W powszechnej opinii panuje zdanie, że największym literackim osiągnięciem Jane Austen są znane i kochane na całym świecie Rozważna i romantyczna oraz Duma i uprzedzenie. Jednak w dorobku tej wybitnej pisarki znajdują się także inne powieści i chociaż nie cieszą się tak ogromną popularnością jak perypetie Elżbiety Bennet i Pana Darcy’ego warto dać im szansę.

Czytaj dalej

My, Polacy, z lubością porównujemy się do innych – większych, silniejszych i powszechnie szanowanych. Dziś są to Stany Zjednoczone, sto lat temu w kompleksy wprowadzała nas Francja. Otoczony nimbem szyku i luksusu Paryż wyznaczał standardy, które Warszawa usilnie starała się osiągnąć. Zresztą, nie tylko ona. W wyścigu o miano sukcesora zachodniego prestiżu konkurowaliśmy z Rumunią, której towarem eksportowym stał się Bukareszt. Pełnienie funkcji „Paryża Innej Europy” było wówczas nader nobilitującym wyróżnieniem.

Czytaj dalej

587211-jasnie-pan Kiedy czytamy książki, wydaje się nam, że mamy do czynienia z nieskończoną liczbą fabuł. Teoretycy literatury twierdzą, że tak nie jest. Ich zdaniem istnieje ograniczona liczba klasycznych wzorców, sztuka polega zaś na ułożeniu i wykorzystaniu elementów (bohater, miejsce akcji, czas akcji, cel bohatera) w oryginalny sposób, a także na opowiedzeniu historii w nieszablonowy sposób. W efekcie powstaje kolejna (mniej lub bardziej oryginalna) wariacja klasycznej fabuły. Dlaczego o tym wspominam? Ponieważ podczas lektury powieści Jaśnie pan przez cały czas towarzyszy czytelnikowi uczucie, że pisarz zręcznie żongluje znanymi motywami, dodaje kilka własnych przypraw i w efekcie powstała zmyślna, wyrafinowana i wyszukana historia.

Czytaj dalej

Kultowe opowieści powinny być pozostawione w spokoju. Klasyk pozostanie klasykiem, dopowiadanie dalszego ciągu jest rozwadnianiem tego, co idealne. Przy okazji może łatwo stać się gwoździem do trumny autora, który chwyta się motywów i postaci wymyślonych wcześniej, znanych i kochanych, niejednokrotnie wręcz uwielbianych. Nie można opędzić się od podejrzenia, że jeden z drugim, nie potrafiąc wymyślić niczego oryginalnego, liczy, że zrobi karierę na czyichś plecach. Moim zdaniem tak właśnie jest za każdym razem, gdy na półkach księgarń pojawiają się kolejne kontynuacje klasyki. Nawet te najlepsze, pisane świetnym stylem, z zachowaniem detali, specyficznego klimatu oryginału i charakterów postaci – bądźmy szczerzy – powstały tylko dlatego, że ich autorzy nie czuli się na siłach, by stworzyć coś nowego…

Czytaj dalej

Kim zatem był Tyrmand w roku 1954? To zależało od punktu widzenia. Dla niektórych był nikim, człowiekiem przegranym, któremu podwinęła się noga. Wariatem, co nie chce zrozumieć dziejowej konieczności i nie bierze udziału w realizacji postulatów socrealizmu. Dla niektórych był barwną postacią Warszawki, cynicznym bikiniarzem w kolorowych skarpetkach, arbitrem elegancji, propagatorem zachodnich nowinek. Dla niektórych wreszcie był Tyrmand wzorem postawy niezłomnej, człowiekiem, który niedostatek i brak możliwości publikowania przedłożył nad ewentualną karierę i zaszczyty – z lojalności dla swoich przekonań. Co ciekawsze, autor w trakcie dziennika sam – zależnie od nastroju chwili – patrzy na siebie z tych trzech perspektyw.

Książka ukaże się już 21 października.

Czytaj dalej