Sniper: Ghost Warrior jest grą wyprodukowaną przez warszawską firmę City Interactive, znaną między innymi z takich tytułów jak: Terrorist Takedown czy Mortyr, które nie były zbyt udane. Tym razem jednak CI postanowiło przyłożyć się solidnie do pracy. Cóż z tego wyszło? O tym poniżej.
W grze wcielamy się w rolę tytułowego snajpera, którego główne zadanie polega na obaleniu reżimu wojskowego na jednej z wysp w Ameryce Południowej. W trakcie gry wykończymy hordy wrogów, kurczaków, wrogów i potem jeszcze trochę wrogów.
Naszym głównym zadaniem w grze będzie mordowanie wrogów. Oczywiście, zanim do tego dojdziemy, musimy przejść krótki tutorial, podczas którego nauczymy się posługiwać bronią, celować. Po wczytaniu pierwszej misji uderzy nas w oczy świetnie wykonana grafika… Lokacje wypełnione są zielenią, drzewami, krzakami, zwierzętami, dzięki czemu bez problemu wczujemy się w rolę myśliwego, który poszukuje wśród gęstwiny swego celu. Obrazu dopełniają efekty dźwiękowe, które dodają lokacjom życia. Widać, że CI na elementy graficzne położyła szczególny nacisk i można uznać, że wyszło im to bardzo dobrze, chociaż po pewnym czasie ciągła zieleń może męczyć wzrok galimatiasem szczegółów, nie mówiąc już o tym, że wypatrzenie przeciwnika w takiej scenerii jest koszmarnie trudne. Jednak dodaje to grze realizmu i sprawia, że ukończenie poszczególnych misji jest bardzo satysfakcjonujące.
O ile scenerie, jakie zobaczymy w grze są wykonane świetnie, o tyle filmiki, które występują miedzy misjami, nie są wzorem dbałości o szczegóły, co jednak w samej grze niewiele przeszkadza. Pozostaje wrażenie, że CI mogło ten element dopracować o wiele lepiej.
Jak Kuba snajperowi, tak snajper Kubie
Gra ma być symulatorem snajpera, czy to się jej twórcom udaje? I tak, i nie. Mamy tu wiele realistycznych elementów: jak to, że podczas strzału musimy uważać na siłę wiatru, odległość od celu czy też zmęczenie naszego bohatera. Z drugiej strony jednak efekt psuje choćby punktowy pasek życia czy strzykawki odnawiające te punkty. Także elementu typowego dla gier snajperskich, czyli oddawania strzału z ukrycia i zmiany pozycji, tutaj nie uświadczymy. Zwykle podczas misji idziemy do jakiejś lokacji, stamtąd mamy widok na całą planszę, co pozwala na odstrzelenie każdego przeciwnika, ale nie pozwala zmienić miejsca. W efekcie, gdy przeciwnicy zorientują się, że ich atakujemy, owocuje to pewną śmiercią. Jednym słowem, o ile postać snajpera jest bardzo realistyczna, o tyle to, jak ma wykonać misję, już niezupełnie przystaje do symulatora. Przez to gracz nie czuje się jak „duch”, który z ukrycia eliminuje kolejne cele.
W grze, prócz misji wykonywanych przez naszego bohatera, pojawiają się też misje wypełniane przez grupę komandosów. Jakież było moje zdziwienie, gdy dotarłem na wysoką wieżę, z której miałem prowadzić ostrzał i gdy oddałem kilka strzałów, obraz ściemniał nagle, a akcja przeniosła się na platformę wiertniczą. Pomysł nawet niezły, zwłaszcza powinien spodobać się ludziom, którzy lubią szybką, dynamiczną akcję, ale wykonanie trochę słabe, właściwie to myślałem, że przegrałem misję. Można to przejście miedzy miejscami akcji zrobić o wiele lepiej.
Ekwipunek nie jest zbyt rozbudowany, do dyspozycji mamy kilka rodzajów broni, można też zabrać broń poległym przeciwnikom, ale kto by chciał biegać z czymś innym niż snajperka? Na wyposażeniu snajpera znajduje się też lina oraz komplet noży, którymi możemy wykańczać przeciwników z bliska i na odległość, jest też C4, który może posłużyć do robienia pułapek.
Panie! Po ile kura?
Największą bolączką gry jest SI. Mamy tutaj do czynienia z dwiema skrajnościami. W misjach, w których mamy się chować, przeciwnicy przeoczą nas, nawet jeśli schowamy się w małych krzaczkach lub trawie, zaś w pozostałych misjach – dostrzegą, gdy schowamy się po drugiej stronie budynku. Do tego nie można wyczuć żadnego wzorca w ich zachowaniu, czasem stojący do nas plecami przeciwnik nas zauważy i zacznie do nas strzelać (nawet bez odwracania się), a czasem leżąc przed wrogiem pozostaniemy niezauważeni. Z kolei jeśli chodzi o celność, to przeciwnicy mają chyba jakiś mechanizm naprowadzający pociski, ponieważ potrafią do nas trafić z 500 metrów, strzelając z AK-47, często też trafiają, gdy jesteśmy ukryci za zasłoną.
Oczywiście, powyższe problemy nie przeszkadzają w grze na tyle, by ją od razu odłożyć na półkę, wręcz przeciwnie, mnie poziom trudności zachęcił do dalszej zabawy. Sytuację poprawiają też takie elementy jak „bullet cam”, czyli kamera śledząca tor lotu pocisku, w momencie, gdy trafiamy w głowę przeciwnika. Nie brakuje też smaczków takich jak strzelanie do żywego inwentarza, który rozlatuje się w efektowny sposób (tryskając piórami).
Na większości plansz umieszczone są też beczki z czymś wybuchowym. Jeśli dobrze zaplanujemy atak, możemy je wykorzystać do tego, by pozbyć się kilku przeciwników jednocześnie.
Rozgrywka jest bardzo liniowa. Mimo zapowiedzi, że będzie inaczej, możemy poruszać się tylko tak, jak przewidzieli to projektanci, swobodną eksplorację terenu utrudniają niewidzialne ściany, które blokują często nie tylko nas, ale też przeciwników. Zdarzają się także momenty, gdy dojdziemy do jakiegoś punktu i gra nie będzie chciała przepuścić nas dalej, lub jakiś przeciwnik „zawiesi” się na niewidzialnej ścianie i nie będzie można go w żaden sposób zabić. Tego rodzaju niespodzianki zdarzają się na szczęście rzadko.
Co ci do głowy strzeliło by zostać snajperem!?
Sniper: Ghost Warrior na pewno nie jest symulatorem snajpera z prawdziwego zdarzenia, jednak mimo sporej ilość błędów zasługuje na miano gry dobrej. Łączy w sobie elementy klasycznej skradanki z efekciarską strzelaniną, co wielu osobom może się spodobać. Jestem pewien, że Sniper może dać wiele radości (podczas oczekiwania na GOW3). Po przejściu gry można pograć w trybie multiplayer z 12 osobami jednocześnie. Zaś wybitny poziom trudności na pewno przykuje wasz wzrok do ekranu na wiele godzin.
Plusy:
+ oprawa audio-wizualna
+ poziom trudności
+ nie nudzi
+ multiplayer
+ polska gra 😉
Minusy:
– błędy
– nieobliczalna SI wrogów
Ostateczna ocena: 6/10