Polska proza kryminalna rozrasta się na wszystkie strony, a moda, jak to z nią zwykle bywa, zaczyna przytłaczać i zalatywać nieświeżą rybą. Nic więc dziwnego, że czytelnik dwa razy zastanowi się, nim sięgnie po kolejną nowość, by przypadkiem nie nabawić się niestrawności lub długotrwałego urazu. Na całe szczęście niektóre nazwiska, dużo bardziej od reszty, zwiastują intrygę na poziomie, humor i bohatera, którego nie da się nie kochać – te książki chwytamy bez zastanowienia i biegniemy do domu, by zagłębić się w zagadkę pozornie nie do rozwiązania. Nie muszę chyba mówić, że Wroński to właśnie jedno z tych nazwisk?

Rok 1951. Zyga Maciejewski lata świetności ma już dawno za sobą. Jest cieciem na ruinach hipodromu, a jego jedynym zajęciem jest picie i dbanie o Haiti – klacz, która w dawnych czasach zamieszana była w pewną zbrodnię. I właśnie do tych czasów przenosi nas Wroński. Komisarz Maciejewski ma na głowie sprawę morderstwa dokonanego podczas II Krajowej Wystawy Koni Remontowych. Anonimowy trup, wyścigowa klacz księcia Seweryna Czetwertyńskiego, czy mogło być gorzej? Mogło, ale na szczęście Unia skopała legionistów.

Kryminał jako gatunek literacki potrafi być niewdzięczny, zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z którąś częścią danej serii. Autorzy zjadają własny ogon niczym wąż Uroboros, zapominając o tym, że czytelnik nie jest głupi i potrafi rozpracować schemat fabularny, z łatwością odkrywając zamysł twórcy, nim akcja na dobre się rozkręci. Wroński jak na razie skutecznie od tego ucieka, cały czas zaskakując oryginalnością – jeśli nie samej tajemnicy, to wątków, które sprawnie łączy w smakowitą całość. Zagadka, którą autor nadbudował nad morderstwem w końskim boksie, nie uwłacza inteligencji czytelnika i przede wszystkim nie nastawia go na ogromny spisek międzynarodowy. To skrojona ze smakiem intryga, pozbawiona bzdurnego rozmachu rodem z powieści Dana Browna, skupiona na naturze człowieka, jego słabostkach i ich konsekwencjach. Czyżby morderstwo było więc tylko pretekstem do tego, by z błyskotliwością i humorem nakreślić obraz społeczeństwa? A gdzie tam! Wroński popisowo łączy kryminał o społecznym zacięciu z powieścią awanturniczą, która przecież ukochanemu przeze mnie gatunkowi nadała kształty w dobie jego rozwoju. Wroński sam nawet odwołuje się do Arsene’a Lupina, jakby mrugając do uważnego czytelnika.

Haiti to także kolejny dowód na to, że Wroński jak nikt inny potrafi stworzyć bohatera, którego pokochamy pomimo facjaty boksera i nadmiernego pociągu do gorzałki… Kogo ja próbuję oszukać? Przecież właśnie za to uwielbiamy Zygę Maciejewskiego – niechluja z krzywo zrośniętym nosem, brutala o wrednym poczuciu humoru, łączącego w sobie przenikliwość Sherlocka Holmesa z wyglądem menela spod monopolowego. W recenzji poprzedniej części cyklu, Pogromu w przyszły wtorek, przyznałam się do podświadomego porównywania Maciejewskiego z Mockiem – bohaterem kryminałów Krajewskiego. Teraz mogłabym spytać: Mock? Jaki Mock? Zyga zdeklasował tego zapijaczonego grubaska lewym sierpowym, a Wroński po raz kolejny pokazał, że zestawianie go z innymi autorami kryminałów po prostu mija się z celem. Prócz głównego bohatera, Wroński dopracowuje także resztę postaci, dokładając kolejne cegiełki, które składają się w obraz spójny i bardzo interesujący. W Haiti poznajemy lepiej Witka Fałniewicza, który pojawia się w obu planach czasowych. Jego historię Wroński zgrabnie splata z głównym wątkiem, a wszystko okrasza tragedią niepozbawioną tego okrutnego, cynicznego poczucia humoru, dla którego sięgamy po jego książki.

W najnowszej powieści Wrońskiego znajdziemy wszystko to, co doceniliśmy w poprzednich częściach. Barwne dialogi, suto zaprawione niepowtarzalnym dowcipem, błyskotliwą narrację i historyczny sznyt na dokładkę. Autor wyraźnie zwraca uwagę nie tylko na to o czym pisze, ale także jak, a to duża sztuka, by zarówno fabuła jak i styl tworzyły zgraną całość. Haiti jest jak doskonale skrojony garnitur, który nie tylko świetnie leży, ale i cieszy oko. Kryminalna perełka Wrońskiego to prawdziwa gratka dla maniaków gatunku, którzy potrafią docenić kunszt pisarski, dbałość o najmniejszy szczegół i wielowarstwową intrygę na wysokim poziomie. Ostrzegam – apetyt na Maciejewskiego rośnie w miarę jedzenia!

Autor: Marcin Wroński
Tytuł: Haiti
Data wydania: 2.04.2014
Liczba stron: 336
Wydawnictwo: W.A.B.
Gatunek: kryminał

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *