Kiedy w gospodarstwie wyraźnie nie dzieje się za dobrze, zapasów ktoś jakby uszczknął, krowy dają mniej mleka, a po całonocnej libacji człowiek budzi się cały obolały, oznaczać to może tylko jedno. Dom lub obejście stały się siedliskiem gnieciucha, chochlika lub co najmniej kocmołucha. Lecz to jeszcze nie powód do paniki. Jeśli wiemy, jak obchodzić się z osobliwymi stworami i jak odróżnić gumiennika od zwykłego kocura, możemy spać spokojnie. Przynajmniej dopóki do naszych drzwi nie zbliży się bezkost lub najprawdziwsza zmora…

Czytaj dalej

Na rynku wydawniczym rzadko trafiają się takie pozycje. Wróć. Na rynku wydawniczym wybitnie często trafiają się takie pozycje, a ich autorzy liczą, że zakochane w Zmierzchu pokolenie młodzieży chętnie je nabędzie. Jednakże wartościowych – reprezentujących sobą coś, cokolwiek – dzieł ze świecą szukać. Najczęściej mamy do czynienia z domorosłymi badaczami duchów i demonów, opierającymi się na kazaniach ks. Natanka czy też amerykańskich horrorach bliżej nieokreślonej kategorii zużycia ketchupu. Dlatego serce rośnie, gdy czytelnik trafi na perełkę taką jak Encyklopedia duchów i demonów pióra Ernesta Abela.

Czytaj dalej