Ubawiłam się jak rzadko! Fakt, fikcja i fotografia albo co się zdarzyło we Freshwater to od pewnego czasu pozycja na dobre zadomowiona w moim podręcznym plecaku. Chciałabym nawet wybrać ulubiony cytat, stworzyć z niego zgrabne motto dla tego tekstu,  ale jest to naprawdę trudne, gdyż cała treść jest świetna.

 Fakt, fikcja i fotografia albo co się zdarzyło we Freshwater to pierwsza i ostatnia, a zatem: jedyna sztuka Virgini Woolf. I chciałoby się powiedzieć: szkoda. Dlaczego tylko jedna? Po zapoznaniu się z tą lekturą nietrydno żałować, że nie było ich więcej… Z drugiej strony, może to jednak dobrze, że Woolf nie podejmowała kolejnych prób zmierzenia się z dramatem… Ta komediowa sztuka to ni mniej, ni więcej, tylko świetny tekst – odzwierciedlający autorkę i można odnieść wrażenie, że każdy późniejszy dramat mógłby być tylko próbą przebicia sukcesu historii rozgrywającej się we Freshwater.

Sama autorka podsumowała swoja sztukę w słowach: Sztuka jest raczej bzdurna, ale nie mam zamiaru przejmować się, czy zrobię dobre wrażenie jako dramatopisarka. Efekt bynajmniej nie jest taki bzdurny jak Woolf mogła przypuszczać. Według mnie są to jednak słowa kluczowe dla tej sztuki. Mimo nonszalancji w nich zawartej pokazują dystans, o którym tak często się zapomina podczas tworzenia, nie tylko sztuki.

Dzieło opisuje babkę Virgini, fotografkę Julie Margaret Cameron, a jednocześnie jest satyrą na wiktoriańskie środowisko. Dodatkowo można odnaleźć motywy nawiązujące do grupy Bloomsbury, do której należała pisarka, jak również jej siostra malarka Vanessa Bell.

Komedia Virgini Woolf jest tak samo ekscentryczna jak jej główna bohaterka. Jest to sztuka absurdu, równie dobrze mogła by się nazywać np. W oczekiwaniu na trumny. Akcja jest wartka, dlatego zapisane przez autorkę trzy akty wydają się jeszcze krótsze.

Dodatkowo do tego wydania dramatu został dodany esej Virgini Woolf pod tytułem Julia Margaret Cameron, w którym to opisuje relacje, jakie ją łączyły z Panią C. Książka została dodatkowo opatrzona tekstem Mari Poprzęckiej, a także poprzedzona wstępem Magdy Heydel, która przełożyła tekst dramatu.

Tekst Woolf został napisany na potrzeby teatru domowego i nigdy nie miał zostać opublikowany. Fakt, fikcja i fotografia to według mnie bardzo ważne dzieło w twórczości Virgini Woolf. Ta sztuka odczarowuje ją, pokazuje, że była osobą bardzo dowcipną, o abstrakcyjnym umyśle. Nietuzinkową.

Jak wspomniałam na początku, trudno jest mi wybrać ulubiony cytat, tudzież słowa, które oddają charakter tej sztuki, jednak mimo to spróbuję: PANI C. „Zdaje mi się, że właśnie dostrzegłam, jak coś co wiele osób nazwałoby faktem. Przechodzi pod oknem. Fakt w spodniach; fakt z bokobrodami; całkiem, jak na fakt, przystojny. Młodzieniec, jeśli chodzi o fakt.”

Autorka: Virginia Woolf
Tytuł: Fakt, fikcja i fotografia albo co się zdarzyło we Freshwater
Wydawca: Znak
Przekład: Magda Heydel
Data wydania: czerwiec 2013
Wymiary: 125 x 190 mm
Liczba stron: 109
Oprawa: miękka
ISBN: 978 – 83 – 240 – 2114 – 7
Kategoria: dramat, komedia