Czasami zdarza mi się, że w trakcie czytania jakiejś książki mam poczucie, iż gdzieś już natknęłam się na podobny klimat, analogiczne zdarzenia lub postaci. Zwykle trudno mi to sprecyzować, bo mam do czynienia z wyślizgującym się, ulotnym wrażeniem. Tak działa moja wyobraźnia – rejestruje drobne szczegóły i splata je w sobie tylko znaną kompozycję, która może przyjść mi na myśl w najmniej spodziewanym momencie. Właśnie tak było z Ablem i Kainem – pochłaniałam tę książkę jednym tchem, zastanawiając się jednocześnie, cóż takiego znajomego w niej dostrzegam. Specyficzny nastrój? Miejsce akcji zbliżone duchem do jakiegoś już poznanego? Porównywalne charaktery bohaterów? Podobne wydarzenia? W pewnym momencie doznałam olśnienia, a tym samym spokój spłynął na mój udręczony dochodzeniem umysł. Nie uwierzycie, do jakich doszłam wniosków… Otóż ten kryminał retro, którego akcja toczy się w Wielkopolsce na przełomie wieków, przywiódł mi na myśl Szatana z siódmej klasy Kornela Makuszyńskiego!

Wiem, iż drogi mojego myślenia pokrętne są i trudno dostępne – niełatwo mi będzie to wyjaśnić, bo przecież powieść Katarzyny Kwiatkowskiej zdecydowanie dla dzieci nie została przeznaczona, poza tym jest o wiele bardziej mroczna, tragiczna, poważna i zagmatwana od (skądinąd znakomitej) książki ulubionego autora mojego dzieciństwa. Może sprawiło to miejsce akcji, którym jest polska prowincja, dworek szlachecki, zamieszkiwany w sporej części przez charaktery prawe i uczciwe, może upalne lato i urocze okolice majątku Ponińskich, a może postać rezydenta, Terencjusza Drojewskiego, jowialnego sabaryty, którego nie sposób nie polubić od pierwszego wejrzenia, a który pasowałby jak ulał do świata przedstawionego przez Makuszyńskiego. Zapewne głównym powodem jest atmosfera tajemnicy, zagadka do rozwiązania. Tym bardziej dziwi mniet to, iż nie zalała mnie fala przypomnień związanych z lekturą kryminałów Agathy Christie – byłoby to zupełnie uzasadnione, gdyż autorka Abla i Kaina, podobnie jak twórczyni postaci Herkulesa Poirot, wprowadza powoli do akcji kolejnych podejrzanych, a i rozwiązanie zagadki jest nam podane w dość analogiczny sposób. Jak już powiedziałam, moje wrażenia bywają czasem zupełnie irracjonalne, ale jestem pewna, że niektórzy z Was wyczują tutaj podobne fluidy.

Książka spodobała mi się niewymownie, przeczytałam ją z prawdziwą przyjemnością i nie omieszkałam umieścić poprzedniej powieści Katarzyny Kwiatkowskiej (Zbrodnia w błękicie) w pozycjach pod hasłem: „Przeczytać koniecznie!” Łączy je niezwykle sympatyczna para bohaterów, która amatorsko para się rozwiązywaniem zagadek (nie jestem pewna, czy aby na pewno zupełnymi laikami są w tym względzie, gdyż większej wiedzy o ich przeszłości nie posiadłam w trakcie lektury Abla i Kaina – wiem tylko, że na pewno coś tam już kiedyś rozwiązali) – Jan Morawski, szlachcic, wyedukowany panicz oraz jego nieodłączny kamerdyner Mateusz. Jeśli tym razem przyszedł Wam na myśl Conan Doyle, to macie zupełną rację. Autorka wcale nie wstydzi się takich porównań, co więcej – z przymrużeniem oka wspomina o nich w powieści. Tak więc, jak już napisałam wyżej, bohaterowie są niezwykle sympatyczni, dowcipni i inteligentni, a tym samym stanowią znakomitą parę detektywów.

Jan i Mateusz trafiają do majątku zarządzanego twardą, ale niezwykle gospodarną ręką Adama Ponińskiego. Morawski obiecuje rozwiązać zagadkę tajemniczego morderstwa, które miało miejsce w Stępowie – życie stracił najstarszy syn, dziedzic –  birbant, awanturnik, narkoman i hazardzista, a o pociągniecie za spust oskarżono syna młodszego, którego charakter świecił dotychczas przykładem w całym Księstwie Poznańskim, a także poza jego granicami. Młodego detektywa poproszono, by zrobił wszystko, co w jego mocy, aby odnaleźć dowody niewinności Edwarda Ponińskiego. Z każdą nową wiadomością sprawy się gmatwają, podejrzanych przybywa, a rozwiązanie zagadki pozornie się oddala.

Autorka cały ciężar skomplikowanej układanki udźwignęła nadzwyczajnie. Wątki splatają się z sobą w logiczną całość, a przemyślana konstrukcja intrygi zachwyca głębią. Mankamentem jest to, iż znakomita akcja rozwija się dopiero w miarę upływu czasu – początek powieści nie zapowiada tak doskonałej lektury, jakby pisarka powoli się rozgrzewała. Dość sztywne dialogi dopiero po chwili nabierają blasku, a nieustanne posiedzenia przy stole i rozmowy o jedzeniu po jakimś czasie przestają razić i wydają się najzupełniej na miejscu. Bardzo podobała mi się galeria świetnych postaci, w której mogłam wybierać do woli tworząc masę nieprawdopodobnych rozwiązań tajemnicy.

Zasada, która zazwyczaj sprawdzała się w przypadku powieści Agathy Christie, iż mordercą okaże się na pewno bohater, którego od pierwszej chwili polubiłam najbardziej, a którego za żadne skarby nie podejrzewałabym o niecne uczynki, w tym przypadku zaprowadziłaby mnie na manowce. Winnym zabójstwa okazał się ktoś, do kogo od pierwszej chwili czułam podświadomą niechęć – tak więc w moim przypadku autorce nie udało się dostatecznie zamaskować mordercy – rozwiązanie zagadki nie było dla mnie niespodzianką. Zdaje mi się, że winę za to ponosi właśnie autorka angielskich kryminałów – przeczytałam ich w życiu tyle, że teraz naprawdę trudno mnie zwieść.

Jest jeszcze parę rzeczy, które powinny Was zadowolić w trakcie lektury Abla i Kaina – dobrze, choć bez rozmachu oddane realia epoki, piękny dwór opisany dokładnie i sugestywnie, klimat gorącego lata w niezwykłym majątku zarządzanym przez patriarchę rodu – surowego szlachcica, który z jednaj strony trzyma wszystko żelazną ręką, a z drugiej pomaga każdemu, kogo uważa za godnego tej pomocy. Katarzynę Kwiatkowską poznałam wcześniej jako znakomitą tłumaczkę angielskiej literatury – teraz uważam ją także za jedną z lepszych autorek kryminałów w Polsce. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz będzie mi dane zetknąć się z uroczym Janem Morawskim, który w chwili obecnej stoi dość wysoko w hierarchii inteligentnych przystojniaków spotkanych na powieściowych kartach.

Autorka: Katarzyna Kwiatkowska
Tytuł: Abel i Kain
Data wydania: 2013
Wydanie: 1
ISBN: 978-83-7722-584-4
Liczba stron: 402
Oprawa: miękka
Format: 13.0×21.0cm
Wydawca: Novae Res
Kategoria: literatura detektywistyczna, kryminał retro

Autorka recenzji prowadzi bloga poświęconego kulturze i literaturze: http://zielonowglowie.blogspot.com

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *