Spokojny chaos Sandro Veronesiego, włoskiego pisarza i dziennikarza, to powieść opublikowana w serii Europa odnaleziona, prezentującej przekłady dzieł współczesnych pisarzy europejskich, których twórczość nie była dotąd tłumaczona na język polski. Książka ukazała się w 2005 roku we Włoszech, odnosząc tam duży sukces, nie tylko komercyjny. Rok później otrzymała najważniejszą włoską nagrodę – Premio Strega, a trzy lata od premiery została zekranizowana (reż.Antonio Luigi Grimaldi). Następnie wydana w dwudziestu krajach, przyniosła autorowi kolejne wyróżnienia. Właśnie pojawiła się na naszym rynku i bez wątpienia zaskoczy wielu czytelników – nie tylko niezwykle intrygującym tytułem i przepiękną, bajkową wprost okładką. Tematyka nie jest na pierwszy rzut oka zbyt wyszukana – opowieść o wdowcu, który po śmierci ukochanej, musi się zmierzyć z wychowaniem córki i swoimi uczuciami. Veronesi zdumiewa za to sposobem, w jaki konstruuje akcję i jak przeprowadza przez nią swego bohatera.„Spokojny chaos”, Sandro Veronesi – recenzja
Spokojny chaos Sandro Veronesiego, włoskiego pisarza i dziennikarza, to powieść opublikowana w serii Europa odnaleziona, prezentującej przekłady dzieł współczesnych pisarzy europejskich, których twórczość nie była dotąd tłumaczona na język polski. Książka ukazała się w 2005 roku we Włoszech, odnosząc tam duży sukces, nie tylko komercyjny. Rok później otrzymała najważniejszą włoską nagrodę – Premio Strega, a trzy lata od premiery została zekranizowana (reż.Antonio Luigi Grimaldi). Następnie wydana w dwudziestu krajach, przyniosła autorowi kolejne wyróżnienia. Właśnie pojawiła się na naszym rynku i bez wątpienia zaskoczy wielu czytelników – nie tylko niezwykle intrygującym tytułem i przepiękną, bajkową wprost okładką. Tematyka nie jest na pierwszy rzut oka zbyt wyszukana – opowieść o wdowcu, który po śmierci ukochanej, musi się zmierzyć z wychowaniem córki i swoimi uczuciami. Veronesi zdumiewa za to sposobem, w jaki konstruuje akcję i jak przeprowadza przez nią swego bohatera.
Laureat literackiej nagrody Nobla zasłynął głównie Miłością w czasach zarazy, na piedestał wyniosło go
Roberto Pazzi to włoski pisarz, poeta, prozaik i dziennikarz, który za swoją pracę był wielokrotnie nagradzany, do tej pory głównie w swoim kraju. W Polsce autor ten znany jest z powieści Konklawe z 2007 roku, obnażającej tajemnice Watykanu. Tym razem za sprawą jego utworu mamy okazję przenieść się dalej – w sensie geograficznym i czasowym – ponieważ miejscem akcji najnowszej publikacji Włocha, Pokój na wodzie, jest starożytny Egipt, a jego głównym bohaterem, Cezarion, syn potężnego Juliusza Cezara i urokliwej Kleopatry, ostatni faraon Egiptu, żywy symbol, który zamiast rządzić zdaje się [być] zajęty tylko mruczeniem swego kota i wygibasami przeklętych tancerzy…
Kraina snu jest jak plac zabaw, na którym zerwana z więzów rzeczywistości wyobraźnia wyżywa się na karuzelach, huśtawkach i zjeżdżalniach.
Ponieważ istnieje (Because it is there) – te słowa jednego z najwybitniejszych alpinistów okresu międzywojennego, George’a Mallory’ego, będące odpowiedzią na pytanie o sens zdobywania Everestu, przeszły do historii.
Obecny rok wydaje się upływać pod hasłem wielkich i niespodziewanych powrotów pisarskich. Pół roku temu zachwycałam się pojawieniem się niepublikowanych dotychczas tekstów Cortazara, tym razem w podobnym tonie przyszło mi pisać o
– Co byś powiedziała, gdybym zgolił wąsa? Agnes (…) zaśmiała się lekko (…) – To byłby dobry pomył. (…) A gdyby tak ją zaskoczył i naprawdę zgolił wąs? (…) Raczej nie potraktowała tego zamiaru poważnie (…). Podobał się jej w wąsem, sobie zresztą też, jakkolwiek odzwyczaił się od własnego widoku bez zarostu (…). Jeśli nowa twarz mu się nie spodoba, zawsze będzie mógł z powrotem zapuścić wąs. (…) Zaśmiał się bezgłośnie, jak dzieciak, który szykuje złośliwego psikusa, po czym wyciągnął rękę i sięgnął po nożyczki*
Andrzej Wajda, specjalista od epickich opowieści, wzniósł niedawno filmowy pomnik ku czci sztandarowej postaci Solidarności. Obok majestatycznych żurawi (będących obecnie gatunkiem ginącym, acz nie objętym ochroną) i charyzmatycznego Stoczniowca, na ekranie pojawia się kobieta, której hardość charakteru dorównuje bystrości umysłu. O kim mowa? O Orianie Fallaci, włoskiej dziennikarce słynącej z tego, że niestraszne jej ani okrucieństwa wojny, ani tym bardziej Wałęsowe „za-a-nawet-przeciw”.
Gdyby kazano mi wybrać najbardziej kontrowersyjną książkę wszech czasów, bez zastanowienia wskazałabym Szatańskie wersety Salmana Rushdie. Sam autor został obłożony fatwą, a każda osoba, która w jakikolwiek sposób wpłynęła na wydanie powieści, musiała zacząć martwić się o swoje życie. Wydana w 1988 roku książka zebrała krwawe żniwo już trzy lata później. W lipcu 1991 roku zamordowany został japoński tłumacz Szatańskich wersetów. W budynkach kilku wydawnictw podłożono bomby, a włoski tłumacz został pchnięty nożem. Jednak, wbrew opiniom niektórych recenzentów, ta powieść to nie tylko kontrowersje.
Simon i dęby to moje drugie spotkanie z twórczością tej szwedzkiej pisarki. Jej surowa, prosta proza przepełniona zaskakującą głębią oczywistych, a zarazem odkrywczych życiowych prawd, po raz pierwszy zauroczyła mnie i poruszyła na kartach powieści Anna, Hanna i Johanna. Twórczość Marianne Fredriksson nie jest zbudowana z wielkich słów, nie dba też o formę – o jej wartości stanowi intuicyjna prostota w postrzeganiu emocji, uczuć i stanów psychicznych oraz wnikliwa, terapeutyczna ich analiza, która tak bardzo przypadła mi do serca. Już pierwsze wersy kolejnej powieści Fredriksson uświadomiły mi, jak bliska jest mi jej twórczość i jak bardzo tęskniłam za bijącym od niej ciepłem, zrozumieniem i nostalgią.