Początek fabuły Madonn z Bari zwiastuje potężne zmiany w księstwie rządzonym przez Il Mora: oto Ludwik XII, roszczący sobie prawa do Neapolu i Mediolanu, przekracza granice Francji i zbliża się do bram miasta. Sforza w popłochu opuszcza swoje włości, Izabela tryumfuje, licząc na rychłe odzyskanie domeny, jednak francuski monarcha ani myśli oddać jej władzy w księstwie. Rozgoryczona Izabela w towarzystwie córek udaje się do rodzinnego Neapolu, po drodze zatrzymując się w Watykanie, goszcząc u swego brata Alfonsa, księcia Bisceglie i jego żony, Lukrecji Borgii, córki papieża Aleksandra VI. Atmosfera na papieskim dworze jest gęsta od intryg, tajemnic i dramatów, toteż księżna oddycha z ulgą docierając najpierw do Neapolu, potem do Bari, do którego prawa potwierdza jej hiszpański monarcha Ferdynand Katolicki. W Bari Izabela odżywa, przywracając księstwo do dawnej świetności; to tam dorasta młodziutka Bona ożywiając nadzieje matki na odzyskanie Mediolanu, podsycając jej ambicje sięgające królewskiego tronu.
Tym, co mnie w Madonnach z Bari zafascynowało i urzekło najbardziej – poza, rzecz jasna, postacią Izabeli i jej losami – jest tło polityczno – obyczajowe renesansowej Italii. Już na kartach Księżnej Mediolanu zachwycała historyczna wiarygodność w przedstawieniu tego burzliwego fragmentu historii, jaką były wojny włoskie; imponowała mi doskonała znajomość autorki ówczesnych realiów, umiejętność odnalezienia się w labiryncie rodowych koligacji, krzyżujących się interesów, ścierających wpływów, zmieniających błyskawicznie układów sił, przekładająca się na intrygującą panoramę polityczną uwzględniającą wszelkie możliwe powiązania i zależności między najbardziej znaczącymi graczami stojącymi w centrum wydarzeń. Jednak tym razem Renata Czarnecka przeszła samą siebie zaskakując rozmachem, z jakim wiedzie czytelnika przez gąszcz wydarzeń i intryg, biegłością, z jaką naświetla niejednoznaczną i wyjątkowo skomplikowaną sytuację polityczną Italii składającej się ze skłóconych ze sobą księstw i zwalczających się rodów uwikłanych w sojusze i mariaże sięgające daleko poza jej granice, koncentrując się jednakże na postaci księżnej, ze względu na jej powiązania z europejskimi i italskimi dworami, pozostającej w sercu konfliktu.
Autorka szczególnie starannie odmalowała relacje łączące Izabelę z rodem Borgiów, Sforzów i neapolskich Aragonów, a były one wyjątkowo zagmatwane: jej przyrodnie rodzeństwo, potomstwo króla Neapolu, Alfonsa i Sancię, wydano w ramach sojuszu za członków papieskiego rodu, Lukrecję i Joffrego Borgiów; kiedy Cezar zerwał sojusz, sprzymierzając się z królem Francji, zdobywając Neapol i zmuszając do abdykacji króla Fryderyka, stryja księżnej, a także mordując swego szwagra, Izabela pozostała w głębokiej zażyłości z ukochaną żoną Alfonsa aż do jej śmierci; podobne ciepłe relacje łączyły ją z królowymi Neapolu – Izabelą, Joanną III i Joanną IV czy też krewniaczką Katarzyną Sforzą, owianą złą sławą obrończynią Forli, godną przeciwniczką Cezara Borgii. Nieustannie zmieniające się układy sił generujące konflikty między krewniakami i powinowatymi zmusiły Izabelę Aragońską do ostrożnych, dalekowzrocznych i mądrych działań; pozostając w delikatnej i skomplikowanej sytuacji dążyła do jednego celu: odzyskania syna i księstwa Mediolanu wydartego jej przez Ludwika Sforzę.
Nie posiadając realnej władzy, nie stanowiąc dla nikogo rzeczywistego zagrożenia, wykorzystywała znajomości i więzy krwi, konsekwentnie i bezwzględnie dążąc do celu. Izabela jawi się jako wytrawny gracz sceny politycznej, doskonale orientujący się w realiach i układach, choć posiadający ograniczone możliwości działania i pozbawiony możnych sprzymierzeńców, którzy opowiedzieliby się po jej stronie. Pomimo ogromu tragedii i strat, jakich doznała w życiu, udało jej się doprowadzić Bari do rozkwitu i zadbać o godny mariaż dla jedynej córki, wydając spadkobierczynię Sforzów i Aragonów za króla Polski. Jakimś cudem autorce udało się przedstawić te wszystkie zależności i powiązania czytelnie i przejrzyście, by odbiorca nie pogubił się w ich gąszczu, bez przeszkód mógł śledzić bieg wydarzeń i orientować w charakterze relacji łączących bohaterów powieści, ani przez chwilę nie tracąc z oczu głównej bohaterki.
Portret protagonistki jest barwny, złożony i dynamiczny; postać Izabeli zmienia się i ewoluuje – jest to kolejna zaleta powieści Renaty Czarneckiej. Zahartowana przeciwnościami losu, których życie jej nie szczędziło, Izabela z biegiem lat przeistoczyła się w twardą, bezwzględną i wyrachowaną kobietę, zdeterminowaną, by odzyskać to, co jej się prawnie należało, pomścić swoje krzywdy, skoro nie mogła liczyć na możnych obrońców, którzy by się za nią ujęli – a dążyła do tego nie zważając na koszty i nie wahając się poświęcić szczęścia własnej córki, by osiągnąć upragniony cel. Utrata syna i pozostałych dzieci sprawiła, że wszystkie swe nadzieje i ambicje przelała na Bonę. Traktowała ją jako narzędzie do osiągnięcia celu, z drugiej strony zwyczajnie zależało jej, jak każdej matce, na dobru córki, które identyfikowała z odpowiednią pozycją, małżeństwem godnym italskiej księżniczki. To druga strona jej osobowości, skrzętnie skrywana przed nieprzychylnym światem, ujawniana jedynie w obecności krewniaczek, na których wsparcie mogła liczyć: twarz troskliwej, kochającej (choć wymagającej i surowej) matki, rozpaczającej po śmierci dzieci, nieustannie lękającej się o ich życie, pragnącej zapewnić im szczęście. Autorce udało się stworzyć przejmujący, wielowymiarowy, fascynujący i autentyczny portret protagonistki – Izabela to prawdziwa kobieta z krwi i kości, mająca swoje wady, popełniająca błędy, ale też potrafiąca unieść ich konsekwencje.
Na szczególną uwagę zasługują również kreacje bohaterek drugoplanowych, zwłaszcza samej Bony, która, mimo młodego wieku i dominującej osobowości matki, poszczycić się może wyrazistym charakterem i cechami, które bądź odziedziczyła, bądź przejęła od rodzicielki: uporem, hartem ducha, odwagą, dumą ze swojego pochodzenia, pewnością siebie. Bona to prawdziwa dama renesansu: piękna, inteligentna, starannie wykształcona, świadoma swej wartości, pozycji i roli, jaką w swoich planach wyznaczyła jej matka. Ciekawie zarysowana jest także sylwetka Lukrecji Borgii – autorka rozprawia się z mitem papieskiej córki posądzanej o wszystko, co najgorsze – począwszy od rozwiązłości, poprzez trucicielstwo, po kazirodztwo, kreując portret kochającej żony i matki, a przy tym lojalnej córki i siostry uwikłanej w konflikt między ukochanym mężem a ojcem i bratem, postaci bez mała tragicznej, bezwolnej ofiary prowadzonej przez Borgiów polityki i ich wybujałych ambicji.
Ale na tym nie kończą się atuty powieści – po prawdzie nie ma ona słabych stron – Renata Czarnecka po raz kolejny zachwyca wspaniałym stylem, pięknem języka, sugestywną malowniczością opisów, oszałamiającym bogactwem realiów i historyczną wiarygodnością wskazującą na dogłębny i rzetelny research. Jej powieści są istną perełką w powodzi beletrystyki historycznej: działają na wyobraźnię czytelnika przywołując niepowtarzalny klimat epoki w rozmaitych jego odcieniach, zaspokajają głód wiedzy dzięki szczegółowo i barwnie zaprezentowanemu tłu historyczno – obyczajowemu, no i przekonująco, z dbałością o historyczną wiarygodność, nakreślonym sylwetkom bohaterów: niejednoznacznym, wielowymiarowym, intrygującym. Polecam gorąco!
Autorka: Renata Czarnecka
Tytuł: Madonny z Bari
Wydawnictwo: Książnica – Grupa Wydawnicza Publicat
Data wydania: wrzesień 2015
Liczba stron: 345
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Kategoria: historyczne, biografie
ISBN: 978-83-245-8201-3
Autorka recenzji prowadzi blo pod adresem: http://zwiedzamwszechswiat.blogspot.com/