Alain Mabanckou to autor, którego ostatnio coraz częściej wymienia się w kontekście literackiej nagrody Nobla. Mabanckou jest powieściopisarzem, eseistą, poetą i wykładowcą uniwersyteckim. Na swoim koncie ma między innymi nagrodę Akademii Francuskiej za całokształt twórczości. Urodził się w Republice Konga, pisze po francusku. Czy zależy mu na literackiej nagrodzie Nobla? Trudno powiedzieć. Twórczość Mabanckou wymyka się schematom i konwencjom, jest wyrazem skrajnego indywidualizmu pod względem treści i formy. Zwierzenia jeżozwierza, podobnie jak Kielonek, to powieść (?), w której pełno jest karykatur, bluźnierstw, ironii (w tym autoironii), parodii, kryptocytatów i komentarzy o charakterze metatekstowym. To również utwór znakomicie ukazujący przewrotne poczucie humoru autora.

Zwierzenia jeżozwierza odwołują się do afrykańskiej legendy, według której każdy człowiek ma szkodliwego sobowtóra. To parodia prastarej baśni. Tytułowy jeżozwierz snuje swoją opowieść, zwracając się do Baobabu, któremu zwierza się z popełnionych przez siebie zbrodni. Mówi o tym, jak na polecenie mistrza Kibandiego z Sekepembe wypuszczał uzbrojone kolce, by odebrać życie osobnikom nieprzychylnym jego panu. Ale czy zawsze sprowadzał śmierć tylko na jednostki, które w czymś zawiniły? Nie. Nieszczęsnego jeżozwierza prześladują obrazy martwych ofiar, zwłaszcza tych niewinnych. Szkodliwy sobowtór zaczyna czuć coś na kształt wyrzutów sumienia, które pojawiają się wtedy, gdy umiera jego mistrz. Bo wraz z panem odchodzą również złe emocje, współodczuwane wcześniej wyjątkowo silnie. Jeżozwierz jest wolny, ale musi przekazać historię Kibandiego dalej. To pewnego rodzaju spowiedź, monolog wypowiedziany, który nie ogranicza się do opowieści o jednostce, ale urasta do rangi paraboli, filozoficznej powiastki o życiu i o człowieku. Dwunożnym pociotku małpy, złośliwym, głupim i słabym. Tak dalekim od ideału, jak to tylko możliwe.

W Zwierzeniach jeżozwierza znajdziemy mnóstwo odwołań do Biblii i dzieł słynnych autorów, między innymi Horacego, La Fontaine’a, Edgara Alana Poe czy Hemingwaya. Literackie nawiązania u Mabanckou są niezwykle zabawne, okraszone sporą dawką zjadliwej ironii, jak choćby tutaj: Amadeusz opowiadał tym biednym dziewczynom o niedolach pewnego starego człowieka, który wypłynął w morze na połów i sam musiał zmagać się z wielką rybą, mam wrażenie, że ta ryba była jego szkodliwym sobowtórem, który pozazdrościł staremu rybakowi wielkiego doświadczenia; opowiadał o przygodach pewnego dziwnego typa, który nieustannie walczył z wiatrakaminie omieszkał też wspomnieć o podwójnym morderstwie na ulicy o dziwnej nazwie „rue Morgue”, a ponieważ była tam mowa o uduszonej kobiecie, którą siłą wepchnięto głową w dół do komina, dziewczęta piszczały z przerażenia. Często również wchodzi w metatekst, pisze na przykład: powieści to takie książki, w których ludzie opisują rzeczy, które nie są prawdziwe, twierdzą, że podsuwa je im wyobraźnia (…), i kiedy ktoś zanurzy się w tych książkach, mój drogi Baobabie, może przemierzyć cały świat. W gruncie rzeczy jednak wypowiedź jeżozwierza nie jest pochwałą książki. Narrator swoje rozważania puentuje słowami, z których jasno wynika, że dzieła literackie po prostu dają człowiekowi przewagę nad innymi, pozwalają mu czuć wyższość i chełpić się własną (książkową li tylko) mądrością… Powiastka Mabanckou ma w sobie także elementy poematu dygresyjnego. Jeżozwierz stara się jednak trzymać tematu, wie, co jest naprawdę ważne w jego historii. W pewnym momencie mówi nawet, że dygresje to typowy wymysł człowieka, który ma tendencję do porzucania istotnych kwestii i pochylania się nad sprawami błahymi. Przyznaje: To od ludzi nauczyłem się snuć dygresje, nigdy nie zmierzają prosto do celu opowieści, otwierają nawiasy, które potem zapominają zamknąć.

Zwierzenia, jak każdy utwór Mabanckou, są bardzo interesujące pod względem formalnym. Brak tutaj znaków interpunkcyjnych poza przecinkiem, brak również wyraźnie wydzielonych akapitów. Jest to zatem opowieść bez mocnych pauz, ubrana w długie frazy i tylko od czytelnika zależy, gdzie znajdzie się miejsce na kadencje i antykadencje, jak przebiegać będzie intonacja i które sformułowania okażą się najbardziej nacechowane emocjonalnie. Autor nie przyjdzie nam z pomocą, nie podsunie znaków zapytania i wykrzykników. A przecinek wydaje się neutralny, jego jedynym zadaniem jest oddzielenie od siebie pewnych treści. Siła przekazu i akcenty pozostają w gestii czytelnika.

Mabanckou w swojej przewrotnej powiastce mówi również o dawnych afrykańskich rytuałach i egzystencji zależnej od łask natury. Podkreśla odwieczny kontrast między naturą właśnie a kulturą. Tę ostatnią reprezentuje Amadeusz, nadęty młodzieniec z Sekepembe, który studiuje w Europie i zaczytuje się w powieściach, drwiąc jednocześnie z ludowej mądrości, a także etnolodzy/ antropolodzy społeczni, którzy chcą opisać zwyczaje mieszkańców wioski. Różnica między dwoma światami i dwoma modelami życia wydaje się uderzająca, a porozumienie niemożliwe. Praca etnologów z punktu widzenia jeżozwierza i miejscowej ludności jest bezsensowna, a oni sami postrzegani są jako ci, którzy we własnym kraju nie mają sensownego zajęcia i zwyczajnie się nudzą. Wyraźnie zaznacza się tutaj konflikt między starymi wierzeniami a chłodnym racjonalizmem „białych ludzi”.

W Zwierzeniach jeżozwierza znajdziemy ponadto ciekawe rozważania o zbrodni, odpowiedzialności i karze. Kto w większym stopniu odpowiada za wyrządzone zło? Ten, który wykonuje rozkazy, czy ten, który je wydaje? Śmierć mistrza Kibandiego staje się dla jeżozwierza wyzwoleniem. Furtką do innego życia, które sobowtór może ukształtować samodzielnie, nieuwikłany w poddańczą relację. Czy będzie potrafił skorzystać z tej szansy? Zwierzenia jeżozwierza to wreszcie opowieść o wiecznym dualizmie ludzkiej natury. O tym, że człowiek zawsze nosi w sobie myśli niewypowiedziane, wstydliwe, brudne i mroczne. Że ma swoje drugie ja. Pozbawione ust, uszu i nosa. Dręczące od środka. Wiecznie głodne.

Autor: Alain Mabanckou
Tytuł: Zwierzenia jeżozwierza
Tłumaczenie: Jacek Giszczak
Tytuł oryginału: Mémoires de porc-épic
Liczba stron: 240
ISBN: 9788362376773
Data wydania: 10 czerwca 2015

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *