Dennis Lehane, który szerokiej publiczności znany jest przede wszystkim dzięki Rzece tajemnic, znakomicie przeniesionej na wielki ekran przez Clinta Eastwooda, oraz Wyspie skazańców, która również doczekała się swojej filmowej adaptacji, tym razem zmierzył się z szalonymi i mrocznymi latami dwudziestymi. Stephen King stwierdził, iż Nocne życie to Ojciec chrzestny dla ludzi myślących i ja zgadzam się z nim w stu procentach.

Joe Coughlin jest gangsterem (lub, jak sam lubi o sobie myśleć, wyjętym spod prawa). Nie wywodzi się jednak z biedoty, która kradnie, by mieć za co żyć. Jest synem znanego i szanowanego kapitana policji, a to tylko dodaje dreszczyku podczas kradzieży i rozbojów, których Joe się dopuszcza. Kocha życie na krawędzi, bo nie wyobraża sobie normalnej egzystencji  na łonie społeczeństwa. Gdy poznaje Emmę Gould, jego życie ulega ogromnej zmianie. Jednak nie takiej, jakiej moglibyśmy się spodziewać. Gdy gangster spotyka dziewczynę swoich marzeń, nie zawsze wychodzi mu to na dobre.

Chociaż Dennisa Lehane pokochałam za wręcz genialne powieści kryminalne, Nocne życie przypadnie do gustu zarówno fankom i fanom kryminałów jak i prozy obyczajowej. Różni się ono znacznie od jego wcześniejszych książek. Nocne życie możemy traktować jako kolejną część wydanego w 2009 roku Miasta niepokoju, w którym autor ukazuje dramaty dwóch bostońskich rodzin w czasach I wojny światowej. Tym razem głównym bohaterem jest najmłodszy z synów Thomasa Coughlina, Joe (Joseph), będący czarną owcą rodziny, dzieckiem mającym zniszczyć przepaść pomiędzy małżonkami. Jak można się domyślić, niewiele z tego wychodzi – jego rodzice nadal żyją obok siebie, traktując się jak dalekie kuzynostwo. Joe dorasta więc jako samotne, niezauważane dziecko. Ma to ogromny wpływ na jego późniejsze relacje z ojcem, które nie należą do najcieplejszych. Zarówno w jednym, jak i w drugim kryje się mnóstwo żalu i rozgoryczenia, które wynika z różnic i podobieństw między nimi. Relacje ojciec-syn, choć zostały jedynie ledwie zaznaczone przez autora, odgrywają wielką rolę w życiu głównego bohatera. Postać Joego to jeden z największych plusów powieści – bezczelny, inteligentny ryzykant pragnący życia na krawędzi, igrający z dobrem i złem, i nie pozostający ani po jednej, ani po drugiej stronie barykady. Lehane genialnie ukazuje rozwój zarówno Joego gangstera jak i Joego człowieka, odzierając go powoli z narzuconych masek, ukazując w nim raz bezdusznego i zimnego mordercę, raz ciepłego i troskliwego kochanka, czasem szaleńca, a czasem zlęknionego chłopca. To popis jednego aktora, który wciela się w nieskończoną liczbę ról – by przeżyć, by odnaleźć spokój, stabilizację i szczęście. Autor pokazał nam życie i psychikę człowieka niesamowitego, ubrał go w barwne szaty ciekawego, mrocznego życia, w którym trzeba wiele oddać, by móc coś zyskać. Przedstawił swoim czytelnikom postać niejednoznaczną, skomplikowaną i pełną w swoich potrzebach i problemach. Choćby dla tej świetnej kreacji warto sięgnąć po Nocne życie, a zapewniam Was, że nie jest to jedyny plus tej powieści.

W najnowszej powieści Lehane skupia się również na problemie segregacji rasowej. Nie chodzi jednak wyłącznie o relacje biali-czarni, ale głównie o narodowość, którą rozpoznać można po nawet niewielkich różnicach w zabarwieniu skóry. Włosi i Kubańczycy trzymają się razem. Ale czarni Kubańczycy nienawidzą białych Kubańczyków, a biali Kubańczycy uważają czarnych Kubańczyków za czarnuchów, przy czym i biali, i czarni uważają się za lepszych od wszystkich innych. Wszyscy Kubańczycy nienawidzą Hiszpanów. Hiszpanie uważają Kubańczyków za zarozumiałych bandziorów, którzy zapomnieli, gdzie ich miejsce od czasu, gdy USA wyzwoliło ich w dziewięćdziesiątym ósmym. No, a Kubańczycy do spółki z Hiszpanami lekceważą Portorykańczyków, zaś wszyscy razem srają na tych z Dominikany. Włosi szanują cię tylko, jeśli przypłynąłeś ze Starego Kraju, a „Americanos” uważają, że ich zdanie kogoś obchodzi. Pochodzenie liczy się zarówno w dziennym jak i nocnym życiu, nikt nie jest wolny od prześladowań. Zwłaszcza gdy na arenę wchodzi Ku Klux Klan. Jeśli sprzymierzyłeś się z „czarnuchami” sam jesteś „czarnuchem” to logika, którą kieruje się w świecie opisywanym przez Lehane stanowczo zbyt wiele osób. Jednak rasa to nie jedyny powód do prześladowania. Autor pokazuje również stare, dobre różnice religijne, które mogą doprowadzić do okrutnego rozlewu krwi w imię… Boga…? Prawdy…? któż to wie? Nie ucieka od trudnych tematów, które były tak istotne w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku i nadal są aktualne. To sprawia, że powieść jest nie tylko doskonałym studium życia gangstera w czasach prohibicji, ale także dziełem o doskonale nakreślonej płaszczyźnie społeczno-obyczajowej.

Nocne życie to również popis autorski pana Lehane. Autor zawarł w niej wszystko to, za co można go pokochać po przeczytaniu poprzednich książek. Przede wszystkim nie jest to powieść miałka, nijaka, przedstawiająca nam jedynie suche fakty. To książka napisana barwnym, potoczystym stylem, który rozpoznawalny jest dla każdego fana czy fanki twórczości tego autora. Lehane nie zapomina również o dowcipie, którego tak wiele znajdziemy zwłaszcza w cyklu Kenzie/Genarro. To humor momentami czarny, wisielczy wręcz, innym razem to zwykłe, zabawne sceny z życia. Nigdy nie braknie w nim jednak inteligencji. Na dokładkę pozostają nam świetne dialogi, które idealnie oddają charakter postaci i doskonale wplatają się w powieść. Nocne życie to dzieło pełne: inteligentne, przewrotne, momentami zabawne a momentami przerażająco smutne. Bez najmniejszego wahania polecam każdemu – warto sprawdzić i przekonać się samemu, że Dennis Lehane nie jest tylko mistrzem kryminału, ale przede wszystkim niesamowitym pisarzem.

Autor: Dennis Lehane
Tytuł: Nocne życie
Tytuł oryginalny: Live by night
Data premiery: 16 kwietnia 2013
Wydawca: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 504
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Gatunek: kryminał, powieść obyczajowa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *