Peter Watts, odkąd trzy lata temu pojawiła się na polskim rynku jego genialna powieść Ślepowidzenie, odniósł niewątpliwy sukces w gronie tutejszych entuzjastów fantastyki naukowej. Nic dziwnego, że obecnie pojawia się kolejne wydanie tej książki, natomiast wydawnictwo Ars Machina postanowiło wydać wcześniejszy cykl kanadyjskiego autora. Rozgwiazdę przeczytałem w oryginalne (cały cykl udostępniony jest w sieci, na licencji creative commons) w niedługim czasie po tym jak skończyłem Ślepowidzenie, jakieś 2 lata temu. Mogę o sobie spokojnie powiedzieć, że jestem maniakiem prozy Petera, którego kwalifikuję jako jednego z najbardziej obiecujących pisarzy science fiction początku XXI wieku. Dodatkowo, zwyczajnie cieszy mnie fakt wydania jego debiutanckiego dzieła w Polsce – prozę Wattsa nie tylko się czyta, ale i wspaniale omawia. Czytaj dalej
Kategoria: Fantastyka i horror
Futurospekcja – Robert J. Sawyer (recenzja)
Lloyd Simcoe przygotowuje się do jednej z najważniejszych chwil swojego życia. Nadzoruje eksperyment, podczas którego Wielki Zderzasz Hadronów ma być uruchomiony z mocą pozwalającą na spełnienie jednego z największych marzeń współczesnych fizyków: uzyskanie bozonu Higgsa. Kiedy nadchodzi godzina zero i LHC startuje – dochodzi do zdarzenia, którego nikt nie mógł się spodziewać. Świadomość miliardów ludzi przenosi się w czasie o dwadzieścia jeden lat – przez krótki czas każdy jest w stanie śledzić swoją przyszłość.
Wyjściowy pomysł, prosty i genialny (co udowadnia przebojowe wykorzystanie go w telewizyjnym hicie Przebłysk jutra), Sawyer połączył z doskonałą fabułą. Od początku pisarz prowadzi wiele intrygujących wątków, które tworzą spójną całość; wykorzystuje jednocześnie możliwość zaprezentowania świata przyszłości z wielu perspektyw. Lloyd zaczyna wątpić w miłość, Theo szuka sensu życia, Gaston obawia się swego nienarodzonego syna – a gdzieś w tle pozostają przecież setki znudzonych dziennikarzy, którzy poszukują kogoś, kogo mogliby oskarżyć o ogromne tragedie związane z tymczasową utratą świadomości u ludzi. Tekst rozwija się powoli i nabiera dynamiki dopiero w ostatniej części, kiedy przenosimy się do czasów, które wcześniej poznaliśmy z wizji bohaterów, ale bez przerwy trzyma w napięciu. Sama końcówka wydała mi się ckliwa, ale doszedłem do wniosku, że dobrze podsumowuje powieść i nieźle puentuje ukazane w niej wydarzenia.
Nacja – Terry Pratchett (recenzja)
Terry Pratchett znany jest przede wszystkim z opowieści ze Świata Dysku. Ktoś jeszcze mógł się zetknąć z powieściami ze świata Nomów czy nawet z „Kotem w stanie czystym”. Śmiem jednak twierdzić, że „Nacja” będzie zaskoczeniem dla wielbicieli pisarza – głównie dlatego, że jej podstawą nie jest humor czy ironia, ale piękne marzenie człowieka, który chciałby naprawić świat.
Rzecz dzieje się w świecie równoległym, ale jakże podobnym do naszego. Świat podzielony jest między mocarstwa, które walczą między sobą o wpływy, grubymi kreskami dzieląc mapy na tereny „moje”, „jeszcze nie moje” i „prawie moje”, w ogóle nie uwzględniając zdania osób zamieszkujących daną ziemię. Czasy podboju terytorialnego, wielkich żaglowych okrętów i klimat rodem z powieści Juliusza Verne, do którego mam wielki sentyment. W takich oto realiach wybucha zaraza, która dziesiątkuje ludzkość, a losy świata rozstrzygną się na małych wysepkach, zagubionych gdzieś na oceanie.
Młot na czarownice – Jacek Piekara (recenzja)
tóre właśnie gości na księgarskich półkach. Wszyscy miłośnicy Mordimera mogą zaopatrzyć się w niniejszy tom, opatrzony nową szatą graficzną.
Młot na czarownice to drugi – lub piąty – tom przygód Inkwizytora Mordimera Madderina. Problem z numeracją wykwitł samoistnie. Początkowo seria liczyła cztery następujące tomy: Sługa Boży, Młot na czarownice, Miecz Aniołów i Łowca Dusz. Jednak pragnienie poznania dalszych i poprzednich losów Mordimera fani doczekali się prequeli w postaci książek: Płomień i krzyż czyli kto Mordimera do Inkwizytorium oddał i kim był jego pierwszy mentor – aktualnie wciąż czekamy na tom drugi – następnie ukazały się Ja inkwizytor. Wieże do nieba i Ja inkwizytor. Dotyk zła, opowiadające o losach młodego inkwizytora Madderina. W bliżej nieokreślonej przyszłości ma pojawić się także kolejny tom, którego akcja toczy się po Łowcy Dusz.
Niewidoczni Akademicy – Terry Pratchett (recenzja)
Co powstanie gdy połączymy Mustruma Ridcully’ego, orka, blaszaną puszkę, krasnoludzki dom mody Shwatta, twórczynię najlepszych zapiekanek na całym Świecie Dysku, Myślaka Stibbonsa i zatrutego banana? Ni mniej, ni więcej, tylko fabuła trzydziestej siódmej (ma facet zdrowie) książki Terry’ego Pratchetta „Niewidoczni akademicy”. Jesteście ciekawi jak mistrz pozszywał te kawałki w jedną całość? Posłuchajcie więc.
Piłka nożna to na Niewidocznym Uniwersytecie sport zapomniany – ostatni mecz z udziałem magów został rozegrany jakieś 200 lat temu. Niestety (głównie dla ciała pedagogicznego) istnieje zasada, która zobowiązuje ich do wzięcia udziału w meczu piłkarskim – i Havelock Vetinari o niej nie zapomniał. Magowie, jeśli nie chcą zostać pozbawieni możliwości zjadania dziesięciu posiłków dziennie, będą musieli zmienić się w drużynę. Przynajmniej na chwilę. Nadrektor (który jest zdecydowanie najbardziej męskim mężczyzną w całym cyklu, nawet biorąc pod uwagę Marchewę) jest tą perspektywą zachwycony. Jest też w swoim zachwycie całkowicie odosobniony. Niemniej, tradycji musi stać się zadość.
Księga przeznaczenia. Następca Tronu Ahina Sohulu (recenzja)
Księga przeznaczenia: Następca tronu Ahina Sohulu otwiera nową fantastyczną trylogię napisaną przez nastolatkę i skierowaną do młodego czytelnika.
Nastał ciężki czas dla krainy Ahina Sohulu. Pseudos kierowany żądzą władzy zawiązuje spisek, którego efektem jest krwawa rzeź na ulicach miasta. Pochwyciwszy swego kuzyna i prawowitego następcę tronu morduje go by zająć jego miejsce. Jego niepokój wzbudzają dwie rzeczy, po pierwsze nie udało mu się zdobyć Księgi Przeznaczenia, w której zapisane są losy królestwa, po drugie zaś królowa i jej dwaj synowie zbiegli nim ludzie Pseudosa zdołali ich pojmać. Teraz, więc uzurpator zasiadłszy na tronie winien uważnie oglądać się przez ramie.
Królowa wraz z dziećmi gna przez lasy i knieje. Młodszego – będącego jeszcze niemowlęciem – chłopca przekazuje zaufanemu karczmarzowi by ukrył go w bezpiecznym miejscu. Drugi zaś wraz z matką zostaje napadnięty w lesie i zdany jest tylko na siebie pośród gęstego lasu.
Hołd dla mroku – Adrian Tchaikovsky (recenzja)
Na początek apel do wszystkich, którzy chcieliby przeczytać nie tylko „Hołd dla mroku”, ale cykl w ogóle: dla własnego dobra nie czytajcie opisów na czwartej stronie okładki (przy okazji: pierwszą stronę okładki uważam za jedną z najładniejszych). Co prawda zazwyczaj nie zdradzają elementów kluczowych dla fabuły, ale ujawniają wiele smaczków, które urozmaicają lekturę i czynią ją mile zaskakującą. To tyle tytułem ostrzeżenia. Teraz przejdźmy do powieści.
Jak na czwarty tom cyklu przystało, „Hołd dla mroku” konturuje wątki z poprzedniej części. Wojna z Imperium trwa w najlepsze, armie opuściły swoje zimowe leża i kontynuują podboje, a wzdłuż granic powstają nowe punkty zapalne. Sami bohaterowie zaś nareszcie przestali się li tylko przemieszczać z punktu A do punktu B. Podejmują działania: niekiedy logiczne, choć desperackie, niekiedy całkiem nielogiczne, a czasem wręcz szalone. Najważniejsze jest jednak to, że tymi działaniami potrafią czytelnika nieźle zaskoczyć. I że wreszcie coś zaczyna się dziać.
Ender na Wygnaniu (recenzja)
Akcja najnowszej powieści „Ender na wygnaniu” – będącej minquelem – opowiada historię Wiggina po wojnie z Robalami.
Świat Formidów (Robali) został skolonizowany przez ludzi, więc niegdysiejsi żołnierze przestają już być potrzebni. Wielu z tych, którzy nie mają po co wracać do domu, osiedla się wśród pozostałości swych dawnych wrogów. Także Ender musi znaleźć sobie miejsce w czasie pokoju. Los jednak nie jest dla niego łaskawy – nawet dla swojego gatunku przestaje być bohaterem i wyzwolicielem…
…a staje się mordercą Robali.
Odpowiedź na pytanie, ile prawdy jest w powyższym stwierdzeniu, staje się główną osią powieści.
Zadziwiający Maurycy Pratchetta w nowej odsłonie
Maurycy, uliczny kocur, wymyślił perfekcyjny numer, gwarantujący godziwe zyski. Wszyscy znają historie o szczurach i grajkach, a Maurycy ma na podorędziu głupawego z wyglądu dzieciaka z fletem oraz własną plagę szczurów – dziwnie wyedukowanych szczurów. Ale w dalekim miasteczku Blintzowe Łaźnie chytry plan Maurycego zaczyna się sypać. Ktoś tu gra całkiem inną melodię i szczury muszą poznać nowe słowo: ZŁO. To już nie jest gra – to świat, w którym szczur pożera szczura. A być może to dopiero początek…
Pratchettowska etiuda na temat „co by było, gdyby szczury zaczęły myśleć i stworzyły cywilizację”. Jak zawsze u tego autora mamy do czynienia z prozą ironiczną, wykorzystującą w perwersyjny sposób nasze kulturowe przesądy i mity.
Jarosław Lipszyc
Jedno z najzabawniejszych dzieł Terry’ego Pratchetta… Wszystko łączy się w cudowną opowieść – zabawną, doskonale skonstruowaną i pełną napięcia, rozładowywanego poczuciem humoru.
„SFX Magazine”
Maszyna różnicowa – Gibson, Sterling (recenzja)
„Klasyka steampunku” – to określenie pojawia się najczęściej, gdy mowa o Maszynie Różnicowej Williama Gibsona i Bruce’a Sterlinga. Dlaczego klasyka? I co to właściwie jest ten steampunk?
Najogólniej rzecz ujmując, steampunk to XIX wiek, tylko że z wysoko rozwiniętym przemysłem i maszynami parowymi. Stąd też nazwa tego gatunku literatury, filmu, a nawet muzyki. Akcja Maszyny Różnicowej dzieje się właśnie w XIX wieku, głównie w Londynie. Mieście pełnym fetoru, brudnym, zamglonym, niebezpiecznym.
Londyn to złożony system, który został wytrącony ze stanu równowagi. Jest jak… jak ktoś pijany do nieprzytomności w pokoju pełnym butelek whisky. Whisky jest ukryta, ciągle musi jej szukać. Znajduje butelkę, pije z niej, potem odstawia i natychmiast zapomina. A potem chodzi i znowu szuka. I tak w kółko. [s. 200]