Niezwykły klimat, sugestywnie wykreowany nastrój, wciągająca fabuła i niebanalna bohaterka. A wszystko to okraszone… miłością i magią. Czegóż więcej chcieć od powieści z „wiedźmą” w tytule?

Nastrojowa powieść autorstwa Pauli Brackston zabiera nas w podróż przez wieki. Od burzliwych i ponurych czasów polowań na czarownice, przez epokę wiktoriańską, wojny światowe aż po dziś dzień; to znaczy – do roku 2007. To właśnie w tym czasie do Wierzbowej Zagrody przybywa nasza bohaterka, Elizabeth Anne Hawksmith. I choć wygląda na żwawą pięćdziesięciolatkę, w rzeczywistości ma… 384 (słownie: trzysta osiemdziesiąt cztery) lata. Zdecydowanie jest postacią niezwykłą – silna, niezależna, ogromnie doświadczona przetrwała zarazy, czasy płonących stosów i krwawych wojennych konfliktów. Mimo to, mimo swej siły, nietuzinkowych umiejętności i nieśmiertelności, stale przed kimś ucieka. Stopniowo poznajemy jej największego wroga, tajemniczego i demonicznego mężczyznę imieniem Gideon, skrywającego w sobie paskudny, mroczny sekret… Czy bohaterka umknie prześladowcy? Jest tu jeszcze jedna istotna postać, młoda dziewczyna o imieniu Tegan; samotna, wyobcowana, pragnąca mieć przyjaciół, a jednocześnie zafascynowana… magią. W efekcie splotu okoliczności Bess (Elizabeth) i Tegan trafią na siebie i zwiąże je silna więź – nie tylko mistrzyni i uczennicy, ale także przyjaźni.

Intrygujący nastrój udało się autorce wykreować już na pierwszych kartach książki. Po raz pierwszy spotykamy Bess, kiedy znajduje się ona w bardzo trudnym położeniu – umykającą pod osłoną nocy przed pragnącej jej śmierci pogonią. Jesteśmy na terenie Brytanii, a konkretnie w Wessex. Jest rok 1628. Krótki, dramatyczny opis ucieczki pobudza emocje i wyobraźnię, jednak już po chwili trafiamy do czasów współczesnych i roku 2007. Nie możemy się jednak do tego przyzwyczajać – jeszcze nie raz w trakcie lektury będziemy przeskakiwać w czasie… Fabuła książki nie jest bowiem liniowa, ale składa się z historii najnowszej, opowiadanej na bieżąco, oraz z licznych retrospekcji. Z tym zabiegiem dotyczącym czasu akcji wiąże się przyjęta przez autorkę oryginalna koncepcja narracji. Otóż współczesna część historii opowiadana jest z pozycji pierwszoosobowej narratorki – właśnie Bess, natomiast retrospekcje opowiada już bezimienny, trzecioosobowy narrator. Wbrew pozorom ani trochę nie powoduje to wrażenia chaosu – uważam, że powieść jest bardzo dobrze skonstruowana, w sposób spójny i przemyślany, a zabiegi te urozmaicają narrację i czynią powieść ciekawszą.

Jeszcze ciekawszą, dodajmy, bo fabuła sama w sobie jest wciągająca i zaskakująca, autorka stopniowo odkrywa przed nami tajemnice bohaterek i bohaterów, a przy okazji intrygująco opisuje realia kolejnych epok, w których przyszło żyć Bess, a w których wiedza o magii od pokoleń przechodzi z matki na córkę. Opisy te są wierne i plastyczne, są świetnym tłem dla akcji powieści, choć czasem wydaje się, że same wchodzą na pierwszy plan. Warto tu wspomnieć szczególnie o tym, jak interesująco pisze autorka o okresie polowań na czarownice. Przedstawia świat taki, jaki wówczas był – pełen niewiedzy, uprzedzeń i przesądów oraz wynikającej z nich skrajnej nietolerancji, a nawet przemocy wobec ludzi (bardzo często kobiet) żyjących inaczej niż wszyscy czy oskarżanych o czary. Prawdziwe wrażenie na czytelniku robią także opisy wojenne. Wprawdzie narracja nie epatuje tragedią, opisy budzą jednak emocje. No i jeszcze wszystkie te czary, tajemne zaklęcia, niezwykłe eliksiry, pogańskie wierzenia… A wszystko zmierza do pełnego magii finału…

Autorka umiejętnie łączy ze sobą konwencję powieści historycznej, fantasy i romansu, bo uczucia grają tu istotną, wręcz pierwszoplanową rolę. Powieść podzielona jest na kilka rozdziałów, których tytuły zaczerpnięto z nazw pogańskich świąt – zabieg ten dodatkowo kreuje odpowiednią atmosferę. Książkę czyta się z prawdziwą przyjemnością – styl jest lekki, elegancki, przyjemny nawet mimo niekiedy zbyt dużej liczby opisów. Dobre są także dialogi, które – choć czasem wpadają w patos – z reguły są naturalne, niekiedy wręcz eleganckie. Ciekawa i raczej dopracowana jest wreszcie kreacja postaci, choć niektórym z nich przydałoby się kilka dodatkowych rysów.

Córka wiedźmy to bogata, wciągająca opowieść, której kolejne kartki przekładałam, niecierpliwiąc się, co będzie dalej. Powieść Pauli Brackston wypełnił mi przyjemnością czytania kilka długich, zimowych wieczorów, podczas których mogłam oderwać się od szarej, zimnej codzienności. Nie zabrakło emocji i wzruszeń, przede wszystkim pozostało jednak uczucie satysfakcji. Polecam serdecznie tę powieść wszystkim, którzy tęsknią za odrobiną (a nawet nieco większą dawką) miłości i magii oraz za przyjemną, niebanalną lekturą.

Tytuł: Córka wiedźmy
Autorka: Paula Brackston
Wydawca: Bellona
Data premiery: 31 stycznia 2013
EAN: 9788311124912
Liczba stron: 432
Format: 145×205 mm
Oprawa: miękka
Kategoria: fantasy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *