Bardzo często sięgam po literaturę poświęconą martyrologii, ludobójstwu, Zagładzie – nie dlatego, że lubuję się w drastycznych opisach i nurzaniu się w ludzkim cierpieniu, ani też po to, by zrozumieć coś, czego pojąć się nie da, a co zaprzecza istocie człowieczeństwa. W zetknięciu z tego typu literaturą odczuwam potrzebę, by w jedyny możliwy sposób oddać hołd ofiarom: wysłuchać ich historii – i pamiętać. Żaden rodzaj literatury Holokaustu nie porusza tak mocno, dogłębnie i boleśnie, jak wspomnienia ofiar; żadne świadectwo nie brzmi tak wiarygodnie i porażająco realistycznie, jak opowieści ludzi takich, jak Sam Pivnik.

W chwili wybuchu wojny Szlamek Pivnik miał trzynaście lat i mieszkał w Będzinie wraz z szóstką rodzeństwa, rodzicami i babką. Nagle musiał szybko dorosnąć, dostosować się do nieludzkich warunków i koszmarnego traktowania – antysemityzm nie był tylko domeną nazistów. Jego rodzina trafia do będzińskiego getta, a z chwilą jego likwidacji – do obozu zagłady w Auschwitz. Jeden gest Anioła Śmierci w esesmańskim mundurze i Szlamek zostaje rozdzielony z rodziną. Oni trafiają do gazu, on – do bloku kwarantanny, gdzie zostaje ostrzyżony, wytatuowany i skierowany do pracy przy rampie wyładunkowej. Udaje mu się dostać do brygady pracującej poza terenem obozu w Kopalni Książęcej, gdzie doczekał końca wojny. Przetrwał trzymiesięczny Marsz Śmierci, niewolniczą pracę w niemieckim obozie Dora-Mittelbau przy produkcji broni V-2 oraz w gospodarstwie pod Lubeką należącym do rodziców jednego z esesmanów. Przeżył zatonięcie statku – więzienia Cap Arcona, udało mu się nawet odnaleźć cudem ocalałego brata Natana, więźnia obozu Blechhammer.

Pivnik opowiada z perspektywy czasu o traumatycznych, wojennych doświadczeniach, nie szczędzi czytelnikowi drastycznych szczegółów. Choć ma już osiemdziesiąt pięć lat, przeszłość wciąż jest dla niego żywa, nawiedza go w sennych koszmarach, uniemożliwia normalne funkcjonowanie. Stąd szczegółowość i sugestywność opisów obozowej rzeczywistości, głęboko emocjonalny ton towarzyszący wspomnieniom, w którym nie brak wściekłości, rozpaczy, pragnienia zemsty, poczucia straconego życia – uczuć, których intensywności i siły nie zrozumie nikt, kto ich nie doświadczył. Wspomnienia Pivnika w ogólnych zarysach przypominają relacje innych więźniów (funkcjonowanie obozu, obozowa hierarchia), jednak posiadają indywidualny rys wynikający z osobistych doświadczeń przefiltrowanych przez okaleczoną psychikę. Wiele informacji podaje ogólnikowo, dystansuje się od nich, zaznaczając jedynie jakieś wydarzenie, jakby chciał potwierdzić jego autentyczność, najczęściej jednak fakty mają silne zabarwienie emocjonalne, zdarza się też, że autor przedstawia własną wersję lub interpretację wydarzeń. Dzięki temu połączeniu osobistych doświadczeń i obserwacji autora z oficjalnymi przekazami historycznymi, które raz się pokrywają, innym razem – wręcz przeciwnie, Ocalały jest znaczącym wkładem w powszechną wiedzę o Holokauście, zaś to, że Pivnik porządkuje własne wspomnienia i wpisuje je w znany z historycznych źródeł przebieg wydarzeń, pozwala czytelnikowi uzupełnić własną wiedzę na temat Zagłady, wzbogacając ją o relację kolejnego świadka. Historyczne tło jest niezwykle ważne, jednak na pierwszy plan wysuwają się obserwacje i doświadczenia narratora.

Wspomnienia Sama Pivnika są trudnym przeżyciem dla czytelnika, niezależnie od tego, ile pozycji o podobnej tematyce ma on już za sobą. Nie sądziłam, że po tym wszystkim, co przeczytałam na temat Holokaustu, coś jeszcze tak bardzo mnie poruszy i sprawi, że groza zaprze mi dech w piersiach, a wyobraźnia odmówi posłuszeństwa. Bezlitosna, nieludzka obozowa rzeczywistość, w której solidarność więźniów była właściwie mitem, wynikała z potrzeby niezwracania na siebie uwagi, w której wszelkie ludzkie odruchy z konieczności zastąpiła upokarzająca walka o przetrwanie, choćby czyimś kosztem i nawet możliwość ucieczki często pozostawała niewykorzystana – Pivnik uświadamia czytelnikowi, jak ogromnego przewartościowania i niewyobrażalnych spustoszeń w psychice dokonywała wojenna trauma i jak wielkim wyzwaniem jest stawienie jej czoła.

Ocalały to jednak nie tylko wspomnienia autora z czasów wojny – w chwili jej zakończenia miał zaledwie dziewiętnaście lat – ale właściwie historia jego życia w kontekście obozowego epizodu. Szczęśliwe spotkanie z podobnie jak on cudem ocalałym bratem wyznacza początek nowego życia, niestety wciąż w cieniu Holokaustu. Próby odnalezienia swego miejsca w dynamicznie kształtującej się od nowa Europie, procesy hitlerowskich zbrodniarzy, udział w powstawaniu państwa Izrael, głosy zaprzeczające istnieniu Holokaustu, powrót do rodzinnego Będzina, który nie wytrzymuje konfrontacji ze wspomnieniami, a wizyta w dawnym obozie Auschwitz – Birkenau sprawia, że dawne lęki powracają – lata powojenne to dla autora ciąg dalszy koszmaru, z którego nie ma ucieczki. Trzeba w tym miejscu zauważyć, że nikt ze straconego pokolenia nigdy nie otrzymał profesjonalnej pomocy psychologicznej. W powojennej Europie ani zwycięzcy, ani tym bardziej przegrani nie chcieli za dużo wiedzieć, w efekcie pozostawiono tych ludzi samych sobie. Pokolenie Sama Pivnika wymiera – jedyne, co możemy zrobić, to spróbować mu towarzyszyć w ich traumie na kartach książek, wysłuchać ich cichnącego głosu i zachować we wspomnieniach.

Autor: Sam Pivnik
Tytuł: Ocalały
Tytuł oryginału: Survivor
Przekład: Jarosław Skowroński
Wydawca: Prószyński i s-ka
Data wydania: marzec 2013
Liczba stron: 312
Okładka: miękka
ISBN: 978-83-7839-472-3

Autorka recenzji prowadzi bloga pod adresem: http://zwiedzamwszechswiat.blogspot.com/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *