiej Gry” o dominację w Azji. W zasadzie większość
swojego dorosłego życia Mannerheim spędził, przygotowując się do
wojny, która nigdy nie wybuchła – wiszący w powietrzu rewanż pomiędzy
Rosją a Japonią został odłożony na czas nieokreślony z powodu
rewolucji w Sankt Petersburgu.
Mannerheim spędził większość swojego życia, jak to ujął, „ścigając
się z burzą”. Cały czas obserwował polityczny horyzont, oczekując
oznak zbliżającego się niebezpieczeństwa ze Wschodu. Jednak
wbrew temu, czego należałoby się spodziewać, bitwy, które uczyniły
go naprawdę sławnym nie były tymi, które stoczył przeciwko Japończykom,
ale tymi, w których walczył przeciwko swoim dawnym panom
– Rosjanom.
Wraz z rewolucją w Rosji w 1917 roku zakończył się, trwający wiek,
okres panowania cara nad Wielkim Księstwem Finlandii. Finlandia
ogłosiła niepodległość, a Mannerheim – Fin służący Rosji – powrócił do
ojczyzny. Udało mu się uniknąć schwytania i egzekucji ze strony bolszewików,
a kiedy dotarł do Finlandii okazało się, że jest najbardziej
doświadczonym wojskowym w nowo odrodzonym państwie. Mannerheim
został przywódcą fińskiej armii i walczył w kontrowersyjnej wojnie
domowej, mającej położyć kres wewnętrznej rewolucji. Tryumfalnie
maszerował po ulicach Helsinek, a następnie spędził dekadę na politycznej
prowincji, na którą skazało go państwo, niepomne, że pomógł je
tworzyć. Paradoksalnie, to był właśnie dobry czas, by po latach mówienia
po szwedzku, francusku i rosyjsku, nauczyć się języka fińskiego.
Mannerheim wielokrotnie próbował przejść na emeryturę, ale
jego plany krzyżowały się w sposób wręcz komediowy. Wraz z nadejściem
kryzysu wojskowy przyjął stanowisko głowy państwa jako
regent Finlandii, by później nad morzem prowadzić kawiarnię. Zrezygnował
z emerytury, by walczyć z nieprzyjacielską inwazją, choć
szanse na wygraną były minimalne. W czasie drugiej wojny światowej
dostąpił niezwykłego zaszczytu – został odznaczony nie tylko przez
Finów, ale także między innymi przez aliantów (francuski Order Legii
Honorowej), nazistów (Żelazny Krzyż) oraz przez neutralną Szwecję
(Order Serafinów). Mannerheim był zażartym przeciwnikiem bolszewizmu,
a przez swoich wrogów nazywany był „naczelnym rzeźnikiem”.
Mimo to bardzo cenił portret Lwa Finlandii, jaki w dowód
wdzięczności otrzymał od rosyjskich więźniów wojennych. Mannerheim,
choć był zażartym obrońcą fińskiej niepodległości, to zawsze
pamiętał o hołdzie lennym złożonym ostatniemu carowi Mikołajowi
II. Portret Mikołaja II wisiał zresztą u niego na ścianie, a on dumnie
nosił medale nadane mu przez cara. Zaskakujący fakt w biografii Mannerheima
to jego przyjęcie z okazji 75. urodzin, na którym niespodziewanie
zjawił się Adolf Hitler. Zwieńczeniem kariery było objęcie
przez Mannerheima – na krótko – urzędu prezydenta Finlandii.
Carl Gustaf Mannerheim był jedną z największych postaci XX wieku,
w najlepszym okresie swojego życia stał się znaną na arenie międzynarodowej
osobą – obecnie prawie zapomnianą poza rodzinnym krajem.
Pomimo, a może właśnie z powodu swojego niezwykłego życia,
Mannerheim nawet po swojej śmierci „doświadcza” niezwykłych zawirowań
losu. Dla Finów jest nadal przedmiotem dumy narodowej, generałem,
którego nazwisko zostało wykorzystane przez organizację charytatywną
dla dzieci oraz przez zespół rockowy. Mannerheim jest także
bohaterem komiksu o polowaniu na tygrysy w Indiach oraz obiektem
złośliwych żartów w przedstawieniach teatru lalek. Został przeklęty za
to, że, jak sam mógł to zauważyć, żył w ciekawych czasach.