Czy możliwy jest tak niefortunny i dziwny zbieg okoliczności, aby w jednym dniu miały miejsce cztery katastrofy lotnicze? Sarah Lotz w swojej trzymającej w napięciu powieści Troje przedstawiła właśnie taki scenariusz wydarzeń.

12 stycznia 2012 roku, w dzień, nazwany później Czarnym Czwartkiem, w Japonii rozbija się samolot linii Sun Air. Jedna z pasażerek, Pamela May Donald, przed śmiercią nagrywa za pomocą telefonu komórkowego pewną wiadomość. Wkrótce okazuje się, że nie była to jedyna w tym dniu katastrofa. Łącznie doszło bowiem w różnych miejscach świata, niemal równocześnie, do czterech wypadków lotniczych, w wyniku których zginęli prawie wszyscy pasażerowie wraz z załogami samolotów – oprócz trojga dzieci, będących w zbliżonym wieku. Co ciekawe – Jessica, Bobby i Hiro wyszli z tych katastrof prawie zupełnie bez szwanku. Cztery katastrofy lotnicze i cudowne ocalenie – jak zaczęto mówić o tych przypadkach – już wnet wywołują całą lawinę spekulacji związanych z przyczynami wypadków. Mnożą się bardziej lub mniej prawdopodobne teorie spiskowe: od ataków terrorystycznych, poprzez interwencję Obcych, po zbliżające się przybycie na Ziemię Antychrysta i nadejście Apokalipsy. Niemałą rolę w ich powstawaniu odegrała wiadomość, jaką pozostawiła umierająca Pamela May Donald, zaś wzmagały je dodatkowo dziwne wydarzenia towarzyszące zachowaniu się ocalonych dzieci. Niewiele czasu trzeba było, aby została wysunięta hipoteza, iż katastrofę musiało przeżyć jeszcze jedno dziecko. Rozpoczynają się poszukiwania „czwartego ocalonego”, przeradzające się w pewnym momencie w prawdziwą nagonkę.

Czy  któraś z teorii dotyczących lotniczych katastrof okazała się prawdziwa? Czy był to jedynie zbieg okoliczności, czy wola Boża, a może inne nadprzyrodzone siły? Te pytania pojawiły się w mojej głowie, gdy tylko rozpoczęłam lekturę powieści Troje.

Powieść Sarah Lotz zainteresowała mnie już dużo wcześniej, gdy tylko przeczytałam opis tej książki. Kiedy zaś trafiła już w moje ręce, dodatkowo moją uwagę zwróciła jej nietypowa szata graficzna: mroczna, wzbudzająca pewien nieokreślony niepokój okładka oraz zaczernione brzegi kartek wywoływały poczucie tajemniczości i grozy, a także ciekawość – jaka historia kryje się na kartach powieści.

Muszę od razu przyznać, iż owa szata graficzna powieści doskonale spełniła swoją rolę. Patrząc na książkę, jeszcze mocniej zapragnęłam ją przeczytać. A kiedy już ją przeczytałam, mogłam stwierdzić, iż powieść jest dokładnie taka, jak sugeruje to jej okładka: mroczna, tajemnicza od początku do końca, niepokojąca.

Ciekawa i oryginalna jest także forma powieści. Moim zdaniem Sarah Lotz wykazała się tu naprawdę niebanalnym pomysłem. Stworzyła fikcyjną postać dziennikarki Elspeth Martins, która już jakiś czas po zdarzeniach Czarnego Czwartku pisze książkę, próbując wyjaśnić w niej sprawę katastrof i ocalonych. Na tę książkę składają się wywiady, relacje, zapisy rozmów na czacie lub wiadomości e-mailowych, zaś rozmówcami są osoby w jakiś sposób związane z katastrofami, jakie miały miejsce w Czarny Czwartek: świadkowie zdarzeń, rodziny i znajomi ofiar. Wypowiadające się osoby skupiają się przede wszystkim na swoich odczuciach i przeżyciach, tłumaczą motywy swojego postępowania, przedstawiają swój punkt widzenia na zaistniałe zdarzenia. Początkowo te wypowiedzi i relacje sprawiają wrażenie, jakby niezbyt mocno łączyły się ze sobą. Jednak już wkrótce czytelnik może przekonać się, jak ściśle układają się one w jedną, przerażającą całość. Ponadto zabieg ten, polegający na stworzeniu takiej a nie innej formy powieści, a także realistyczne, szczegółowe, niezwykle sugestywne opisy kolejnych zdarzeń sprawiają, iż czytelnik może z łatwością wczuć się w przedstawione w powieści sytuacje i odnosi wrażenie, jakby czytał relację z autentycznych wydarzeń.

Sięgając po książkę Troje, spodziewałam się, że dostanę dobrze napisany, trzymający w napięciu horror. Rzeczywiście, książka jest świetnie skonstruowana, niejeden raz wywołuje dreszcze i trzyma w napięciu, które powoli, lecz systematycznie wzrasta od samego początku do otwartego, niejednoznacznego zakończenia, które jest tu takim mocnym akcentem, gdyż stawia pod wielkim znakiem zapytania to wszystko, co naprawdę zdarzyło się 12 stycznia 2012 roku.

Jednocześnie pragnę podkreślić, iż powieść Sarah Lotz nie jest zwyczajnym horrorem czy thrillerem, jakich wiele. Powiedziałabym, że mamy tu do czynienia z powieścią wielopłaszczyznową. Na plan pierwszy oczywiście wysuwa się zagadka związana z tajemniczymi katastrofami i ocaleniem trojga (a może czworga?) dzieci. Autorka książki przez cały czas zwodzi czytelnika, skłania go do snucia domysłów, nie pozwalając mu jednak zbyt wcześnie poznać wszystkich faktów, wystawiając jego ciekawość na wielką próbę.

Inną sprawą jest mocno zaakcentowane przesłanie, zawarte w tej powieści. Pokazuje ona, do czego doprowadzić może fanatyzm religijny, podkreśla, jak łatwo można manipulować opinią publiczną i wpływać na postępowanie innych osób. Ukazuje bezwzględne i niszczące działanie mediów. Obnaża prawdziwość ludzkiej natury: pogoń za sensacją bez względu na wszystko, dążenie do władzy nad innymi, chęć osiągnięcia zysku i wyciągnięcia z cudzej tragedii korzyści dla siebie, żerowanie na ludzkiej naiwności.

Wspomniałam wcześniej, iż lektura powieści Sarah Lotz wywołuje niejeden raz dreszcze i poczucie grozy. Dzieje się tak nie tylko za sprawą poznawania kolejnych tajemniczych zdarzeń, lecz przede wszystkim wówczas, gdy czyta się o opisanych tu manipulacjach ludzkimi uczuciami i o szerzeniu się teorii spiskowych, którym ludzie tak łatwo, tak bardzo łatwo ulegają.

A w tle tego całego szumu medialnego, jaki był efektem niecodziennych zdarzeń, kryje się człowiek, wraz ze swoimi uczuciami, troskami, smutkami, lękami, osobistymi tragediami. Autorka w niezwykle wyrazisty sposób odmalowała sylwetki bohaterów powieści, eksponując bardzo sugestywnie ich odczucia: strach przed śmiercią i żal z powodu tego, co nieuniknione, ból po stracie bliskich, trudność w pogodzeniu się z ich odejściem, zmagania z chorobą, samotność, nieumiejętność odnalezienia się we współczesnym świecie.

To wszystko, o czym wspomniałam, sprawia, że czytelnika mocno uderza realizm opisanych w książce zdarzeń. Choć bowiem jest to fikcja literacka, przedstawiona tu historia jest boleśnie, niepokojąco prawdziwa. Pozwala odnaleźć samego siebie w którymś z bohaterów powieści. Uświadamia, że niewiele trzeba, by ukazane tu sytuacje wydarzyły się naprawdę.

Troje to niesamowita powieść – kontrowersyjna, wstrząsająca, dająca do myślenia, zmuszająca do refleksji nad ludzką naturą, nad współczesnym światem, nad czynnikami, które nim rządzą. Czyta się ją z zapartym tchem, ze wzrastającą ciekawością, z napięciem i niecierpliwością, ale też ze zgrozą i smutkiem. Ogromne wrażenie robi mroczna, przejmująca atmosfera, którą przesiąknięta jest cała  fabuła. Po przeczytaniu tej książki trudno jest się od razu otrząsnąć i powrócić do rzeczywistości. Na długo pozostaje ona w pamięci, wywołując wiele kłębiących się, trudnych do opanowania emocji. Aby się o tym przekonać, trzeba po prostu ją przeczytać. Ja ze swojej strony mogę jedynie ją szczerze polecić i przyznać, iż jest to to jedna z najlepszych książek, jakie do tej pory czytałam. Troje to powieść z drugim dnem. Odkryj je i poznaj wszystkie tajemnice tej książki.

Autor: Sarah Lotz
Tytuł: Troje
Tytuł oryginalny: The Three
Przekład: Arkadiusz Nakoniecznik
Data wydania: 22 maja 2014
Wymiary: 149×227 mm
Liczba stron: 480
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: Muza SA
ISBN: 978-83-7758-701-0
Gatunek: thriller

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *