Niezmiennie i na wieki pozostanę zachwyconą wielbicielką powieści, które wyszły spod pióra m.in. Jane Austen, sióstr Brontë i Elizabeth Gaskell. Nie pociągają mnie w tych książkach historie miłosne (choć jest kilka wyjątków potwierdzających regułę, np. Wichrowe Wzgórza), opowieści o zalotach jako takie, o zdobywaniu ręki wybranki, o cierpieniach złamanych serc. Książki te są dla mnie przede wszystkim kopalnią wiedzy o życiu w tamtych czasach, o zwyczajach, zachowaniach, konwenansach, o różnicach klasowych, zmianach zachodzących (bądź nie) w mentalności ludzi, itd. Czasem zastanawiam się, dlaczego nie Dickens? Wydaje mi się, że bardziej jednak odpowiada mi kobiece spojrzenie na tamten świat, opisy szczegółów nieistniejących dla mężczyzny, który z drugiej strony eksponował to, z czym kobieta raczej nie miała możliwości się zetknąć, a co nie zawsze mnie ciekawi.’Cranford’, Elizabeth Gaskell – recenzja
Niezmiennie i na wieki pozostanę zachwyconą wielbicielką powieści, które wyszły spod pióra m.in. Jane Austen, sióstr Brontë i Elizabeth Gaskell. Nie pociągają mnie w tych książkach historie miłosne (choć jest kilka wyjątków potwierdzających regułę, np. Wichrowe Wzgórza), opowieści o zalotach jako takie, o zdobywaniu ręki wybranki, o cierpieniach złamanych serc. Książki te są dla mnie przede wszystkim kopalnią wiedzy o życiu w tamtych czasach, o zwyczajach, zachowaniach, konwenansach, o różnicach klasowych, zmianach zachodzących (bądź nie) w mentalności ludzi, itd. Czasem zastanawiam się, dlaczego nie Dickens? Wydaje mi się, że bardziej jednak odpowiada mi kobiece spojrzenie na tamten świat, opisy szczegółów nieistniejących dla mężczyzny, który z drugiej strony eksponował to, z czym kobieta raczej nie miała możliwości się zetknąć, a co nie zawsze mnie ciekawi.
W swojej kolejnej powieści cyklu Tudorowskiego Philippa Gregory przenosi nas do XVI – wiecznej Anglii w pierwszych latach panowania królowej Elżbiety I. Towarzyszymy młodej monarchini od momentu koronacji po śmierci jej przyrodniej siostry Marii oraz w pierwszych miesiącach, które mogą okazać się dla niej decydujące i albo ugruntują pozycję Tudorówny w kraju i na europejskich dworach, albo doprowadzą do jej upadku.
Według zapowiedzi autorki Czarownica to książka o uczuciach, emocjach i myślach i podobno to właśnie one są w niej najistotniejsze. Mnie najpierw zauroczyła okładka, na której widnieje śliczna dziewczynka o kasztanowych oczach, a później niczym magnes przyciągnęło nazwisko autorki. Panią Anię poznałam za sprawą jej powieści
Prozę Sandry Gulland miałam okazję poznać dzięki jej znakomitej trylogii poświęconej Józefinie, żonie Napoleona Bonaparte, która mnie po prostu oczarowała. Dlatego też bez wahania sięgnęłam po kolejną powieść autorki, tym razem osadzoną w realiach XVII – wiecznej Francji, a dokładnie – w czasach panowania Ludwika XIV zwanego Królem Słońce.
Królewska nierządnica to pikantna, lekka, ale oparta na historycznych faktach powieść dedykowana miłośniczkom i miłośnikom romansów z historią w tle. I to nie byle jaką historią – w końcu akcja rozgrywa się na dworze króla Anglii, Karola II Stuarta, który właśnie wrócił na tron…
Jestem kobietą i zawsze z dystansem podchodziłam do męskich rozterek orbitujących wokół zagadnienia „czy można zrozumieć kobietę”. Jasne, że można; ja świetnie rozumiem siebie i swoje koleżanki. Problem więc nie w tym „czy” można zrozumieć kobiety, ale „kto” potrafi je zrozumieć…
Ewa Siarkiewicz jest tłumaczką, autorką dwóch powieści obyczajowych Kuźnia na Rozdrożu i Kuźnia Głupców oraz zbiorku opowiadań fantastycznonaukowych Nic oprócz pieśni. Przez kilka lat była również redaktorką naczelną tygodnika Gwiazdy Mówią, a jej zamiłowanie do ezoteryki i astrologii odbija się w dotychczasowej twórczości. Tyle dowiedziałam się dzięki okładce najnowszej książki autorki Czwarty kąt trójkąta, która jest moim pierwszym z nią spotkaniem. Szczerze mówiąc, bałam się, że będzie ono nieudane. Niepotrzebnie. Było ciekawie, miło, optymistycznie, a przez chwilę nawet dramatycznie… Słowem: pełen wachlarz emocji, interesujący bohaterowie, wartka akcja, a wszystko napisane lekkim piórem, okraszone intrygującym tytułem i świetną okładką, czyli lektura w sam raz na wakacje i nie tylko…
Anomalie – zakłócenia naturalnego biegu rzeczy. Kto z nas ich nie zna? Tych fizycznych, anatomicznych, termicznych, albo tych przywodzących na myśl dewiację i zboczenie. Ale istnieją także takie Anomalie, które zachwycają celnością obserwacji, umiejętnością ujęcia w słowa banalnych zachowań ludzkich tak, by powstało dzieło wyjątkowe. Mowa o najnowszej powieści Grzegorza Krzymianowskiego, 35-letniego autora esejów i szkiców krytycznych, prozaika, debiutującego Historią mojego upadku. Już dawno nie czytałam tak doskonałej książki polskiego autora. Przyznaję otwarcie – jestem pod ogromnym wrażeniem.
Kreta – grecka wyspa, będąca celem turystów z całego świata, kolebka europejskiej cywilizacji. Miejsce, gdzie elementy życia (niesamowita przyroda: bardzo wysokie góry, skaliste wybrzeża, szerokie plaże, piękna roślinność) stykają się ze śladami śmierci (okrutna historia daje znać o sobie, a jej piętna nie da się zatrzeć). Spotkanie tak różnych światów z perspektywy dramaturga, eseisty, prozaika, publicysty i tłumacza, jakim jest Tomasz Łubieński, musi wypaść ciekawie. I wypada.