Kryminalny Wrocław to kolejne po Morderczych miastach pisarskie przedsięwzięcie słynnych (już chyba) Zbrodniczych Siostrzyczek – zbiór opowiadań z dreszczykiem, których wspólnym miejscem akcji jest Wrocław. Zanim przystąpisz, Drogi Odbiorco, do lektury niniejszej recenzji, muszę Cię ostrzec, że będzie ona nieprofesjonalna i nieobiektywna. Powody są dwa: 1. jestem z Wrocławia; 2. uwielbiam Siostrzyczki. Kryminalny Wrocław nie jest jednak pozycją przeznaczoną tylko dla mieszkańców Wenecji północy. Nie jest nawet pozycją li tylko dla wielbicieli kryminału. To książka dla każdego.

Marta Guzowska, autorka Ofiary Polikseny i Głowy Niobe, zeszłoroczna laureatka nagrody Wielkiego Kalibru, stworzyła dla Kryminalnego Wrocławia cztery opowiadania. Pierwszy dzień jesieni jest niewątpliwie jednym z najlepszych w całym zbiorze. Janusz ukończył archeologię, ale pracuje w straży miejskiej. Wiadomo, jak to teraz jest z etatami na uczelni… Janusz jednak na swój los nie narzeka i obowiązki zawodowe wykonuje sumiennie. Do czasu, kiedy w jego gabinecie pojawia się „Chudy Wariat”. „Chudy Wariat” chciałby uzyskać zgodę na organizowanie „zebrań” na górze Ślęży. Janusz spławia przybysza, tłumacząc, że to nie sprawa dla straży miejskiej. I wszystko byłoby w porządku, gdyby pierwszego dnia wiosny na jednym ze szlaków prowadzących na szczyt Ślęży nie znaleziono zwłok młodej dziewczyny. Janusz – archeolog w końcu – zaczyna podejrzewać, że została ona złożona w ofierze pogańskim bóstwom. Jego myśli mimowolnie wędrują w kierunku „Chudego Wariata” i jego osobliwego konceptu…

Zasada stratygrafii to kolejne opowiadanie Guzowskiej utrzymane w klimatach „około-archeologicznych” i również świetne. Magda i Jacek wraz z grupą studentów prowadzą wykopaliska na terenie Ostrowa Tumskiego. Ich celem jest zbadanie starego cmentarzyska przy kościele św. Piotra i Pawła. Magda podchodzi do zadania z pełnym profesjonalizmem, Jacek zaś wydaje się bardziej „wyluzowany”, popija piwko i pozwala sobie na niewybredne żarty. W jednym z grobowców młody student natrafia na osobliwie wyglądającą czaszkę. Wezwana do archaicznego „trupa” Magda dochodzi do wniosku, że zgon musiał nastąpić w wyniku uderzenia w potylicę. W odkryciu tym nie byłoby nic dziwnego – przecież zbrodnie i nieszczęśliwe wypadki to wynalazki dość dawne – gdyby nie fakt, że czaszka jest pusta. A nie wypełniona ziemią. Do Magdy dociera wreszcie, że być może ma do czynienia z trupem wcale nie aż tak „archaicznym”…

Elegancja to opowiadanie nieco mniej mroczne i bardziej zaskakujące na poziomie strukturalnym niż fabularnym. Elegancja jest bowiem w całości monologiem starszej pani, która była świadkiem makabrycznego wypadku w budynku Banku Zachodniego przy Rynku. Starsza pani, wraz ze swą niedowidzącą koleżanką Jadzią, składają zeznania na policji, z których jasno wynika, że pewien młody chłopak wyrządził krzywdę pewnej młodej dziewczynie, w wyniku czego owa nieszczęsna dziewczyna straciła równowagę w windzie – zwanej „paternoster” – i uległa strasznemu wypadkowi. Miła starsza pani relacjonuje wydarzenia z podziwu godną dokładnością, z dbałością o detal i właściwie nakreśloną scenerię. Coś się jednak w jej zeznaniu nie zgadza… Czy starsza pani na pewno dobrze wszystko zapamiętała? Czy nie dodała niczego od siebie? I czy sama rzeczywiście nie miała żadnego wpływu na bieg wydarzeń?

W Pytaniu retorycznym Marta Guzowska powraca do tematyki archeologicznej, co czyni z pompą. Jest to opowiadanie o pozornie chaotycznej fabule, złożone z kilku literackich skrawków, na pierwszy rzut oka zupełnie ze sobą niepowiązanych. Brakuje tu również jednego głównego bohatera, a ci, którzy na tych kilku stronach zdążą zabrać głos, nic o sobie nie wiedzą. Wszystkie wątki w jedną całość łączy dość mętny motyw trupa w fontannie. Pan Pęczak opowiada żonie, jak to w fontannie multimedialnej przy wrocławskiej Hali Stulecia znaleziono zwłoki młodej dziewczyny. Policjant Janowski wielce dziwi się, że owa dziewczyna spędziła w wodzie dobę i nikt tego wcześniej nie zgłosił. Andrzej – nauczyciel akademicki – prowadzi wykład na temat ofiar zakładzinowych, które w zamierzchłej przeszłości nasi przodkowie składali bóstwom podczas wznoszenia nowych budowli. I wreszcie Roman… Historia Romana skleja całość do przysłowiowej „kupy” i podsumowuje poprzednie, luźne wątki, sprawiając, że wszystko staje się jasne. Przy okazji czytelnik dowiaduję się, jaką straszliwą tajemnicę skrywa pod swoimi fundamentami wrocławska Hala Stulecia…

Agnieszka Krawczyk, autorka Morderstwa niedoskonałego i Dziewczyny z aniołem, wniosła do Kryminalnego Wrocławia również cztery opowiadania. Pierwsze z nich – Autor-widmo – najmniej ze wszystkich przypadło mi do gustu, głównie z uwagi na fakt, iż niewiele tu kryminału, a historia, choć w zamierzeniu „z dreszczykiem”, wydaje się dość nużąca i przewidywalna. Dorota jest germanistką. Mimo iż obroniła doktorat i ma głowę na karku, brakuje jej siły przebicia, dlatego też zatrudnia się w dziale redakcyjnym czasopisma z niemieckimi programami telewizyjnymi. Praca okazuje się mało perspektywiczna i nijak nie pozwala się dziewczynie rozwinąć. Poza tym Dorota ma marzenie. Wielkie marzenie. Chce zostać pisarką, ale panicznie boi się krytyki. I oto pojawia się oferta „z nieba”. Dawny znajomy Doroty, Marek, proponuje, by stała się ghost-writerem i napisała książkę w imieniu jego dziewczyny – znanej prezenterki programów śniadaniowych. Marek proponuje w dodatku ładną sumkę, a Dorota mogłaby wreszcie spełnić swoje marzenie. Jak to zwykle w takich wypadkach bywa, sieć wzajemnych relacji coraz bardziej przypomina lepką pajęczynę, pojawia się szantaż, kradzież, brak poczucia bezpieczeństwa i groźby… A wszystko to z fontanną z Szermierzem na placu Uniwersyteckim w tle.

Kolejne opowiadanie Krawczyk, Cień wrocławskiego dworca, diametralnie różni się od Autora-widma i moim zdaniem świeci wśród pozostałych tekstów swoim własnym, indywidualnym blaskiem. Nie znajdziemy w tym zbiorze ani jednej podobnej historii. Zygmunt Freud przeżywa lekkie załamanie kariery. Formułuje nowy pogląd o dziecięcym seksualizmie i zamierza opublikować o tym artykuł, choć jego koledzy po fachu stanowczo mu ów krok odradzają. W międzyczasie Wiedniem wstrząsa wieść o makabrycznej zbrodni dokonanej na bogatym przemysłowcu. Okazuje się, że głównym podejrzanym jest syn ofiary i jednocześnie pacjent Freuda. Psychiatra usiłując rozwiązać zagadkę morderstwa i analizując świat wewnętrznych przeżyć oraz snów cierpiącego na nerwicę Klausa Millera, wspomina pewną podróż, którą w dzieciństwie odbył w towarzystwie swej matki. Freud przywołuje w wyobraźni dworzec w Breslau – metalowe żebrowania dachu, mdłe światło gazowych latarni, zapach kawy i wiśniowego ciasta. I coś jeszcze. To właśnie na dworcu w Breslau późniejszy słynny psychiatra dokonuje swojego największego naukowego odkrycia – i przenika mroczną tajemnicę własnej egzystencji. Co wydarzyło się na dworcu w Breslau? Co wywarło tak wielki wpływ na małego Zygmunta? Opowiadanie Cień wrocławskiego dworca z pewnością przypadnie do gustu tym, którzy poza tematyką kryminalną cenią sobie dobry steam punk, klimaty rerto i odrobinę porządnej psychoanalizy.

Pozory mylą to również tekst nie do końca wpisujący się w konwencję kryminału. Pozory są raczej makabryczną groteskową bajką z elementem fantasy, opartą na prostym, choć bardzo ciekawym koncepcie. We Wrocławiu zaczynają dziać się rzeczy zgoła dziwne. Otóż w przestrzeń miejską co rusz wkomponowane zostają nowe… zwłoki. Nie żeby ktoś mordował, nie, nie! Zwłoki wykradane są z kostnicy, następnie zaś w różnych punktach miasta pozowane na wrocławskie krasnale… Kto odznacza się tak surrealistycznym poczuciem humoru? I jak to możliwe, że zwłoki wciąż znikają, choć prosektorium obserwowane jest dzień i noc? Bardzo sympatyczna, przyjemna kryminalna bajka, zwłaszcza dla wielbicieli i wielbicielek słynnych wrocławskich krasnali.

Śmiercią na moście Agnieszka Krawczyk udowadnia, że tematyka marzeń sennych jest jej bliska. To bardzo ciekawe opowiadanie, choć nie tak dobre, jak Cień wrocławskiego dworca. Niezwykle przypadła mi jednak do gustu dość futurystyczna wizja Wrocławia, w którym dynamicznie rozwijają się nowe gałęzie „nauki”, a także główny bohater – Jacek Kotarba – pokręcony nieco wielbiciel pająków o dość zwichrowanej psychice, ale i obdarzony niepospolitym talentem. Ów Jacek Kotarba znajduje w Odrze zwłoki mężczyzny. Okazuje się, że to jego przełożony – Eugeniusz Drobicki – dyrektor Instytutu Świadomego Śnienia (!!!). Facet miał wielu wrogów, bo zamiast otaczać Instytut przynależną mu niejako z definicji aurą tajemniczości, rozmieniał się na drobne i szedł w komercję. Kotarba również go nie lubił. I znał w dodatku jeden z sekretów swojego przełożonego…

Adrianna Michalewska – trzecia ze Zbrodniczych Siostrzyczek – stworzyła na potrzeby antologii trzy teksty. Rękopis Dantego to klasyczna opowieść przygodowa. Nie ma tu wprawdzie tajemniczego morderstwa czy skomplikowanej zagadki do rozwiązania, a cały dramat oparty jest raczej na charakterach niż wartkiej akcji. Profesor nadzwyczajny Uniwersytetu Wrocławskiego, Andrzej Łukasz Kotrzeba, oraz przystojny doktor Piotr Łupko znajdują w zabytkowej szafie cenny dokument potwierdzający autentyczność rękopisu Dantego, który (w tajemnicy wielkiej) spoczywa wśród innych starodruków w bibliotece na Piasku. Owa zabytkowa szafa mieści się w biurze rektora, gdzie nasi bohaterowie trafiają bynajmniej nie po bożemu i legalnie. Nie po bożemu i legalnie zamierzają również włamać się do zbiorów na Piasku, by wykraść cenny rękopis. Choć działają razem, każdemu z mężczyzn przyświeca zupełnie inny cel…

Podziemne miasto to kolejna historia, która wymyka się schematom kryminalnym i łatwemu szufladkowaniu gatunkowemu. Fabuła grawituje w kierunku nieco już ogranego motywu podróży w czasie, a jeśli podróż w czasie ma miejsce we Wrocławiu, wiadomo raczej, że chodzi o Breslau. I tak, choć Podziemne miasto jest historią dość przewidywalną, czyta się ją świetnie i bardzo podoba mi się pomysł z wykorzystaniem podziemnych toalet na Placu Solnym. Artur wybiera się ze swoimi kumplami z Anglii na nocne hulanki. Jeden z wrocławskich lokali opuszczają jako ostatni i biorą sobie jeszcze co nieco na wynos. Niestety, jak to często bywa po spożyciu dużej ilości bursztynowego napoju, w pewnym momencie pęcherz Artura wszczyna strajk i żąda natychmiastowego opróżnienia. Chłopak migiem korzysta więc z szaletu miejskiego na Solnym i byłby już całkiem szczęśliwy, gdyby nie plecak. Musi wrócić po plecak. Bo plecak został. W szalecie miejskim na Solnym. Kiedy Artur ponownie zejdzie w dół, znajdzie w toalecie zupełnie inne drzwi – do zupełnie innego świata. Szybko zorientuje się, że trafił do podziemnego dworca, a napotkani tam mężczyźni „szprechają” sobie w najlepsze po niemiecku. Artur dość dobrze rozumie, co mówią. I wcale mu się to nie podoba…

Kładka czarownic również jest bajką, choć nie tak makabryczno-śmieszną, jak Pozory mylą Agnieszki Krawczyk. To urocza opowieść o pewnej dziewczynie i pewnym chłopcu, którzy pewnego wieczoru spotykają się na pewnej ławce pod kościołem Marii Magdaleny. Dziewczyna podoba się chłopakowi, a chłopak dziewczynie, jednak należą do innych światów. On jest wrocławskim studentem prawa – ona czarownicą z dawnego Breslau, która spieszy na spotkanie ze swoimi siostrami na Kładce czarownic, łączącej kościelne wieże. Dziewczyna ma ochotę pocałować chłopca, wie jednak, że jeśli to zrobi, młodzieniec umrze. Jaką decyzję podejmie czarownica z dawnego Breslau?

Największą siłą Kryminalnego Wrocławia, a zatem i największą siłą „Sióstr”, jest ich różnorodność. Znajdziemy tu teksty, które wymykają się gatunkowym schematom, uciekają od konwencji i sztywnych strukturalnych ram. Opowiadania Guzowskiej, Krawczyk i Michalewskiej nie udają wielkie prozy – to teksty pisane dla rozrywki, dla zwykłej czytelniczej uciechy, a także z miłości do miasta. Przede wszystkim bowiem chodzi tutaj o genius loci. O przestrzeń, która implikuje pewne emocje, refleksje, klimat, która przywołuje wspomnienia, która staje się wielopłaszczyznową inspiracją. Wrocław u Zbrodniczych Siostrzyczek jest różnorodny. Trochę nostalgiczny, trochę groteskowy, trochę śmieszny, trochę straszny, trochę bezwzględny, na pewno jednak piękny. I wart tak niebanalnego opisania. Ja – wrocławianka – jestem dumna.

Tytuł: Kryminalny Wrocław. Mroczne przechadzki po mieście
Autor: Agnieszka Krawczyk, Marta Guzowska, Adrianna Michalewska
Wydawnictwo: Oficynka
Data wydania: październik 2013
ISBN: 9788364307058
Liczba stron: 240
Okładka: miękka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *