Cmentarz jest bardzo… hm… adekwatnym miejscem akcji dla powieści kryminalnej. Zawsze chodzi przecież o jakieś zwłoki. A jeśli zwłoki, to dlaczego nie umieścić ich od razu w przyjemnej i cichej mogiłce? Uproszczenie? Nie, nie… Wszystko, tylko nie to. Wyszedł z domu i nie wrócił jest drugą powieścią kryminalną w dorobku Iwony Mejzy. Pierwsza – Wszystkie grzechy nieboszczyka – okazała się bardzo udanym debiutem literackim, a pod względem stylistycznym i fabularnym przypominała mi do pewnego stopnia książki nieżyjącej już Joanny Chmielewskiej. Czy Wyszedł z domu i nie wrócił trzyma poziom swojej poprzedniczki?

Policjanci z Komendy Powiatowej w Oświęcimiu nie mogą narzekać na nadmiar atrakcji. Ot, praca jak praca. Każdemu się wydaje, że skoro policja, to zaraz pościgi, spacerki z lupą w dłoni, wydumane analizy spod znaku Sherlocka Holmesa i w ogóle „po nitce do kłębka”. Nic z tych rzeczy. Biurko, krzesło, jakieś ciasteczko od czasu do czasu i niekończąca się papierkowa robota. A za oknem lipcowy upał. Oto właśnie zawodowa rzeczywistość komisarza Ożegalskiego, aspirantów Maciejaka i Rokickiego oraz stażysty Bućka. Ten ostatni zaczyna w dodatku ostro szaleć z wprowadzaniem na komendzie „herbacianego oświecenia” i yerby mate zamiast po ludzku parzyć kawę. I nagle sympatycznym policjantom trafia się prawdziwa gratka. Na Cmentarzu Parafialnym w Oświęcimiu niejaki Wincenty Szumiejko – kamieniarz odpowiedzialny za remont starego grobowca – odkrywa w mogile zwłoki, których w niej być nie powinno. Na tym jednak nie koniec atrakcji, albowiem trupy są dwa. Dość mocno cieleśnie zdezintegrowane, a także poważnie „nadgryzione” zębem czasu. I nie wiadomo póki co, jakie przypasować im nazwiska. Ani do którego należały sandały…

Komisarz Ożegalski – zapalony miłośnik i kolekcjoner kryminałów – z werwą zagania swój zespół do pracy przy podwójnym trupie. Śledztwo zatacza coraz szersze kręgi i szybko okaże się, że problematyczny stanie się zwłaszcza jeden corpus delicti. Czy policjantom uda się ustalić, kogo pochowano w starym grobowcu przed dwudziestoma laty? Czy będą w stanie odtworzyć wydarzenia z – odległej bądź co bądź – przeszłości? I wreszcie jaki związek ze sprawą ma pewna osobliwa paczka dość wiekowych przyjaciół oraz piękna czarnowłosa Włoszka?

Wyszedł z domu i nie wrócił reprezentuje taki typ kryminału, który szczególnie lubię. Z niespieszną akcją, rozegrany w dialogach i psychologicznych obrazkach, z „szarpaną” narracją prowadzoną z kilku różnych punktów widzenia i fabularnie skonstruowany wokół skomplikowanej zagadki. Nie znajdziemy zatem u Mejzy pościgów na motorach, wyszukanego suspensu i grania na nerwach czytelnika. Wyszedł z domu i nie wrócił to książka do smakowania powoli i – mimo iż dotyczy jakiejś tam afery ze zwłokami w roli głównej – można sobie przy niej zwyczajnie odpocząć. Bez stresu i szaleńczego kołatania serca. Na uwagę zasługują tutaj przede wszystkim świetnie wykreowane postaci, zwłaszcza zaś znakomicie nakreślone podstarzałe kółko wzajemnej adoracji, czyli swoisty „Buena vista geriatric club”. Wincenty – kamieniarz, Antoni – zarządca cmentarza, Alfredo – emerytowany architekt i Eligiusz – złodziej, również emerytowany, to zbieranina wyjątkowych osobowości, zgrana paczka przyjaciół, którzy, choć niekiedy niemiłosiernie działają sobie na nerwy, od lat niezmiennie trzymają się razem. Fragmenty powieści przedstawiające ich perypetie zdecydowanie należą do moich ulubionych. Znakomicie wypada również stażysta Buciek, nieco „policyjnie nierozgarnięty”, ale pocieszny i mocno zaangażowany – tak w rozwiązywanie kryminalnych zagadek, jak i w propagowanie zdrowego trybu życia wśród kolegów z komendy. Jeżeli chodzi o drugą powieść Mejzy, mam tylko jedno „ale”. Z pierwszych stu stron książki odrobinkę wieje nudą… Później jest już znacznie lepiej i na końcu można się nawet porządnie wzruszyć, a jednak ten początek… Wymaga od czytelnika dużej dawki cierpliwości. I jest to jedyny, choć spory, minus powieści.

Wyszedł z domu i nie wrócił to pozycja dla wszystkich tych, którzy cenią sobie klasyczny kryminał spod znaku „noir”, spisany piórem lekkim i z przyjemną dla ucha potocznością, z wyrazistymi bohaterami, a także sporą dawką dobrego humoru. Dla tych, którzy przy kryminale lubią sobie zwyczajnie odpocząć, miast walczyć z nadciśnieniem i zwyżkującą co stronę adrenaliną. I dla tych wreszcie, którym wcześniej przypadły do gustu powieści Joanny Chmielewskiej – pierwszej damy polskiego kryminału. W książkach Mejzy można bowiem odnaleźć podobnego ducha. I choć jeszcze brakuje im nieco nerwu, wszystko idzie w dobrym kierunku.

Autor: Iwona Mejza
Tytuł: Wyszedł z domu i nie wrócił
Wydawnictwo: Oficynka
Data wydania: 20 września 2013
ISBN: 9788364307034
Liczba stron: 286
Okładka: miękka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *