Wspomnienia z dzieciństwa nigdy nie bywają wiarygodnym odzwierciedleniem rzeczywistości. Zabarwione emocjami, pragnieniami, lękami i obsesjami charakterystycznymi dla okresu naszego życia, w jakim się ukształtowały, nie trwają w naszej pamięci, lecz są żywym tworem nieustannie podlegającym dynamicznym przemianom, ukazującym nam przeszłość zniekształconą, wyolbrzymioną, karykaturalną, niejednokrotnie dużo bardziej przerażającą i mroczną, zabarwioną nutką magii i niesamowitości – namacalnej i prawdziwej dla dziecka, ale niezrozumiałej dla cechującego się zdroworozsądkowym podejściem dorosłego.

Dziecięce wspomnienia są silnie naznaczone wizjami wykreowanymi przez stosowną do wieku wyobraźnię, która z braku innych narzędzi jest głównym źródłem poznawania rzeczywistości – to z jej pomocą próbuje zrozumieć otaczający go świat i rządzące nim reguły, wyjaśnić sens tego, co rozgrywa się przed jego oczami. Przepełniona magią dziecięca perspektywa czasem wraca do nas we wspomnieniach ożywionych jakimś błahym z pozoru zdarzeniem, znajomym widokiem, dźwiękiem czy zapachem zmuszając nas do odpowiedzi na pytanie – co jest prawdą, a co tylko snem lub wytworem fantazji.

Bohaterem najnowszej powieści Neila Gaimana jest dojrzały mężczyzna, który powraca po latach w rodzinne strony. Kierując się instynktem, odnajduje zapomnianą drogę, przy której stał nieistniejący już dom jego dzieciństwa, a która kończy się na podwórzu farmy Hempstocków. Podróż wyzwala w nim falę wspomnień ukrytych dotąd w głębinach podświadomości, uruchamia lawinę retrospekcji, pozwalając bohaterowi ponownie przeżyć baśniowe, mrożące krew w żyłach wydarzenia z dzieciństwa. Zapoczątkowało je przybycie lokatora – górnika opali – który wynajął pokój w domu rodziców siedmioletniego George’a, a następnie popełnił samobójstwo w skradzionym im samochodzie. Ta tajemnicza i gwałtowna śmierć wyzwoliła lawinę magicznych zdarzeń, w których centrum znalazł się bohater, zaś jedynymi osobami, na które mógł liczyć, okazały się trzy niezwykłe mieszkanki farmy Hempstocków – o kilka lat starsza Lettie, jej matka i babka. Razem stawiają czoła pradawnym, złym mocom, które podstępem wdarły się do rzeczywistego świata i zagrażają nie tylko jego istnieniu, ale także próbują zniszczyć to, co dla chłopca najcenniejsze. Ile w tym wszystkim prawdy, ile rozbuchanej fantazji wyalienowanego, wrażliwego dziecka żyjącego w książkowym świecie mitów i legend?

Po raz kolejny świat wykreowany przez Neila Gaimana zachwycił mnie i oczarował bez reszty. W Oceanie na końcu drogi każdy miłośnik jego twórczości odnajdzie echa poprzednich powieści autora: nawiązania do fabuły Koraliny czy Księgi cmentarnej, gdzie bohaterami również są kilkuletnie dzieci stawiające czoła lękom dorastania obleczonym w przerażającą, pełną grozy formę czy Nigdziebądź, która odkrywa istnienie alternatywnej rzeczywistości oddzielonej od realnego świata wyjątkowo cienką granicą. Czytelnik odnajdzie tu także subtelne nawiązania do mitologii celtyckiej, chociażby w postaciach mieszkanek farmy przywodzących na myśl Potrójną Boginię będącą uosobieniem etapów ludzkiego życia oraz artefaktów takich jak leszczynowa różdżka czy krąg wróżek.

Wizje Gaimana nieustannie ewoluują i przeobrażają się, pozostając jednocześnie w wyraźnie zarysowanych granicach – dzięki temu każdorazowy kontakt w jego prozą jest jak powrót po latach do domu: miejsca co prawda znanego, ale za każdym razem zaskakującego nas czymś nowym. Świat, do którego zaprasza autor, jest zaledwie wycinkiem szerszej, magicznej i przerażającej rzeczywistości, na której straży stoją mieszkanki farmy Hempstocków próbujące powstrzymać niewypowiedzianą, nienazwaną, ale wszechpotężną Moc przesączającą się do realnego świata. Groza całej sytuacji opiera się na niedomówieniach, na drażniącym apetyt powściągliwym zarysie wrogiej rzeczywistości dysponującej siłami tym straszliwszymi, bo naśladującymi – a tym samym makabrycznie wykoślawiającymi – dobrze znaną, swojską codzienność. Można by Gaimanowi zarzucić nadmierne uproszczenia w konstrukcji fabuły jednoznacznie kojarzące się z historią przeznaczoną dla młodszego czytelnika, byłoby to jednak niesprawiedliwe i krzywdzące. Moim zdaniem stylistycznie Ocean na końcu drogi plasuje się gdzieś pomiędzy Juniper Berry i tajemnicze drzewo Kozlovskiego a powieścią Roberta McCammona Magiczne lata – świat widziany oczami dziecka, którego okoliczności zmuszają do wkroczenia na drogę wiodącą ku dorosłości, uwikłanego w wydarzenia, których znaczenia nie chce bądź nie jest w stanie ogarnąć rozumem, wyrywających go z bezpiecznej kolebki błogiego dzieciństwa – z jednej strony pozwala dostrzec jego złożoność, która dorosłym najczęściej umyka lub nie wzbudza pogłębionej refleksji, z drugiej strony uświadamia zagubienie i przerażenie dziecka po raz pierwszy w życiu napotykającego na swej drodze coś, co może stanowić zagrożenie dla jego poczucia bezpieczeństwa, relacji z najbliższymi czy własnej tożsamości.

Neil Gaiman stworzył przepiękną, choć mroczną baśń z wdziękiem przemawiającą do mojej wrażliwości, estetyki i wyobraźni, głęboko metaforyczną, a w gruncie rzeczy urzekającą prostotą przesłania. Problemy, z jakimi mierzy się siedmioletni bohater są może dość banalne i raczej zwyczajne: konflikt z ojcem wynikający z poczucia, że nie spełnia jego oczekiwań i pokładanych w nim nadziei oraz braku akceptacji, problemy finansowe i małżeńskie rodziców, które przekładają się na relacje wszystkich członków rodziny, tęsknota za szczęśliwym i bezpiecznym dzieciństwem, które odchodzi do przeszłości i prawdziwą przyjaźnią dającą oparcie w nieprzyjaznym świecie. Dla małego chłopca wszystko to jest nowe i boleśnie dramatyczne, choć raczej wyczuwalne intuicyjnie – godzi w ład dający mu dotąd poczucie bezpieczeństwa – więc podejmuje on próbę zmierzenia się z tym na jedynej dostępnej mu płaszczyźnie: wyobraźni, przesiąkniętej baśniową magią, ale i mrokiem będącym wyrazem trapiącego go niepokoju.

Stylizacja Gaimana pozwalająca spojrzeć na świat oczami wrażliwego, po dziecięcemu naiwnego i niewinnego bohatera, ale zarazem bystrego i uważnego obserwatora codzienności, poraża wiarygodnością, trafnością spostrzeżeń, urzeka niezwykłym klimatem łączącym w sobie dziecięcą dosłowność i baśniową metaforykę doprawione nutką grozy, nostalgii i tajemnicy. Ocean na końcu drogi doskonale wpisuje się w dotychczasową twórczość Gaimana, zachwyca zarówno charakterystyczną dla niego, baśniową formą, jak i przesłaniem akcentującym pełną różnorakich wyzwań drogę ku dorosłości. Pozostając pod urokiem powieści, jej niesamowitego klimatu, poetyckiego języka i sposobu przedstawienia złożoności świata, polecam Wam gorąco jej lekturę.

Autor: Neil Gaiman
Tytuł: Ocean na końcu drogi
Tytuł oryginału: The Ocean at the End of the Lane
Przekład: Paulina Braiter
Wydawnictwo: Mag
Data wydania: listopad 2013
Liczba stron: 215
Okładka: twarda
Kategoria: fantastyka i horror
ISBN: 978-83-7480-386-1

Autorka recenzji prowadzi bloga pod adresem: http://zwiedzamwszechswiat.blogspot.com/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *