Wiele już wydań miały przygody najsłynniejszego w świecie pogromcy wiatraków, tym razem jednak Wydawnictwo MG dało największemu dziełu hiszpańskiego satyryka i poety Miguela de Cervantesa naprawdę godną oprawę.

Don Kichot z La Manczy, klasyczna, do dziś ciesząca się popularnością i zaliczana do najgłośniejszych dzieł w literaturze światowej powieść Miguela de Cervantesa, ukazała się ponad 400 lat temu. Mimo to, czytając ją dzisiaj, niełatwo w to uwierzyć. Język, choć klasyczny i nieco staroświecki, jest elegancki i żywy, a zaprawione ironią poczucie humoru autora prawie w ogóle się nie zestarzało. Z pewnością ogromna w tym zasługa Edwarda Boyé, bowiem to jego właśnie tłumaczenie proponuje nam tym razem wydawca.

O Don Kichocie słyszał wielokrotnie każdy szanujący się miłośnik czy miłośniczka literatury. Postać ta szturmem wdarła się do kultury i popkultury, stając się jednym z najbardziej rozpoznawalnych klasycznych bohaterów literackich, inspirującym dla wielu późniejszych twórców i twórczyń – nie tylko literatury (poezji, prozy, dramatu), ale także muzyki i sztuk plastycznych – przypomnieć tu można choćby słynne ilustracje do przygód Don Kichota stworzone przez Salvadora Dali. Na podstawie powieści powstały sztuki teatralne, ekranizacje filmowe i rozmaite utwory muzyczne.

Przemyślny szlachcic Don Kichote z Manczy, bo tak brzmi pełny, pierwotny tytuł dzieła, to powieść powstała jako parodia poczytnych w swoim czasie rycerskich romansów (choć nawiązuje też do opowieści łotrzykowskich i pasterskich). Najwyraźniej na ich temat Cervantes nie miał zbyt pochlebnej opinii, skoro głównym bohaterem swego dzieła uczynił postać, która pod wpływem lektury wspomnianych romantycznych opowieści popadła w obłęd. Badacze i badaczki wskazują jednak także inne możliwe przyczyny, które stać mogły za tą decyzją autora – otóż w czasach Cervantesa romanse rycerskie, choć popularne, były też przez niektórych krytykowane jako „szkodliwe” ze względu na swoją naiwność i brak realizmu; opowiadano historie o ludziach, którzy pod ich wpływem stracili rozum i kontakt z rzeczywistością. Czyż to nie wdzięczny temat dla satyrycznej historii? Jakie by jednak nie były źródła autorskiej inspiracji, faktem jest, że utwór Hiszpana szybko zyskał wielką popularność wśród czytelników i to w wielu krajach Europy. Nic w tym jednak dziwnego, bo i wtedy, i teraz jest to dzieło wybitne.

Bohater Cervantesa, pięćdziesięcioletni szlachcic, błędny rycerz pragnący poświęcić życie walce z niesprawiedliwością i ludzkim nieszczęściem, za sprawą skrzywdzonej lekturą rycerskich romansów psychiki z lekka oderwany od rzeczywistości, stał się rozpoznawalnym w wielu krajach świata symbolem szlachetnej walki o ideały, choćby miała to być walka z góry skazana na fiasko. Cervantes pozwala nam bowiem co najmniej na dwa sposoby odczytać zmagania głównego bohatera – jako historię szalonych przygód ekscentryka i wariata bądź jako apoteozę ludzkiej godności, opowieść o człowieku, który zmagając się ze swoimi słabościami i złudzeniami, pragnie walczyć o ideały, w które głęboko wierzy i nieść pomoc tym, którzy jej potrzebują.

Cervantes stworzył dzieło niezwykle obszerne. Przygody Don Kichota podzielił na dwie części (pierwsza ukazała się w 1605 roku, druga – dekadę później); obie znajdują się tutaj w całości, stąd właśnie objętość książki przekraczająca tysiąc stron. Fascynować może fakt, iż pierwszy tom tej historii, uznawanej dziś za pierwszą europejską powieść nowożytną, Cervantes napisał po pięciu latach bisurmańskiej niewoli w Algierze (1575–1580) oraz w trakcie odsiadki w już całkowicie chrześcijańskim lochu, w którym mimo wcześniejszych poświęceń na polu niejednej bitwy, więziony był przez króla z powodu podejrzeń o finansowe malwersacje, jakich miał się dopuścić w przeszłości, w czasie, kiedy borykał się z poważnymi kłopotami finansowymi. Sam autor sugeruje to w „Prologu”, pisząc o swej powieści jako o synu, którego wydał na świat w więzieniu nawiedzanym przez wszystkie niewygody i przykre hałasy. Z wielką autoironią, bo przecież nie z fałszywą skromnością, w tym samym „Prologu” Cervantes puszcza oko do czytelnika, pisząc: chciałem, aby ta księga, jako dzieło rozumu, była najpiękniejsza, najweselsza i tak trafnie ułożona, jak sobie to tylko można wyobrazić. Nie mogłem wszakże przekroczyć prawa natury, według którego każda rzecz podobną sobie płodzi. Tak więc cóż mógł stworzyć mój umysł jałowy i źle uprawiany, jeśli nie historię mego syna bezpłodnego (…)? Gdybyż więcej było podobnych „jałowych umysłów”!

Na kartach powieści Don Kichot przeżywa ogromną liczbę najróżniejszych przygód, z których każda, opisana w oddzielnym rozdziale, może być wręcz osobną historią, choć razem stanowią spójną całość. Don Kichot, poczciwy i zapalczywy, sam zresztą tych przygód ochoczo wypatruje, przemierzając świat na grzbiecie wiernego konia Rosynanta, u boku nie mniej wiernego giermka Sancha Pansy, marząc o pięknej Dulcynei, damie swego serca. Niewątpliwie pożywką dla wyobraźni pisarza była jego własna burzliwa, pełna przygód biografia, jednak już samo to, jaki zrobił z niej użytek, świadczy o prawdziwym geniuszu. Geniuszu, który widać i dziś, mimo upływu lat.

Wielką siłę prozy Cervantesa stanowi poczucie humoru. Błyskotliwe, inteligentne, ironiczne, a co najważniejsze – wciąż śmieszne. Autor dworuje sobie przede wszystkim z ludzkich przywar, dzięki czemu jego satyra jest nie tylko błyskotliwa, ale także mądra. Efekt komizmu autor osiąga jednak także za sprawą samej konstrukcji dzieła i przyjętej konwencji. Losy Don Kichota, choć opisywane przez narratora współcześnie, mają postać kroniki, na którą składają się rzekome źródła historyczne. Źródła te narrator na bieżąco analizuje i ocenia, niektóre poddając w wątpliwość (np. te autorstwa Cide Hamete ben Engelego, który jest co prawda głównym kronikarzem przygód rycerza, ale jako Maur, a więc nieprzyjaciel chrześcijan, nie może być uznany za w pełni wiarygodnego), a niektóre odnajdując dopiero w toku rozwoju powieści, by móc nimi uzupełnić opisy poprzednio przytoczonych już wydarzeń. W ten sposób śledzimy nie tylko przygody tytułowego bohatera, ale także zmagania narratora z materią niepewnych i niekompletnych źródeł. Komizm wynika także z zastosowanego przez autora języka – a odnajdujemy tu jego prawdziwe bogactwo. Zabawne są zarówno podniosłe mowy Don Kichota, jak i plebejski język Sancha, który wplata w swe wypowiedzi liczne przysłowia i porzekadła (bardzo często przez samego siebie wymyślone) oraz przekręca co bardziej wykwintne słowa.

Ogromną sympatię budzi zresztą w czytelniku także sam Don Kichot, uwielbiany przez wszystkich poczciwców, którym zaniósł pomoc, choćby przez niejakiego Andrzeja, który takimi słowami podziękował swemu wybawcy: Na miłosierdzie boskie, panie rycerzu błędny, jeśli drugi raz mnie spotkacie, choćbyście ujrzeli, że mnie na kawały ćwiartują, nie spieszcie mi z pomocą; zostawcie mnie memu złemu losowi, który jednak nie będzie tak zły jak nieszczęście ściągnięte na mnie przez waszą miłość. Tak wielki był to człowiek!

W nowym wydaniu literackie arcydzieło Cervantesa zyskało piękną oprawę – twarda, lakierowana okładka pięknie wygląda na półce i zaskakująco wygodnie, jak na tak obszerną książkę, leży w dłoni. Zastanawiać może jedynie grafika okładkowa – choć elegancka, burzy nasze przyzwyczajenia – w końcu oswoiliśmy się raczej z przedstawieniem dzielnego rycerza i jego giermka na okładce. Kim jest tajemnicza kobieta w karminowej sukni? Zapewne Dulcyneą.

Don Kichot z La Manczy to dzieło, które warto mieć w swojej domowej biblioteczce. W eleganckiej oprawie i dobrym tłumaczeniu będzie nie tylko cieszyć oko, ale też spełni najwyższe literackie wymagania. Tysiąc stron tej historii może stanowić wyzwanie, jednak ponieważ podzielona jest na krótkie rozdziały, można ją smakować po kawałeczku, kiedy tylko przyjdzie ochota. A że przyjdzie, to wielce prawdopodobne, jeśli tylko ktoś klasyki się nie boi i zamiast uciekać, chwyta w dłoń kopię i szarżuje śmiało!

Tytuł: Don Kichot z la Manczy
Tytuł oryginalny: El ingenioso hidalgo Don Quixote de la Mancha
Autor: Miguel De Cervantes
Wydawca: MG Wydawnictwo
Okładka: twarda
Liczba stron: 1020
Data premiery: 5 marca 2014
Tłumaczenie: Edward Boye

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *