Wiele spodziewałam się po książce Michała Cetnarowskiego. Wpłynęły na to dwa czynniki: świetne opinie na temat tej powieści, a także znakomite towarzystwo autorów z serii Powergrapha „Kontrapunkty”. Czy nadzieje i oczekiwania pokrywają się z rzeczywistością? – tego dowiecie się z recenzji.

Akcja powieści toczy się w Strzeszowicach, niewielkim miasteczku położonym nieopodal Wrocławia. Bohaterów powieści jest wielu. Początkowo spotykamy Jerzego – bezrobotnego, załamanego rychłym rozwodem mężczyznę, który próbuje odnaleźć się na rynku pracy. Za chwilę poznajemy także jego córkę, Wioletę, która nie pała sympatią do swojego ojca, obwiniając go o wyjazd jej matki do Anglii. Kolejną bohaterką jest Ewa – młoda nauczycielka, osoba kochająca swoją pracę i uczniów. Rafał z kolei jest miejscowym policjantem, który nie tak wyobrażał sobie życie po studiach historycznych. Ostatnim z bohaterów jest Adam – żądny sensacji i sławy dziennikarz. Co łączy te wszystkie postaci? Tragedia rozgrywająca się w ciągu kilku godzin, a rozpoczynająca się od strzałów, które padają w strzeszowickim liceum.

Autor postanowił zmierzyć się z niełatwym problemem, przede wszystkim z punktu widzenia psychologii tak traumatycznych wydarzeń, jakimi są wszelkiego rodzaju ataki na placówki publiczne. Opisanie prawdziwej paniki i natłoku myśli, jakie pojawiają się w głowie młodych ofiar i ich rodziców oraz nauczycieli, było zadaniem bardzo trudnym, z którego Cetnarowski wywiązał się połowicznie. Udało mu się przekonać mnie, że jest pisarzem, który potrafi operować słowem na tyle, by móc przekonująco i barwnie opisać chaos myśli kłębiących się w głowie osoby, mogącej niebawem zakończyć swoje zbyt krótkie życie. Ukazał czytelnikowi lęk i prawdopodobny scenariusz zachowań, jednak skupił się przede wszystkim na rozmyślaniu, bezładzie wspomnień, które zakradały się do umysłów bohaterów, by odegrać rolę swojego rodzaju rozrachunku z życiem, ostatecznego rozliczenia. Pierwsze skrzypce grają chwile nieprzyjemne, te, które sprawiły, że życie naszych bohaterów jest złamane, niepełne. Prym wiodą tutaj życiorysy Jerzego i Rafała, lecz także Ewy, która czuje, że coś w jej spokojnej codzienności zaczyna się rozpadać. Jest w nich jednak jakaś próba odkupienia swoich win. Nawet jeśli są one minimalne w skali świata, ba, miasta, bohaterowie nadają im znaczenie tragedii, kataklizmów, które wpłynęły na ich osobisty rozkład. Powieść Cetnarowskiego to przekrojowo ukazane życie przegrańców (nawet w przypadku Adama, zadowolonego ze swojej przystojnej twarzy i modnie przystrzyżonych włosów), którzy stają naprzeciw wydarzeń dużo większych od ich szarego życia. Nie jest to powieść o strzelaninie, nie tylko – byłoby to spłaszczenie, które nie uchodzi czytelnikowi. To książka o próbie chwycenia strzępków swojego życia, które za chwile ma rozpaść się na jeszcze mniejsze kawałeczki. O próbie zmiany – czy mowa o dostaniu się do TVN-u, czy też o uratowaniu swojej córki z paszczy potwora. O walce z lękiem w chwili największego zagrożenia.

Jednak prócz tego, jakże ogólnego, zamysłu powieści, a także dobrego, barwnego stylu autora i dość sprawnego poprowadzenia niektórych wątków, pozostaje wiele niedopracowanych elementów, sprawiających, że I dusza moja jest tylko powieścią dobrą, nie zaś wybitną.

Czytając powieść Cetnarowskiego już po pierwszym rozdziale wiedziałam, że autor rozmienił się na drobne – być może po to, by napisać jak najwięcej, nie zatrzymując się jedynie na formie opowiadania lub krótkiej noweli. Może po to, by było trochę łatwiej: przecież tworząc historie pięciu osób, nie trzeba aż tak bardzo skupiać się na każdym z osobna. Jednak na pewno nie po to, by ukazać sytuację z wielu punktów widzenia. Czemu? Bohaterowie w powieści Cetnarowskiego są jednotorowi, płascy – wszyscy, prócz Jerzego, który jest najbardziej dopracowaną kreacją w I dusza moja. Tylko trzy postaci wnoszą coś do fabuły, zarazem ukazując żywe emocje spowodowane skrajnymi wydarzeniami: Jerzy, Wioleta i Ewa (choć jej wątek omówię za chwilę). Postać Rafała i Adama, zwłaszcza tego ostatniego, to wyłącznie kaprys autora, chęć pokazania jednowymiarowego karierowicza i nijakiego młodego policjanta, nazywanego przez starszego kolegę Małolat (czyżby aluzja do Nielata z Pitbulla?). Typowo, nijako i, przede wszystkim, bez potrzeby. Oczywiście ich losy muszą się przeciąć w ten lub w inny sposób, bez tego nic nie usprawiedliwiałoby działań autora. Jednak ta cienka nitka nie wystarcza, by stwierdzić, że wprowadzenie tych dwóch postaci jest uzasadnione. Wielka szkoda, że autor poszedł na tak zgubną łatwiznę. Mógłby z dużo większą uwagą wgryźć się w życiorysy trzech postaci – ojca, córki, nauczycielki – wszystkich związanych ze sobą jednym, tragicznym wydarzeniem. Ukazać ich pragnienia i lęki, nieustający strach przed śmiercią i instynkt samozachowawczy. Zamiast tego wybrał opcję „po łebkach”. To największy zawód w tej powieści.

Kolejnym niedopracowaniem, a może nawet błędem jest motyw Ewy, młodej nauczycielki, która podczas strzelaniny „wyłącza się” i udaje się do Krainy – miejsca, które poznała w dzieciństwie. Ten quasi-fantastyczny motyw zupełnie nie pasuje do boleśnie realistycznej tematyki i wykonania. W sytuacji, w której autor opisuje bezwzględny mord (bazując przecież na autentycznych wydarzeniach w wielu szkołach), a następnie przechodzi do naiwnie bajkowej motywacji zachowań głównej bohaterki, zaczęłam zastanawiać się nad tym wyborem Cetnarowskiego. Wycofanie się w głąb siebie podczas traumatycznych wydarzeń jest oczywiście zachowaniem zupełnie prawdopodobnym, jednak cała otoczka (o której tutaj mówić nie będę) jest zupełnie niepotrzebną próbą umieszczenia świata dziecięcego w surowej rzeczywistości. To zderzenie dwóch światów mogło wyjść zgrabnie, gdyby wprowadzać je stopniowo, powoli i bez niektórych elementów. Niestety autor znowu wybrał drogę na skróty.

I dusza moja Michała Cetnarowskiego to spory zawód, choć tylko ze względu na moje ogromne oczekiwania. W ogólnym rozrachunku jest to powieść porządna, acz nie zachwycająca,  z wieloma mocnymi i wieloma słabymi stronami. Autor pokazał jednak, że tkwi w nim potencjał, który, mam nadzieję, wykorzysta w niedalekiej przyszłości.

Autor: Michał Cetnarowski
Tytuł: I dusza moja
Seria: Kontrapunktu
Data wydania: kwiecień 2013
Wydawca: Powergraph
Oprawa: twarda
Liczba stron: 264
Kategoria: thriller, dramat

Zapraszamy do lektury recenzji innych książek z serii „Kontrapunkty” wydawnictwa Powergraph:

Czarne – Anna Kańtoch

W odbiciu – Jakub Małecki

Tak jest dobrze – Szczepan Twardoch

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *