Mamy tu rewolucję, walkę o sprawiedliwość społeczną, ale też miłość, szlachetność i bezinteresowną pomoc innym. Burzliwą historię życia bohaterów na tle trudnej, niesprawiedliwej rzeczywistości Francji w pierwszej połowie XIX wieku. Les Misérables. Nędznicy to nie dokładnie adaptacja powieści – film oparto na scenicznym musicalu pod tym samym tytułem i ten z kolei jest adaptacją książki Hugo. Ciekawostkę stanowi fakt, że w epizodycznych rolach występują w filmie aktorzy, którzy w 1985 roku występowali w anglojęzycznej premierze musicalu na londyńskim West Endzie.
Akcja filmu odbiega nieco od powieściowego pierwowzoru, wątki różnią się niekiedy dość wyraźnie, jednakże zachowano poszczególne historie w ich zasadniczym kształcie, dzięki czemu dzieło filmowe zachowuje ducha i przesłanie literackiego. Przedstawione w filmie wydarzenia rozgrywają się na przestrzeni lat począwszy od roku 1815. Głównym bohaterem jest człowiek nazwiskiem Jean Valjean (Hugh Jackman), skazany za kradzież dwóch bochenków chleba na długoletnie i ciężkie więzienie galernik, którego poznajemy w ostatnim dniu odbywania jego kary. Tu spotykamy też Javerta (Russell Crowe) – pełnego pogardy dla więźniów strażnika ślepo zapatrzonego w prawo, choćby najtwardsze. Odtąd będzie on prawdziwym złym duchem Valjeana, podążającym stale jego śladem.
Valjean niedługo cieszy się wolnością – szybko okazuje się, że za murami więzienia nic dobrego go nie czeka. Dokumenty byłego więźnia stają się piętnem, sprowadzają na niego nienawiść, pogardę i agresję, uniemożliwiają zdobycie pracy. Zdesperowany, zziębnięty trafia wreszcie pod dach pewnego biskupa, który jako jedyny okazuje mu serce – przyjmuje na noc, karmi, poi. Spotkanie z duchownym umożliwi byłemu więźniowi rozpoczęcie nowego życia z nowym nazwiskiem i z nową misją – niesienia pomocy innym. Wkrótce Valjean staje się Madeleine’em, szanowanym przemysłowcem, który pojawia się w Paryżu, przyczyniając się do rozkwitu miasta, dając ludziom pracę na uczciwych warunkach i wspierając biednych. Otoczony powszechnym szacunkiem zostaje wreszcie wybrany na mera miasta. Jest tylko jeden człowiek, w którym postać przemysłowca wzbudza pewne podejrzenia – komendant miejscowej policji… Javert.
W filmie pojawiają się jeszcze trzy istotne postacie. Pierwszą z nich jest nędzarka Fantyna (znakomicie zagrana przez Anne Hathaway, która za tę rolę dostała Oscara) – jej losy za sprawą rozmaitych zbiegów okoliczności splatają się z losami Valjeana, który przyrzeka zaopiekować się jej córką. Drugą jest właśnie Cosette, córka Fantyny. Postać tę odtwarzają dwie aktorki – młodziutka Isabelle Allen, bardzo naturalna, urocza i jakby wyjęta ze słynnej oryginalnej ilustracji do Nędzników i Amanda Seyfried, która gra dziewczynę już w wieku dorosłym, a swój musicalowy talent zdołała już zaprezentować w filmie Mamma Mia!. Trzecia wreszcie postać istotna dla fabuły to Marius Pontmercy (Eddie Redmayne), młody rewolucjonista o szlacheckich korzeniach, którego dorastająca Cosette obdarza uczuciem. Wspomnieć i docenić należy też kreację trzynastoletniego Daniela Huttlestone’a znakomitego w roli Gavroche’a. Dziecięcy aktorzy i aktorki w niczym nie ustępowali dorosłym kolegom i koleżankom z planu. W charakterystycznych rolach zobaczymy także muzę Tima Burtona – Helenę Bonham Carter oraz Sachę Barona Cohena jako Madame i Monsieur Thénardier, dwie wyjątkowo groteskowe i cyniczne, brawurowo zagrane postacie, które nie raz postanowią utrudnić życie głównego bohatera. Ich obecność jest w pełni uzasadniona – stanowią potrzebną przeciwwagę, wnoszą element komizmu, dając odrobinę wytchnienia widzowi.
A wytchnienie przydaje się od czasu do czasu, ponieważ film porusza bardzo ważne, trudne, bolesne tematy i silnie działa na emocje. Ta siła i sugestywność biorą się przede wszystkim ze znakomitego aktorstwa i oddziałującej na widza muzyki, która w kinie robi niezwykłe, czasem wręcz monumentalne wrażenie. Nie bez znaczenia jest też fabuła. Wiele wydarzeń bowiem, które spotykają naszych – budzących wielką sympatię i współczucie – bohaterów są dalekie od tego, co chcielibyśmy nazwać sprawiedliwością. Taki był zresztą zamysł samego Hugo – pisarz chciał wyrazić swoje poglądy na temat sprawiedliwości społecznej oraz konieczności walki z nędzą i wykluczeniem. Wskazywał, że ludzie bardzo często nie są winni zła, które ich spotyka.
Innym istotnym tematem, jaki porusza zarówno film, jak i książka, jest mylenie prawa ze sprawiedliwością, bezmyślne i pozbawione empatii podążanie za rozkazami, ślepota na cierpienie i głębokie przekonanie, że każdy ma to, na co zasłużył, a przestępca nigdy się nie zmieni – to wszystko symbolizuje postać pozbawionego wiary w człowieka Javierta. Gdy w pewnym momencie okazuje się, że był on w błędzie, nie potrafi się z tym uporać. Dla Javierta ściganie Valjeana staje się wręcz sprawą osobistą, choć cały czas powołuje się on na prawo i rozkazy. Valjean tymczasem pragnie odkupić swoje winy i nieść pomoc innym. Przesłanie o słuszności dania drugiej szansy jest aż nadto czytelne. Pojawia się wreszcie także wątek rewolucji ludowej, wywołanej arogancką postawą władzy, która za nic ma losy najniżej sytuowanych poddanych. Zarówno w powieści, jak i w filmie przedstawione są tzw. Dni czerwcowe (rewolucja czerwcowa), powstanie robotnicze, które trwało w Paryżu w dniach 22-26 czerwca 1848 roku i było desperackim wyrazem sprzeciwu wobec nieczułej na biedę obywateli polityki rządu, który odpowiadał powstańcom wyłącznie represjami.
Na akcję filmu składa się wiele wątków, także miłosnych, które tworzą razem spójną, pełną symboliki i charakterystycznych dla romantyzmu motywów całość. O wspaniałym aktorstwie już wspomniałam; na uwagę zdecydowanie zasługuje także odzwierciedlenie realiów: dopracowane kostiumy, charakteryzacja, scenografia, plenery, ujęcia kręcone w szerokim planie przedstawiające ulice Paryża czy sceny zbiorowe. Warstwa wizualna jednak, choć robi imponujące wrażenie, nie przytłacza filmu, ale stanowi idealne tło dla tej historii. Wrażenia dopełniają znakomite zdjęcia w realizacji Danny’ego Cohena.
Pewne wątpliwości wzbudza we mnie ścieżka dźwiękowa, która jest tutaj przecież wyjątkowo istotna. Składają się na nią oryginalne utwory z musicalu oraz specjalnie do filmu napisana przez Claude-Michela Schönberga nowa piosenka zatytułowana Suddenly, którą przejmująco odśpiewał w filmie Jackman. Była ona nominowana do Oscara, ostatecznie jednak musiała oddać pole nagrodzonej statuetką Skyfall w wykonaniu Adele. Warto zaznaczyć, że twórcy zdecydowali się na krok dość ryzykowny – wszystkie partie wokalne zostały zarejestrowane bezpośrednio na planie, a nie – jak zwykle bywa – w studiu nagraniowym. W efekcie nie tylko możemy podziwiać pozbawione typowego retuszu umiejętności i możliwości wokalne aktorek i aktorów, ale też mamy wrażenie obcowania z czymś autentycznym (I Dreamed a Dream w wykonaniu Anne Hathaway przejmuje do głębi). Reżyser Tom Hooper zastosował genialny zabieg, za sprawą którego udało mu się odwrócić uwagę odbiorcy od niedostatków wykonań piosenek – filmował bohaterki i bohaterów niemal wyłącznie w bliskich planach, eksponując ich mimiczną ekspresję, a ta w istocie była popisem doskonałego aktorstwa, szczególnie w przypadku Anne Hathaway i Hugh Jackmana. Siedząc w kinie, poczytywałam to zdecydowanie na plus, niestety gdy słucha się ścieżki dźwiękowej w oderwaniu od obrazu, czar pryska, bo uwidaczniają się niedoskonałości wykonań niektórych piosenek. Szczególnie daje się to zauważyć w partiach wykonywanych przez Russela Crowe’a, który śpiewa ledwie poprawnie i sprawia miejscami wrażenie, jakby go to męczyło. Niestety nie wytrzymuje porównania z Hugh Jackmanem (choćby w scenie otwierającej, gdzie możemy wysłuchać ich odśpiewanego dialogu). Pozytywnie zaskoczyć słuchaczy mogą z kolei Eddie Redmayne i Samantha Barks grająca nieszczęśliwie zakochaną w Marcusie Éponine.
Tu docieramy zresztą do jeszcze jednego istotnego szczegółu. Otóż w filmie Toma Hoopera wszystkie dialogi są od początku do końca śpiewane. Zdecydowanie trzeba to wziąć pod uwagę, decydując się na obejrzenie tego filmu, sama byłam bowiem świadkiem sytuacji, jak znużony tym, że „oni ciągle śpiewają” widz opuścił salę kinową, złorzecząc pod nosem. Niestety, żeby cieszyć się oglądaniem Nędzników, trzeba musicale lubić.
Muszę jednak przyznać też, że były momenty, w których film ocierał się o groteskę, na krótkie sekundy przegrywając z konwencją. Nie do końca przekonała mnie też rywalizacja Valjeana z Javertem; trochę zabrakło między nimi tej specyficznej chemii i gdybym miała wskazać winnego, byłby nim Russell Crowe – według mnie najsłabsze ogniwo obsady, choć nie grał źle – po prostu słabiej wypadł na tle pozostałych postaci.
Ostatecznie z kina wyszłam pełna autentycznego wzruszenia i z dojmującym poczuciem obcowania z dziełem – przede wszystkim za sprawą aktorek i aktorów, którzy, miałam wrażenie, chwilami obnażali przede mną duszę. Niewiele filmów zrobiło na mnie podobne wrażenie; zwykle takie emocje towarzyszą mi w operze lub teatrze muzycznym, warto więc było to przeżyć. Film może, co warto zaznaczyć, nie przypaść do gustu osobom przyzwyczajonym do dynamicznej akcji – już sam fakt, że dialogi są tu śpiewane, w oczywisty sposób wydłuża poszczególne sceny. Tym, którym to niestraszne, zdecydowanie polecam obejrzenie i wysłuchanie tego filmu.
Moja ocena: 9/10
{youtube}Yrnd9c3DRWo{/youtube}
Tytuł polski: Les Miserables Nędznicy
Tytuł oryginału: Les Miserables
Tytuł międzynarodowy: Les Miserables
Reżyseria: Tom Hooper
Scenariusz: William Nicholson
Rok produkcji: 2012
Premiera kinowa: 25 stycznia 2013
Gatunek: dramat, muzyczny
Kraj produkcji: Wielka Brytania
Czas trwania: 157 min
Obsada:
Hugh Jackman jako Jean Valjean
Russell Crowe jako Inspektor Javert
Anne Hathaway jako Fantine
Eddie Redmayne jako Marius Pontmercy
Samantha Barks jako Éponine
Amanda Seyfried jako Cosette
Helena Bonham Carter jako Madame Thénardier
Sacha Baron Cohen jako Monsieur Thénardier
Aaron Tveit jako Enjolras
George Blagden jako Grantaire
Colm Wilkinson jako biskup Digne