My, Polacy, z lubością porównujemy się do innych – większych, silniejszych i powszechnie szanowanych. Dziś są to Stany Zjednoczone, sto lat temu w kompleksy wprowadzała nas Francja. Otoczony nimbem szyku i luksusu Paryż wyznaczał standardy, które Warszawa usilnie starała się osiągnąć. Zresztą, nie tylko ona. W wyścigu o miano sukcesora zachodniego prestiżu konkurowaliśmy z Rumunią, której towarem eksportowym stał się Bukareszt. Pełnienie funkcji „Paryża Innej Europy” było wówczas nader nobilitującym wyróżnieniem.

Czym jest Inna Europa Błażeja Brzostka? To niedookreślona przestrzeń między Wschodem a Zachodem i obszar przejściowy, Europa niepełna, wątpliwa, zanikająca. Podziwiany przez jej mieszkańców Paryż stał się miastem-symbolem, któremu kształt nadał radykalny urbanista Georges Haussmann. Do jego bulwarów i toczącego się nań kawiarnianego życia tęskniły Warszawa i Bukareszt, oba w pewien sposób zachwycające, choć w swojej wyjątkowości odległe od zachodnich standardów. Z perspektywy czasu nietrudno dostrzec, że już wtedy we wschodnioeuropejskim społeczeństwie rodziła się pogarda dla własnego dziedzictwa, w miejscu której wzrastało bezkrytyczne uwielbienie dla produktów lepszego świata. Krzywdząca hierarchizacja wartości, choć nieco zelżała, pozostaje z nami do dziś.

Zgodnie z relacjami podróżników dziewiętnastowieczną Warszawę cechował pozaeuropejski charakter, ugruntowany przez azjatycki przepych dziwnie stowarzyszony z iście grenlandzkim niechlujstwem. Co więcej, na ulicach miasta nie brakowało Żydów o długich brodach, zakonników różnych reguł, przechodni w kontuszach, z szablami, w żółtych i czerwonych butach. Warszawa była zatem tworem egzotycznym i niepojętym dla przybyszów z uładzonego Zachodu. Natomiast Bukareszt sprawiał wrażenie zabudowy powstałej z przypadku, pozbawionej spójnego planu oraz usprawnień tak podstawowych jak choćby wodociągi. Zabłocone i cuchnące ulice odstraszały przybyszów, podobnie jak domostwa znajdujące się w opłakanym stanie. Odwiedzający zwracali uwagę na zaskakujący kontrast pomiędzy warstwą społeczeństwa wyniszczoną przez biedę i złe warunki życia, a klasą uprzywilejowaną, której wille zdawały się być kuriozum wyrosłym na podłym gruncie. Ani Warszawa, ani Bukareszt nie cieszyły się jednak szacunkiem podróżników, w oczach których jawiły się jako twory administracyjne aspirujące do miana prawdziwego miasta.

Podstawowym problemem obu miast było zatracenie własnej tożsamości. Jego przyczyn należy doszukiwać się nie tylko w dominującym niegdyś trendzie snobowania się na Paryż, lecz przede wszystkim w uwarunkowaniach historycznych. Szczególnie pokrzywdzoną ofiarą dziejów jest bez wątpienia Warszawa, nad którą władzę przez długi czas sprawowały obce podmioty. Nic zatem dziwnego, iż wzorców do naśladowania poszukiwano wówczas daleko poza obszarem Innej Europy. To ona była synonimem wysoko rozwiniętej kultury i dlatego należało adaptować je na własne warunki – nawet kosztem niepowtarzalnych wartości.

Kompleks Innej Europy nie opuszczał Warszawy i Bukaresztu przez kolejne dekady. Zmianie ulegały jedynie wzorce, z czasem Paryż ustąpił bowiem miejsca Nowemu Jorkowi i Moskwie. Zadziwiające, że miasta o imponującej historii i własnej, unikalnej kulturze rezygnowały z pielęgnacji dziedzictwa, bezrefleksyjnie podążając za obcymi standardami. Błażej Brzostek w przemyślany sposób przeprowadza czytelnika przez dzieje bohaterów swojej książki. Jego dar narracyjny sprawia, że mimo zawartego w niej ogromu wiedzy historycznej, lektura nie zniechęca. Wręcz przeciwnie, rozwój kolejnych koncepcji miasta-wzorca oraz adaptacja ich na warunki Innej Europy intrygują i absorbują czytelnika, za co autorowi należy się głęboki ukłon. To opowieść o społeczeństwie, polityce i dominujących wpływach, których obrazem stały się miasta o niewłaściwych i krzywdzących aspiracjach.

Tytuł: Paryże Innej Europy. Warszawa i Bukareszt, XIX i XX wiek
Autor: Błażej Brzostek 
Wydawnictwo: Wydawnictwo W.A.B.
Data premiery: marzec 2015
Ilość stron: 512
Okładka: twarda