Ochronka Anioła Stróża to powieść z niezwykłym klimatem, która nie pozostawia czytelnika obojętnym. Zostawia go za to z całą masą znaków zapytania krążących nad głową…

Paweł Jaszczuk, doświadczony pisarz i zdobywca Nagrody Wielkiego Kalibru za kryminał Foresta Umbra, tym razem zaprasza nas do udziału w na poły metafizycznej przygodzie. Wszystko z pozoru zaczyna się zwyczajnie. Poznajemy odnoszącego sukcesy, poważanego literata, Piotra Magnusa (nie ma co, dobre nazwisko dla pisarza!), który właśnie ogłosił koniec swojej pisarskiej kariery. Towarzyszymy mu w drodze przez krakowski Kazimierz do hotelu, gdzie zmęczony i pogrążony w rozmyślaniach pisarz dowiaduje się, że w jego pokoju nastąpiła niespodziewana awaria. W budynku nie ma wolnych pokoi, zatem kierownictwo hotelu proponuje mu, w ramach zadośćuczynienia za doświadczony dyskomfort, zakwaterowanie na koszt firmy w innym, dopiero otwierającym się budynku hotelu – Magnus ma być tam pierwszym gościem. Niewiele myśląc, pisarz przyjmuje ofertę (któż by nie przyjął?) i trafia do pogrążonego w ciszy, sprawiającego wrażenie opuszczonego budynku. Szybko jednak okazuje się, że pobyt Magnusa w nowym lokum jest całkiem na rękę właścicielowi hotelu, a awaria w poprzednim pokoju coraz bardziej wygląda na nieprzypadkową… Wychodzi na jaw, czego od pisarza chce Leo Maksymilian Guardian, właściciel hotelu. Tajemniczy, starannie dbający o swoją prywatność bogacz pragnie, aby Magnus ze strzępków dziwacznych, naszpikowanych niejasną symboliką informacji stworzył jego biografię i proponuje mu za to silnie działającą na wyobraźnię sumę. I choć Magnus ostatecznie zgadza się podjąć współpracę z hotelarzem, od tego momentu zagadki zaczynają się mnożyć zamiast wyjaśniać, a wypadki, jakie rozgrywają się na oczach pisarza, są co najmniej zadziwiające…

Ochronka Anioła Stróża nie jest bynajmniej zwykłym kryminałem. Trudno nawet powiedzieć o niej, że w ogóle nim jest, choćby i niezwykłym, wyraźnie ma bowiem ambicje, by być czymś więcej. Choć są tu obecne kryminalne wątki; jest i zaginięcie człowieka, i prywatne śledztwo, i podejrzane typy, mamy tu też niezwykłą, nieco odrealnioną atmosferę i wiele pytań bez prostych odpowiedzi. Jaszczuk jakby mimochodem wprowadza w swojej książce rozważania nad naturą ludzką i kondycją pisarza, zaprawiając wszystko szczyptą filozofii. W efekcie książkę tę, z pewnym trudem, określić można raczej jako thriller psychologiczny. Z trudem – bo powieść Jaszczuka skutecznie wymyka się prostym kategoriom.

Największym atutem książki jest wykreowany w niej klimat. Operując oszczędnymi środkami stylistycznymi, Paweł Jaszczuk efektownie buduje atmosferę tajemnicy, nasyca spowijające bohatera powietrze obietnicą jakichś nieokreślonych, niepokojących przyszłych wydarzeń, przy czym sam protagonista zdaje się tego nie dostrzegać, w przeciwieństwie do czytelnika. W efekcie przekładamy kolejne kartki, śledząc poczynania Piotra Magnusa w napięciu, które odpuszcza tylko z rzadka i na krótko, i raz za razem dajemy się zaskoczyć fabule. Choć wszystko zaczyna się z pozoru zwyczajnie, im głębiej wkraczamy w wykreowany przez autora świat, tym więcej napotykamy wydarzeń, postaci i zbiegów okoliczności, które choć zachowują pozory realności i logiki, zaczynają składać się w mozaikę dziwną i niepokojącą. Pod tym względem Ochronka przypomina odrobinę Chimerycznego lokatora Rolanda Topora – z nieco dusznym, surrealistycznym nastrojem, uwikłaniem głównego bohatera w przedziwną intrygę oraz swoistą fabularną klamrą, która spina powieść, nadając jej niespodziewane zakończenie. I choć porównanie Ochronki do debiutanckiej powieści Topora wykazuje różnice stanowczo na korzyść tej ostatniej, i tak Paweł Jaszczuk z zadania nadania opowieści oryginalnego, zaskakującego i oddziałującego na emocje charakteru wywiązał się znakomicie.

W przeciwieństwie do Trelkovsky’ego z Chimerycznego lokatora, Piotr Magnus nie jest jednak ani everymanem, ani przeciętniakiem – Jaszczuk kreuje postać uznanego i świadomego swojej wartości pisarza z nieco być może zbyt rozbuchanym ego. Magnus twardo stąpa po ziemi, niełatwo go zastraszyć ani w ogóle zrobić na nim większe wrażenie, po świecie porusza się z pewnością człowieka, który odniósł życiowy sukces. Nie jest to przy tym bohater jednoznaczny i wcale niełatwo będzie go polubić (podobnie zresztą, jak i inne postacie) – Jaszczuk nie pożałował mu również wad. Mimo to, opowieść o jego literackim (i prawdziwym) śledztwie śledzimy z żywym zainteresowaniem. W kontraście z nim nieco blado wypadają pozostałe postacie, szczególnie kobiece, nakreślone trochę zbyt niedbale, stereotypowo i jakby bez sympatii. Jak sądzę prawdziwymi głównymi bohaterkami tej książki miały jednak być (i są) Atmosfera i Tajemnica. Intrygującą postacią jest za to sam tajemniczy hotelarz posługujący się inicjałami LMG, który w zdumiewający sposób jednocześnie odkrywa przed Magnusem szczegóły swej biografii i pozostaje dla niego nieuchwytny. Próba odkrycia jego tajemnic oznacza dla pisarza wędrówkę przez labirynt domysłów, niedopowiedzeń i symboli. Czy z tego labiryntu jest jakieś wyjście? A jeśli tak, co czeka Magnusa u kresu wędrówki?

Ochronka Anioła Stróża nie jest powieścią doskonałą. Sporo czasu zajęły mi rozmyślania nad tym, dlaczego w ogóle Piotr Magnus, człowiek zamożny i spełniony artysta, zgodził się tak szybko przystać na propozycję właściciela hotelu i tuż po oficjalnym ogłoszeniu światu, że skończył z pisaniem, zabrał się za pracę nad biografią faceta, którego nawet nie zna. Niestety, nie odpowiedziałam sobie na to pytanie, ale też i nie bardzo mnie to martwi, bowiem Piotr Magnus na kartach powieści także je sobie zadaje, tyle że nieco później, i także nie umie sobie na nie odpowiedzieć. Być może suma z odpowiednią liczbą zer zdziałała swoje, jednak takie wyjaśnienie nie satysfakcjonuje. Pytań w trakcie i po lekturze pojawiało się w mojej głowie zresztą znacznie więcej, ich pojawienie się uważam jednak za atut powieści, która wcale niełatwo daje o sobie zapomnieć. Nie należy jednak liczyć, że Jaszczuk da nam odpowiedzi na tacy; zakończenie książki zaskakuje, ale też nie daje odpowiedzi na wszystkie pytania i nie rozwiązuje wszystkich wątków. Czytelnik sam musi uporać się z rozszyfrowaniem znaczeń rozmaitych symboli i poszukaniem wyjaśnień niektórych zdarzeń.

Powieść czyta się szybko, miejscami tracąc poczucie czasu. Jaszczuk operuje stosunkowo prostym, ale dopracowanym językiem, za wyjątkiem wpisanych w narrację fragmentów pamiętników LMG (opisujących m.in. czasy jego dzieciństwa spędzonego w tytułowej ochronce) – to już smakowita, bardziej ozdobna i nastrojowa proza. Opisana historia wciąga, absorbuje uwagę budzi bardzo różne emocje, czasem zdumiewa, wprawia w konsternację i pobudza do refleksji. Już choćby z tego powodu Ochronka Anioła Stróża zasługuje na uwagę.

Paweł Jaszczuk – twórca cyklu kryminałów o lwowskim dziennikarzu śledczym Jakubie Sternie, autor powieści Sponsor, Honolulu i Testament, a także zbioru opowiadań Ararat. Jest również autorem wielu sztuk scenicznych i słuchowiska. W 2005 roku za kryminał Foresta Umbra otrzymał prestiżową Nagrodę Wielkiego Kalibru. Powieść Ochronka Anioła Stróża to jego powrót do tekstów, którym nieobce są rozważania o kondycji człowieka, zwłaszcza pisarza, i otwartość na tajemnicę twórczości.

Tytuł: Ochronka Anioła Stróża
Autor: Paweł Jaszczuk
Seria: Szpunt do Antałka
Wydawca: Oficynka
Format: 124×194
Oprawa: miękka
Premiera: 28 czerwca 2013 r.
ISBN: 978-83-62465-69-9

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *