the patch Horror przybiera wiele form: powieści, opowiadań, komiksów, gier, filmów. Każda z nich na swój sposób wzbudza grozę i wnika w nasze sny sprawiając, że noce przestają być spokojne. Są jednak rzeczy, które wzbudzają w nas paniczny lęk, przemawiają do nas silniej i dosadniej. Niewiele rzeczy jest w stanie przestraszyć tak, jak opowiadania Algernona Blackwooda, gdy na zewnątrz panuje nieprzenikniony mrok. Niewiele, ale jednak zdarzają się…

Czytaj dalej

Wszystko jest dozwolone. Nic nie jest prawdą…

Podoba mi się to motto asasynów, bo kryje w sobie zadziwiająco wiele, a jego interpretacja w kontekście snutej opowieści jest co najmniej dyskusyjna. Życie według takiego credo musi być trudne. Pierwsza część Assassin’s Creed wywołała mieszane uczucia odbiorców, druga zredefiniowała serię i uczyniła zeń hit, Brotherhood doszlifowało mechanikę i doprowadziło formułę niemal do perfekcji. Revelations okazało się krokiem wstecz, udziwnionym przerywnikiem na drodze do kolejnego kamienia milowego – części trzeciej.

Czytaj dalej

Jak debiutować na rynku – to od razu z sukcesem. Jak się na nim utrzymać? Stworzyć sequel przynajmniej równie dobry, jak oryginał. Czy tak właśnie postąpiono z serią Darksiders?

Vigil Games to młode studio na rynku producentów gier komputerowych. Ich debiutanckie Darksiders wydane na samym początku 2010 roku, było miłym zaskoczeniem dla graczy. Szczególnie dlatego, że nikt nie wiązał z nim wielkich oczekiwań. Przy sequelu były one już większe. I mimo że jest to dopiero druga gra Vigil Games, to znów wypada napisać – udało im się!

Czytaj dalej

Abalone to logiczna gra planszowa dla dwóch graczy o klarownych zasadach, ale bynajmniej nie prosta. Rozgrywka jest wciągająca, dynamiczna i angażuje umysł. Jeden fałszywy ruch i przeciwnik może zdobyć niespodziewaną przewagę, z kolei dopracowana taktyka może poprowadzić do zwycięstwa. Twórcami gry są Francuzi, pracownicy centrum informatycznego: Laurent Levi i jego przyjaciel, Michael Lalet, którzy zajmowali się wymyślaniem gier komputerowych. Abalone wymyślili dla zaprzyjaźnionego chłopca, który skarżył się na brak przyjaciół – to zainspirowało nazwę gry (ab – to łaciński przedrostek oznaczający nigdy, alone – w angielskim znaczy sam). Było to pod koniec lat 80’ XX wieku, a pierwsza gra Abalone trafiła na rynek w 1989 roku i… zawojowała świat. W tej recenzji przyjrzymy się jej dwóm odmianom: Abalone Classic i Abalone Offboard.

Czytaj dalej

W końcu się udało. Po dwunastu latach oczekiwania na kolejną odsłonę Diablo 15 maja 2012 trafiła ona wreszcie pod strzechy graczy. Blizzard długo kazał nam czekać. Fani na całym świecie z wypiekami na twarzach śledzili każdą dotyczącą gry informację wypływającą z jaskini „niebieskich”, aż w końcu się doczekali. Czy było warto czekać? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć w rozwinięciu tej recenzji.

Czytaj dalej

Na Risen 2: Mroczne wody czekałam z niecierpliwością, tym większą, że twórcy umiejętnie dawkowali napięcie – najpierw nie było wiadomo, czy druga część w ogóle powstanie, później kolejne doniesienia z frontu pracy nad kontynuacją przynosiły wieści to zaostrzające apetyt, to znów niepokojące. Z jednej strony mieliśmy bardzo ładne grafiki na zachętę, z drugiej – niepokojące zapowiedzi pirackiego klimatu i… broni palnej.

Czytaj dalej

Otwieram niewielkie, zdobne w eleganckie jaskiniowe wzory metalowe pudełko i widzę pierwszą kartę instrukcji. W oczy rzuca mi się zdanie: Gracz, który najlepiej naśladuje mamuta, rozpoczyna. Wyobrażam sobie w tym momencie wszystkich moich znajomych naśladujących mamuty i… chcę przeżyć to naprawdę!

Uga Buga to łatwa w obsłudze gra towarzyska, której zasady każdy pojmie w lot. Nie znaczy to wcale, że jest prosta, bo sporo wymaga od graczy – poza wspomnianym wyżej talentem aktorskim, przyda się też donośny głos, dobra pamięć i koordynacja ruchowa oraz poczucie humoru. Nie trzeba go mieć wcale bardzo dużo, bo rozgrywka jest w stanie wykrzesać wybuchy śmiechu nawet z prawdziwego ponuraka (trudniej może być go namówić do udawania mamuta, ale warto podjąć to wyzwanie).

Czytaj dalej

Z serią Soulcalibur po raz pierwszy zetknąłem się na konsoli PSX. Ciężko byłoby zliczyć ilość godzin, jakie spędziłem grając w tę pozycję ze znajomymi. Niestety, piąta część gry nie sprostała wszystkim moim oczekiwaniom.

Akcja gry rozpoczyna się siedemnaście lat po wydarzeniach z części czwartej. Cała historia kręci się wokół Partroklosa, syna Sophitii znanej graczom z poprzednich odsłon. Szybko zostaje on wplątany w walkę pomiędzy dobrem i złem, stając się tym samym posiadaczem legendarnego Soulcalibura.

Czytaj dalej