Opowieści z NarniiŹródło: http://www.comingsoon.net/news/movienews.php?id=69519

Powieść C.S. Lewisa Podróż „Wędrowca do Świtu” (The Voyage of the Dawn Treader) jest uznawana za jedną z ulubionych lektur fanów literatury fantasy. Dlatego gdy Disney zrezygnował z projektu Opowieści z Narnii (Chronicles of Narnia) i wyglądało na to, że nie powstanie trzecia część serii, miłośnicy książek i filmów o Narnii byli bardzo zawiedzeni — aż do momentu, gdy myślą o filmie i ekscytacja Narnią zostało zarażone Fox Walden.

Opowieść podąża za historią dwóch głównych bohaterów z pierwszej i drugiej części filmu oraz książki, Łucją (Georgie Henley) i Edmundem (Skandar Keynes). Rodzeństwo spotyka się ze starym przyjacielem, królem Kaspianem (Ben Barnes), by pomóc w odnalezieniu siedmiu zaginionych baronów Narnii. Ich kuzyn Eustachy (Will Poulter) niezbyt entuzjastycznie przyłącza się do magicznej przygody, którą kontynuują wspólnie, podróżując przez kilka wysp, wypełniając przysięgę Kaspiana dotyczącą odnalezienia baronów pozostających w relacji z jego ojcem.


Zdjęcia do filmu były kręcone w Australii, a portal ComingSoon.net był jedynym amerykańskim serwisem zaproszonym na plan. Mieliśmy nie tylko okazję porozmawiać z reżyserem Michaelem Aptedem, ale także z całą obsadą oraz być świadkami nakręcenia kilku scen.

Duża część filmu została zrealizowana w studiu nagrań w Gold Coast, leżącym 45 minut od Brisbane i 20 minut od Surfer’s Paradise. Następnego dnia po naszym przybyciu spędzaliśmy czas w studiu usytuowanym pomiędzy Warner Brothers’ Movie World i parkiem wodnym Wet n’ Wild. Było to interesujące doświadczenie, ponieważ przez cały dzień, gdy chodziliśmy wokół różnych scen, słyszeliśmy krzyki dobiegające z kolejek wesołego miasteczka tuż obok.

Pierwszego dnia naszego pobytu nie rozmawialiśmy z obsadą, ale oglądaliśmy, jak Georgie Henley kręci scenę w Bibliotece Czarodzieja. Wchodzi ona do biblioteki, by przeczytać księgę zaklęć. Znajduje kilka z nich, a jedno, w momencie,  gdy zaczyna je czytać, powoduje, że w pomieszczeniu zaczyna padać śnieg. Mimo że w scenie brała udział tylko jedna aktorka, fakt oglądania realizacji tego epizodu podekscytował nas, ponieważ miał się znaleźć w trailerze. Tak samo zabawne było obserwowanie reakcji Henley, kiedy po raz pierwszy zobaczyła plan.

Kiedy nadszedł czas, by zacząć kręcić scenę, Henley została wprowadzona z zamkniętymi oczami. Ujęcie zostało ustawione z jej dublerką i było gotowe, gdy Henley wprowadzono do pomieszczenia. Celem Apteda było wydobycie z aktorki jej naturalnej reakcji, i, gdy kamery zaczęły kręcić ujęcie, reżyser zdecydowanie uzyskał to, czego chciał. Kiedy dziewczyna otworzyła oczy i zobaczyła piękny plan i śnieg, jej twarz pojaśniała, a sama Henley krzyknęła. Takie samo rozwiązanie zastosowano z młodą aktorką w Lwie, czarownicy i starej szafie, w chwili, gdy po raz pierwszy przekracza ona progi Narnii.
W powieści Łucja czyta zaklęcie o staniu się piękną i kolejne, prowadzące do tego, by słyszeć to, co mówią o niej inni ludzie (rozdział 10). Ale żeby wzbogacić film o magiczny element obecny w opowieści, tu po przeczytaniu przez dziewczynkę zaklęcia zaczyna padać śnieg. Apted chciał podkreślić magię Narnii i pomyślał, że będzie to ku temu dogodne miejsce.
Część sceny, dla której tam przybyliśmy, była fragmentem rozgrywającym się zaraz po przeczytaniu przez Łucję zaklęcia. Podnosi ona wzrok znad księgi i widzi padający śnieg. Ta scena jest naprawdę istotną częścią filmu, ponieważ wówczas Czarodziej opowiada bohaterom, co dzieje się w Narnii i co powinni uczynić, by to udaremnić. Jest także wyjaśnione, dlaczego muszą oni odnaleźć siedmiu baronów Telmaru, którzy zostali wygnani przez wuja Kaspiana mniej więcej w czasie, gdy rozgrywa się akcja Księcia Kaspiana.

Kilka dni później odwiedziliśmy plan „Wędrowca do Świtu”, który mieścił się w Cleveland Point. Statek był wspaniały. Z powodu ogrodzenia go, odwiedzający nie mieli tam wstępu, jednak mogli oni stanąć przed wejściem na pokład i robić zdjęcia lub obserwować to, co działo się na planie.

„Wędrowca do Świtu” budowano na platformie przez 22 tygodnie. Po ukończeniu został on rozłożony na części i przewieziony do Cleveland Point (położonego nad Zatoką Moreton), gdzie złożono go ponownie na specjalnym zawieszeniu kardanowym. Do zbudowania zawieszenia użyto 40 ton stali i skonstruowano go na platformie obrotowej, tak że twórcy filmu mogli zmieniać kierunek statku, by podążał on za słońcem. Zawieszenie opadało, unosiło się i przechylało się z boku na bok.

Statek miał ponad 3,5 metra długości, a od ziemi do wierzchołka dziobu i rufy mierzył ponad 2 metry. Miał w przybliżeniu metr szerokości i ważył blisko 80 ton. Maszt i żagiel zostały zbudowane jedynie w ich dolnej części, reszta będzie dołączona jako element wizualizacji komputerowej na etapie postprodukcji filmowej.

Byliśmy szczęściarzami, że udało nam się wejść na statek; stanowiło to nie lada doświadczenie. W pobliżu niego postawiono drabinę, a my, jeden po drugim, przeszliśmy przez metalowy most, aż znaleźliśmy się na pokładzie. Pieczołowitość szczegółów wykonania wywarła na nas wrażenie. Przez około godzinę musieliśmy stać za reżyserem podczas kręcenia przez niego sceny z Benem Barnesem.

„Starałem się kontynuować sekwencję, kiedy dzieci przybywają na statek, na który są one wyciągane z morza. Nakręciłem już połowę i filmowałem to w słońcu. Ten ranek był słoneczny, więc wszystko zostało przygotowane do kontynuacji, ale zachmurzyło się, dlatego musieliśmy szybko podjąć decyzję i znaleźć inną scenę do nakręcenia, którą mogłem realizować przy pochmurnej pogodzie” — powiedział Apted ComingSoon.net. Zamiast pierwotnie zamierzonej sceny, nakręcił załogę proszącą Kaspiana i Driniana (kapitan), by kazał zawrócić statek do Narnii.

Po popołudniu spędzonym z Aptedem na „Wędrowcu do Świtu” mieliśmy sposobność, by porozmawiać z aktorami. Nasz wywiad z reżyserem można przeczytać poniżej. Następne zamieszczone zostaną wywiady z aktorami.

Opowieści z NarniiComingSoon.net: Co zrobiło na tobie wrażenie, kiedy po raz pierwszy spotkałeś Skandara i Georgie?

Michael Apted: Poznałem ich dawno temu, gdy kręcili Księcia Kaspiana. Pojechałem do Pragi, by spotkać się z nimi. Rozważano wtedy zatrudnienie mnie jako reżysera. Poznałem Andrew [Adamsona]. Pomyślałem, że oboje są bardzo naturalni i inteligentni, więc zrobili na mnie wrażenie. Im więcej czasu spędzam z nimi, tym większe.

CS: Czy ich harmonogram nie jest napięty ze względu na fakt, że oboje są niepełnoletni?

Apted: Mogą pracować jedynie pięć godzin, a zwykle jedno z nich lub Eustachy gra w każdej scenie. Mam tylko tyle czasu, w którym mogę filmować, ponieważ moi aktorzy muszą mieć trzy godziny na [odpoczynek i] naukę oraz godzinę na lunch. Jest spora presja, a my mamy tak mało czasu na kręcenie filmu.

CS: Rozumiem, że podczas kręcenia dwóch pierwszych filmów było więcej czasu na realizację, a zatem jak trudny był dla ciebie brak czasu?

Apted: Nasz budżet jest o wiele mniejszy niż tamtych filmów. Jest ograniczony z dwóch powodów. Masz mniej dni na filmowanie, ale te dni są także krótsze, oznacza to więc mniej pieniędzy do wydania.

CS: Po raz pierwszy pracujesz z postaciami generowanymi komputerowo. Jak układa się ta współpraca?

Apted: Ta faza tak naprawdę jeszcze się nie zaczęła. Jedyny faktycznie animowany bohater to Reepicheep. Wprowadzamy ich do scen i pozostawiamy miejsce dla ich epizodów, ale dopracowanie ich ekspresji i sposobu zachowania to naprawdę ogromna praca w postprodukcji.

CS: Andrew Adamson odgrywał dla aktorów postacie generowane komputerowo. Jakie jest twoje podejście do tej kwestii?

Apted: Obsadziłem aktora do Reepicheepa. Sądziłem, że to zbuduje pewną relację. Mógł to zrobić profesjonalista, dlatego się na to zdecydowałem. Czy użyję ostatecznie tego głosu, czy nie, jeszcze nie wiem, ale jest to ktoś, kto przez cały czas będzie odgrywał tę postać. Dodatkowo myślałem, że to pomoże w nieco większym stopniu spersonalizować bohatera.

CS: Jakie wyzwania napotyka się podczas filmowania, które w większości odbywa się na wodzie?

Apted: Kiedy przygotowywałem film, dużo rozmawiałem z innymi reżyserami, którzy pracowali na statkach, i każdy z nich mówił: „Trzymaj się z dala od wody”. Byliśmy świadomi potencjalnych kłopotów związanych z realizacją tego typu projektów. Chcieliśmy, żeby wyglądało tak, jakbyśmy byli na wodzie, jednak zdecydowaliśmy nie kręcić w niej, lecz filmować statek znad wody, by mieć do niego dostęp, a nie utknąć na morzu czy coś w tym rodzaju. Jest wiele wyzwań związanych z byciem na oceanie, na wietrze, przy zmiennej pogodzie itp., ale my byliśmy zorganizowani i nie poszliśmy w morze. Jeśli byśmy to zrobili, sądzę, że moglibyśmy mieć problemy, ponieważ nie sposób kontrolować fal.

CS: „Wędrowiec do Świtu” jest jednym z najwspanialszych planów filmowych, jakie kiedykolwiek widziałam. Czy możesz opowiedzieć o swojej wizji i jak miał on według ciebie wyglądać?

Apted: Jeśli chodzi o wygląd statku, wszystko zostało zrobione w oparciu o książkę. To kultowy obraz. Chcieliśmy dotrzeć do ludzi, którzy kochają książkę. Musieliśmy dokonać kilku zmian, ale są pewne rzeczy, które chce się zatrzymać. Myślałem o wyglądzie „Wędrowca do Świtu” — chcieliśmy zachować ten ikonowy wizerunek, więc stał się on wzorcem. Nigdy nie miał żeglować, więc nigdy nie musiał płynąć. Wyzwanie stanowi fakt, że w opowieści ma on być wpisany w realia Narnii, ale nie płynie do Narnii — jest to podróż, dlatego statek nosi wszystkie ślady życia w Narnii, a zatem całą dekorację i tego typu rzeczy. Musiał być też praktyczny, bym miał miejsce do filmowania. Jak widziałaś, nie ma tam zbyt wiele przestrzeni. Zamierzam spędzić na tym statku około 30 dni i jestem pewny, że to przestanie być zabawne.

CS: W jakim stopniu odtwarzasz to, co znalazło się w książce?

Apted: W niektórych obszarach jestem jej bardzo wierny, w innych zupełnie odchodzę od książki. Lektura jest wspaniała, ponieważ zawiera zbiór różnych opowieści, ale to nie sprawdza się w filmie. Potrzeba, żeby akcja się toczyła. Musisz utrzymać uwagę widzów. Nie wystarczy zaledwie jeden rozdział na wieczór do łóżka. Potrzebujesz kolejnego, dlatego musi istnieć jakaś siła napędzająca i to jest jedno z naszych wyzwań. Wymyślenie tego zabrało sporo czasu.

CS: Co lubisz najbardziej w serii Opowieści z Narnii?

Apted: Myślę, że są to ciekawe historie. Z reżyserskiego punktu widzenia są bardzo zróżnicowane, dlatego gdy się do nich przymierzasz, tworzysz tak jakby swoją własną opowieść. Nie podążasz jedynie za czyjąś. Moim zdaniem są to historie dla dzieci, ale ich tematyka pochodzi ze świata dorosłych. Lubię zwierzęta i lubię traktować je jak dorosłych, jak również traktować dzieci jak dorosłych itd. To nie są tylko błahe historie, zawierają treść. Są czarujące, zabawne i pomysłowe.

CS: Poszukiwałeś innej serii do sfilmowania?

Apted: Robiłem inny film dla tej samej firmy, Głos wolności (Amazing Grace), i poszło dobrze, więc tak naprawdę chodziło o to, by znaleźć się we właściwym miejscu i we właściwym czasie. Oni poszukiwali reżysera, a ja pracowałem [z nimi]. Bardzo podobała mi się praca nad Bondem [film Świat to za mało (The World Is Not Enough)] i szukałem kolejnego dużego projektu. Pomyślałem o serii, ponieważ mogła mieć naprawdę dobry budżet i szeroką publiczność. Spędziłem dużo czasu na kręceniu mniejszych filmów, które trudno czasami sprzedać.

CS: Podróż „Wędrowca do Świtu” jest uznawana przez fanów tego typu literatury za jedną z najciekawszych książek. Czy to potęguje presję na tobie jako reżyserze?
Apted: Tak, właśnie jedną z tych kwestii, gdy pracuje się nad serią, są wielkie oczekiwania, dlatego naprawdę trzeba tworzyć dla widowni. Nie wolno zepsuć serii. Świetnie, że tak wiele ludzi na nią czeka — wiesz, że będziesz miał publiczność — ale także nie chcesz ich zawieść, więc jesteś bardzo świadomy wagi pokładanych w tobie nadziei.

CS: Chciałbyś zmienić wizerunek filmu w porównaniu z poprzednimi dwoma czy zamierzasz stworzyć obraz spójny z poprzednimi częściami?

Apted: Sednem sprawy jest fakt, że to zupełnie inna opowieść. Nie tak jak w przypadku Harry’ego Pottera czy nawet Bonda. Moja historia jest bardzo odmienna od opowieści Andrew. Jego ma charakter filmu politycznego z mrocznym zabarwieniem i wielkimi bitwami, z wszystkim, co zawiera się w konwencji dramatu. Mój film to magiczna podróż. Sądzę, że mój obraz jest bardziej kinowy niż poprzednia część. Są to kompletnie różne historie, więc nie jest to naśladowanie kogoś, tylko kontynuacja.

CS: Jaki jest Twój wpływ na zdjęcia czy stosunek do nich, jeśli chodzi o różnorodne wyspy?

Apted: Kiedy zaczynałem film, miał on być kręcony w dużym plenerze, ale to okazało się zbyt drogie, dlatego zmieniliśmy koncepcję, by mógł on częściowo powstawać w studiu. To daje więcej kontroli, ale przynosi też więcej wyzwań w zakresie grafiki, ponieważ w naturalnych warunkach znaleźlibyśmy po prostu odpowiednie miejsce do kręcenia. Myślę zatem, że wizja zależała od tego, czego wymagała opowieść. Chciałem także, by każda wyspa wyglądała inaczej, tak by widz odbywał własną podróż, i to było największe wyzwanie. Jest to mieszanina miejsc rzeczywistych i wykreowanych w studiu. Mam nadzieję, że oddam wrażenie prawdziwej podróży. Mając na uwadze to, że dużo zdjęć kręconych było na scenie, wyzwaniem jest zapewnienie różnorodności oraz przekonanie ludzi, że odbywamy magiczną podróż.


Tłumaczenie: Katarzyna Wróbel
[miary angielskie zostały przeliczone i zamienione na metry]


{youtube}93kn-Xbedw8{/youtube}