Baba w kopalni- nieszczęście murowane mówi żartobliwe górnicze przysłowie.

Karolina Baca-Pogorzelska, inżynierka górnicza trzeciego stopnia, dziennikarka dziełu ekonomicznego Rzeczpospolitej i autorka książki Babska Szychta noszącej angielski tytuł Ladies on Shifts tak opowiada o swoich doświadczeniach w pracy pod ziemią:

Podczas pierwszego zjazdu w kopalni Staszic, gdy coś zaczęło mi biegać pod nogami nie miałam tęgiej miny.
-To Aleksander – poinformował mnie sztygar.
-Kto – nie zrozumiałam.
– No, mysz nasza – odpowiedział, patrząc na mnie z politowaniem – Niech się pani cieszy, bo to znaczy, że nie ma szczurów.

Cieszę, się, a ze szczurami miałam wątpliwą przyjemność np. w kopalni Wieczorek.

Kobiety na dole mogą spotkać zarówno docinki baba na dole, będzie wypadek, rubaszne żarciki o myciu pleców jak i pouczenia, definicje spągu i szoli, zawału, podsadzki, czy instrukcje jazdy kolejką zwaną od nazwy producenta Scharfem.

O tej pani, to dzisiaj umyjemy plecy oznajmili mi głośno górnicy z jednej z kopalni- wspomina z dystansem do siebie autorka, jednocześnie podkreślając, że w czasie pierwszych tygodni dziennikarskiego fedrowania miała ochotę zrezygnować: Związkowcy śmiali się, że jestem jak Gierek w spódnicy  ze swoim hasłem „pomożecie” Śmiali się, ale obiecywali, że pomogą. I naprawdę pomagali, nikt nigdy nie odmówił, tacy są ludzie na Śląsku.

Kobiety w górnictwie kojarzą się nieciekawie, albo tylko jako żony górników lub też bezpłciowe, pozbawione kobiecości, uczuć i rodziny roboty. Sami górnicy też nie mają dobrej prasy, widzi się w nich związkowych, agresywnych krzykaczy, którzy z łańcuchami w rękach palą opony pod Sejmem. Wypomina im się, a to przywileje czasów Gierka, który sam zapamiętany został w górniczym stroju ze skrzyżowanymi młotkami pyrlikiem i żeloskiem na czapce, a to walkę o przywileje emerytalne, zapominając, że niejeden z nich do emerytury nie dożyje. Sam przed laty z wizyty u narzeczonej w Katowicach, jedząc tradycyjne śląskie potrawy i gawędząc z jej mamą i bratem mówiącym kompletnie niezrozumiałą śląską gwarą zapamiętałem zawieszony na ścianie portret zmarłego Ojca, przedwcześnie zmarłego górnika. Z odbywającej się również przed chyba 10 laty demonstracji górników przed Sejmem, zapamiętałem zdanie z przemowy jednego z przywódców związkowych, który mówił, że górnik przeciętnie żyje około 60 lat.

Tak, górnicy i górniczki są ludźmi z etosem pracy, ale i humorem , honorem tradycją.

Sama Autorka, zresztą urodzona w Jaworznie, czyli Zagłębianka, Górolka, podkreśla z dumą, że jej Dziadek pracował w kopalń Komuny Paryskiej (Jan Kanty), a Pradziadek w kopalni Dymitrow w Bytomiu (nazwanej tak od imienia sekretarza Międzynarodówki Komunistycznej i premiera Bułgarii Georgii Dymitrowa) a obecnie noszącej nazwę Kopalnia Węgla Kamiennego Centrum. Same zresztą nazwy świadczą o poplątanych górniczych losach i o tym, że górników nie można utożsamić z „komuną” i roszczeniowością, jak to się niekiedy zdarzało i zdarza. Sam pamiętam z mieszkania mojej narzeczonej, rodowitej Ślązaczki Ani, zdjęcia jej przodków z I Wojny Światowej, walczących „za Kajzera” i pozujących w mundurach Wehrmachtu na tle dykt z wymalowanymi krajobrazami i napisami Verdun. Dziś górnicy i górniczki tworzą nową tradycję.

Karolina Baca- Pogorzelska ma za sobą relacje z katastrof, na Boryni, Wujku (Ruch Śląski), czy w Kopalni Krupiński w maju  2011 roku, gdzie zginął górnik i dwóch ratowników idących kolegom na pomoc, dający przykład  niecodziennej, acz mogącej być potrzebną każdego dnia solidarności. Jednocześnie jednak była jedną z dwóch pierwszych kobiet, stawiających kobiece stopy na najgłębszym poziomie wydobywczym w Polsce – w Kopalni Budryk, 1290 metrów powierzchnią ziemi.

Jak sama przyznaje, stała się bohaterką legendy, gdy wraz z koleżanką Moniką Krasińska z Radia Katowice oglądając ścianę podsadzkową przyniosły jako „baby” pecha i spowodowały awarię kombajnu i stratę 900 ton węgla. Kobieta na dole- katastrofa murowana!

Sama praca górniczek związana jest z licznymi paradoksami. Praca kobiet pod ziemią została zakazana na mocy konwencji MOP, przyjętej z ponad dwudziestoletnim opóźnieniem w 1958 roku. Wtedy to Halina Karbowniak z Kopalni Marcel straciła rękę: Po wypadku  walczyłam o odszkodowanie. Wzięłam nawet adwokata. Okazał się radcą prawnym kopalni. Nie bronił mnie, tylko interesów Marcela. (…) Dziś mój dodatek do emerytury  wynosi 260 złotych. Mam trzecią grupę inwalidzką. Może gdybym straciła głowę to dostałabym pierwszą.

Konwencję MOP zdjęto w 2008 roku, jednak już wcześniej omijano ją, pozwalając kobietom na pracę na niezwykle ciężkim odcinku płuczki węgla.

I dziś kobiety nieczęsto schodzą pod ziemię. Pracują jednak jako sztygarki wentylacyjne, inspektorki, geolożki, w szeroko rozumianej administracji i laboratoriach.

Kobiety górniczki, które nie dąsają się, gdy nazwie się je „kobietami- górnikami”, są damami w różnym wieku, młodymi i dojrzałymi. Nie wszystkie od samego początku kochały górnictwo, nie wszystkie przewidywały, że będą górniczkami. Agnieszka Copa, sztygarka zmianowa pracująca w Kopalni Wujek, prezentuje się pięknie w sukni wieczorowej. Na posadzce przypominającej salę balową stoją potężne, tajemnicze dla ludzi niezwiązanych z górnictwem maszyny. Copa reprezentuje czwarte pokolenie górników w swojej rodzinie.

Młoda, śmiejąca się, malowniczo umorusana węglem Aleksandra Nielaba, geolożka w Kopalni Rydułtowy-Anna z dumą nosi górniczy kask, jej pradziadek, trzej wujkowie i kuzyni również pracowali na grubie.

Śląsk kojarzy się z hałdami, pylicą górniczą, gołębnikami, biedą, czworakami. Tu każdy ma w rodzinie górnika. Jednocześnie jednak media próbują przedstawić górników jako wyizolowaną bandę zarabiających 10 tysięcy i pobierających 14 pensji.

Mnie przed oczami, gdy słyszę górniczka, staje obraz z jakiegoś czarnobiałego filmu, gdy młoda, lekko pulchna, niebieskooka blondynka troskliwie myje swego męża w niepodłączonej do kanalizacji wannie. I tak, kobiety na Śląsku, kobiety górniczki są opiekuńcze. Nie muszą nazywać siebie feministkami, by umieć łączyć pracę zawodową z rolą matki i żony.

Kobiety wkraczają w ostatnich latach do wielu, wcześniej łączonych z mężczyznami zawodów – są policjantkami, kierowcami ciężarówek. Nie przestają być przez to kobiece, powoli przełamując stereotypy medialne. Miejmy nadzieje, że Babska Szychta (Ladies On Shifts) zawierająca rozdziały takie jak Przychodzi Baba Do Kopalni, Związek Na Całe Życie, Od Święta, czy Kobieca Ręka Rynku uprzytomni Polakom, że los górnika, górniczki to mógłby być los każdego i każdej z nas.

Autorka: Karolina Baca Pogorzelska
Tytuł: Babska Szychta/Ladies On Shifts
Zdjęcia: Tomasz Jodłowski
Wydawca: Tartak Wyrazów
Rok wydania: 2014
Kategoria: literatura faktu, reportaż

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *