Kancelaria notarialna z Londynu powiadamia Amerykanina Tristana Campbella, że prawdopodobnie jest on spadkobiercą fortuny Ashleya Walsinghama, brytyjskiego weterana I wojny światowej i alpinisty, który zginął w 1924 roku podczas wyprawy na Mount Everest, zapisując wcześniej w testamencie majątek swojej ukochanej Imogen Soames-Andersson. Ponieważ kobieta nigdy nie zgłosiła się po pieniądze, obecnie, po osiemdziesięciu latach mają one przypaść jedynemu spadkobiercy, którym – jak wszystko na to wskazuje – jest Tristan. Jednak aby mógł on odziedziczyć majątek, musi dostarczyć niezbitych dowodów, że jest spokrewniony z Imogen, w przeciwnym razie straci do niego prawo. Niestety, nie jest to wcale proste, tym bardziej, że mężczyzna ma na to niecałe dwa miesiące. Rozpoczyna się emocjonujący wyścig z czasem…
Uważam, że autor wykazał się naprawdę świetnym pomysłem na fabułę, gdyż tematyka powieści jest niebywale interesująca. Książka ta już od pierwszych stron zajęła moje myśli i pobudziła wyobraźnię. Zastanawiałam się nad tym, czy Tristan rzeczywiście okaże się prawowitym spadkobiercą wielkiej fortuny i czy uda mu się tego dowieść, zanim będzie za późno. Ciekawa byłam także, czego jeszcze dowie się o swojej rodzinie, o Ashleyu i Imogen, podczas swoich poszukiwań. Przede wszystkim zaś chciałam poznać przebieg wydarzeń sprzed lat i dowiedzieć się, co dokładnie wówczas zaszło i dlaczego Imogen nigdy nie zgłosiła się po należny jej spadek. Te wszystkie pytania oraz różnorodne hipotezy od razu pojawiły się w mojej głowie, dlatego z niecierpliwością kontynuowałam lekturę i muszę wyznać, że z trudnością odrywałam się od niej wówczas, kiedy było to konieczne. Niesamowicie mocno zaangażowałam się emocjonalnie w losy bohaterów i bardzo przeżywałam to wszystko, co ich spotkało – szczególnie Ashleya i Imogen.
Ciekawa treść książki została przedstawiona w równie ciekawy sposób. Akcja powieści toczy się dwutorowo, naprzemiennie: we współczesności oraz w przeszłości, obejmującej lata 1914-1924. Tristan, podejmując się niezwykle trudnego zadania ze względu na ograniczony czas oraz zatarte ślady z przeszłości, powoli, krok po kroku, poznaje historię życia, miłości i tragicznej śmierci Ashleya Walsinghama. Dzieje te wraz z nim poznajemy także i my. Wraz z nim też wyruszamy w podróż do Anglii, Szwecji, Francji, Niemiec i na Islandię. Niczym za sprawą wehikułu czasu przenosimy się również do czasów I wojny światowej, a także uczestniczymy w spektakularnej wyprawie na Mount Everest.
Odkrywane przez Tristana stopniowo fakty z przeszłości przypominają części układanki, które powoli zaczynają tworzyć coraz bardziej zrozumiałą całość. A składa się na nią bogate w różnorodne doświadczenia życie Ashleya: poznanie Imogen, nagłe uczucie, spotkania z ukochaną przed jego wyjazdem na front, przerażające wojenne przeżycia, zakończenie wojny, pasja, jaką była górska wspinaczka, wyprawa na najwyższą górę świata, śmierć. Całość tę uzupełniają losy Imogen oraz niełatwe decyzje, przed którymi stanęła i jakie zmuszona była podjąć. Podróż, w jaką wyrusza Tristan, okaże się dla niego również podróżą w głąb samego siebie, bowiem w trakcie tych wszystkich poszukiwań sporo dowie się o sobie, zaś ów wyścig z czasem znacząco zmieni jego życie.
Jednak nie tak szybko poznamy tę historię w całości. Akcja, charakteryzująca się nagłymi zwrotami i nieoczekiwanymi zdarzeniami, wywołuje niesamowitą ekscytację i trzyma czytelnika w ogromnym napięciu od początku do samego końca – sama się o tym przekonałam. A zakończenie jest zupełnie nieprzewidywalne i zaskakujące, tak więc emocje nie słabną aż do ostatniej strony powieści.
Muszę przyznać, iż autor dogłębnie potraktował podjętą tematykę. Bardzo wyraziście oddał zarówno uczucia bohaterów, jak i okrucieństwo wojny oraz jej wpływ na tych, których dotknęła ona bezpośrednio. Na uznanie zasługuje warstwa językowa książki – barwny język, ciekawy styl, dynamiczne, wielowymiarowe postaci, żywe dialogi. Gdybym na podstawie tej książki miała określić status literacki jej autora, nigdy bym nie przypuszczała, że jest to jego debiutancka powieść. Uważam, że została ona dopracowana w najdrobniejszych szczegółach, charakteryzuje ją dojrzałość i rzetelność pisarska.
To wszystko, o czym tu wspomniałam, sprawiło, że powieść Wyścig z czasem wywarła na mnie ogromne wrażenie – jak najbardziej pozytywne. Przeczytałam ją z zapartym tchem. Zaobserwowałam przy tym pewien paradoks, polegający na tym, że z jednej strony jak najszybciej pragnęłam poznać tajemnicę związaną z przeszłością i z wydarzeniami sprzed lat, z drugiej zaś – wcale nie chciałam rozstawać się z bohaterami książki.
Wyścig z czasem to piękna, fascynująca, nastrojowa i porywająca historia z iskierką magii w tle. To opowieść o wielkich i niejednoznacznych uczuciach. Mnie prawdziwie ona urzekła i zachwyciła, wywołując we mnie całą gamę emocji i wystawiając moją ciekawość na poważną próbę. Z czystym sumieniem mogę ją zarekomendować tym wszystkim, którzy chcieliby przeżyć wspaniałą przygodę z książką. Uprzedzam jedynie, że naprawdę trudno jest się od niej oderwać. Ale prawdziwych miłośników literatury stwierdzenie to chyba jedynie jeszcze bardziej zachęci do lektury. Z całego serca polecam. Ta historia będzie w Was żyć jeszcze długo po odwróceniu ostatniej strony.
Autor: Justin Go
Tytuł: Wyścig z czasem
Tytuł oryginalny: The Steady Running of the Hour
Przekład: Jan Dzierzgowski
Data wydania: 18 marca 2015
Wymiary: 131×205 mm
Liczba stron: 512
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Wydawnictwo: Muza
ISBN: 978-83-7758-700-3
Gatunek: powieść obyczajowa