W marcu zeszłego roku miałam ogromną przyjemność czytać debiutancką powieść Bernarda Miniera Bielszy odcień śmierci. Od tamtej pory z niecierpliwością czekałam na kolejną książkę tego autora. I wreszcie się doczekałam. Wielkie nadzieje mogły skończyć się albo podtrzymaniem tej zapoczątkowanej w zeszłym roku miłości, albo całkowitym załamaniem nerwowym.

Komendant Martin Servaz tym razem musi zmierzyć się nie tylko z sadystycznym mordercą, ale także ze swoją niezbyt przyjemną przeszłością. W niewielkim miasteczku akademickim Marsac, w którym plotki są żywiołem każdego mieszkańca, dochodzi do brutalnego morderstwa. Ofiarą jest Claire Diemar – piękna i inteligentna wykładowczyni. Głównym podejrzanym jest odurzony chłopak znajdujący się na miejscu zbrodni. Okazuje się, że jest on uczniem Claire a także synem byłej miłości Martina, Marianne. Komendant Servaz podejrzewa jednak, że sprawa nie jest tak prosta, jakby mogło się zdawać. Utwierdza go w tym nietypowe znalezisko – płyta Mahlera. Czyżby dawny przeciwnik komendanta, Julian Hirtmann, dawał o sobie znać? A może Servaz zachowuje się jak paranoik?

Sądziłam, że trudno będzie powtórzyć, a tym bardziej przebić, sukces Bielszego odcienia śmierci, jednak Minierowi udało się to w stu procentach. W Kręgu powracamy do poprzedniej części głównie dzięki postaci Juliana Hirtmanna oraz współpracownikom Servaza. Jednak autor nie odcina kuponów od swojego sukcesu, tworzy całkiem nową historię, którą sprytnie łączy z poprzednim śledztwem głównego bohatera. Wprowadza również motyw, który znacznie ożywia postać komisarza Servaza. Mowa oczywiście o byłej ukochanej, której syn jest podejrzewany o zamordowanie wykładowczyni. Choć w niektórych momentach Minier przesadza z uczuciowością, romantyzmem i ogólnym rozmemłaniem Servaza, to muszę przyznać, że w poprzedniej części bardzo brakowało mi owych sygnałów, które udowadniałyby, że Servaz nie jest maszyną, lecz człowiekiem – mającym swoje demony, problemy i paranoje. Poprzednim razem był on raczej zimnym, wiecznie cytującym klasyków profesjonalistą. W Kręgu Minier pokazuje jego ludzką stronę, nie ujmując inteligencji i fachowości komendanta. Poczytuję to za ogromny atut – autor wyraźnie stara się, by czytelnik polubił głównego bohatera, kibicował mu i stał za nim murem w każdej sytuacji. Udało mu się to bezbłędnie.

Kolejnym plusem, który dał o sobie znać w poprzedniej powieści, jest oczywiście styl autora. Minier posługuje się piórem tak sprawnie, jak bokser swoją pięścią – nie raz zadaje cios, po którym trudno nam się pozbierać. Wprawnie buduje duszną atmosferę gorącego i specyficznego miasteczka, która z łatwością udziela się czytelnikowi. Nie ucieka się także do prostego języka, który tak często denerwuje w powieściach kryminalnych. Minier jest oczytany, inteligentny i z lubością z tego korzysta – cytując, opisując zachwyt Servaza muzyką, a także kpiąc z kultury masowej. Jest to bardzo ważny, choć poboczny wątek powieści, który pokazuje nam charakter głównego bohatera, a także jego podobieństwo do Hirtmanna. Dzięki tym elementom powieść Miniera czyta się wspaniale – nie tylko ze względu na fabułę, ale głównie przez jego pisarskie umiejętności.

Przejdźmy zatem do fabuły. Jest ona prowadzona dwutorowo. Z jednej strony uczestniczymy w śledztwie prowadzonym przez Servaza, z drugiej zaś poznajemy dramat kobiety uwięzionej i wykorzystywanej seksualnie przez Juliana Hirtmanna. Po raz kolejny fabuła jest największym plusem powieści Miniera. Autor doskonale łączy wątki, zazębiając je w odpowiednich momentach, by nie zdradzić zbyt wiele, jednak dać nam odrobinę, choćby posmak na języku – małą szansę na to, że za chwilę poznamy rozwiązanie zagadki. Oczywiście chwilę później odwraca sytuację o sto osiemdziesiąt stopni, byśmy połknęli haczyk z przyjemnością i dali się wciągnąć w wymyśloną przez autora grę. Muszę jednak przyznać, że w pewnym momencie przewidziałam gierki Miniera, co niezmiernie mnie zawiodło. Spodziewałam się czegoś zupełnie innego, bardziej wymyślnego. Pomimo że autorzy często wysyłają nam sygnały, podają wszystko na talerzu, licząc na naszą przenikliwość, tym razem były one zbyt wyraźne i odrobinę popsuły mi zabawę. Jednak z racji tego, że całość okazała się wręcz genialna, jestem w stanie wybaczyć panu Minierowi te małe niedociągnięcia.

Na sam koniec warto napisać kilka słów o postaciach w powieści. Jak już powiedziałam, główny bohater zyskał tym razem bardziej ludzką twarz. Jednak nie tylko jego poznajemy bliżej. W poprzedniej części to raczej zastępca Servaza, Vincent Esperandieu, był tą częściej opisywaną i wypowiadającą się postacią. Tym razem poznajemy trochę lepiej Samirę Cheung – brzydką i ekscentrycznie ubierającą się dziewczyną należącą do zespołu Servaza. Choć nie uświadczymy jej zbyt wiele w nowej powieści Miniera, autor chętniej wprowadza ją do akcji, ukazuje nam jej myśli i sposób bycia. Dzięki temu, choć nasza uwaga spada przede wszystkim na głównego bohatera, nie odnosimy wrażenia, że otaczają go tylko anonimowe twarze.

Nowa powieść Bernarda Miniera to świetny kryminał, który wciąga nie tylko za sprawą wprawnie skonstruowanej fabuły, ale także dzięki pisarskim umiejętnościom autora. Tym, którym Bielszy odcień śmierci zapadł w pamięć, nie muszę polecać Kręgu. Mogę tylko powiedzieć, że autor nie odpuszcza, jego kondycja nie spada. Cały czas pokazuje się nam z najlepszej strony.

Autor: Bernard Minier
Tytuł: Krąg
Tytuł oryginalny: Le Cercle
Data premiery: 7 maja 2013
Wydawca: Rebis
Liczba stron: 544
Okładka: miękka
Kategoria: kryminał, thriller

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *