Norweska mistrzyni kryminałów Anne Holt (tym razem w duecie z Berit Reiss-Andersen) prezentuje nam swoją kolejną książkę W jaskini lwa. To już czwarta powieść z cyklu o Hanne Wilhelmsen. Tym razem to jednak nie ona jest główną bohaterką. W śledztwie zastępuje ją przyjaciel – Billy T.

Pewnego kwietniowego dnia sekretarka pani premier Norwegii odkrywa jej zwłoki leżące na biurku. Przyczyna zgonu – strzał w głowę. Co dzieje się z ludźmi, gdy jedna z najważniejszych osób w państwie zostaje zamordowana? Lęk i smutek miesza się z osobistymi porachunkami, grami na wiele frontów i próbą jak najlepszego wyjścia z trudnej sytuacji. W sprawę zamieszana jest cała śmietanka norweskiej polityki. Co w tej sprawie może zrobić Billy T. pozbawiony towarzystwa swojej przyjaciółki, Hanne?

Tradycyjnie zacznijmy więc od plusów powieści. Jest nim niewątpliwie styl Holt i Reiss-Andersen. Książka jest napisana nie tylko dobrze, ale także chłodno, co świetnie spisuje się przy tematyce politycznych afer. Nic dziwnego – sama Holt była przecież młodszym prokuratorem policji w Oslo, a także ministrem sprawiedliwości, więc doskonale rozeznaje się w brudach ludzi ze świecznika. W powieści nie uświadczymy mrocznej atmosfery, która tak często przypisywana jest skandynawskim kryminałom. Zamiast tego mamy rzeczowość i pewnego rodzaju twardość języka, która potęguje realizm opisywanych sytuacji. Niestety wiąże się też z pewnym mankamentem W jaskini lwa, o którym powiem później.

Kolejną zaletą jest niewątpliwie świetnie opisana gra wielu tajemnic, które łączą się na pewnej płaszczyźnie, układając się w obraz świata fałszu i egoizmu. Świata, w którym nie ma miejsca na sentymenty i żale, a każdy chce tylko dostać swój kawałek tortu. Bardzo dobrze opisane relacje międzyludzkie dodają powieści smaczku, który pobudza wyobraźnię, a czasem nawet skłania do refleksji. Mowa nie tylko o fanatykach, którzy za wszelką cenę starają się dojść do władzy i wprowadzić swoje chore wizje w czyn, ale także o zwykłych relacjach ogólnoludzkich, dotyczących nie tylko polityków, czy zainteresowanych polityką, ale także każdego z nas. Jednocześnie Holt opisuje tragizm życia osób niemogących pozostać anonimowymi, niemających nawet odrobiny prywatności. Czasem więc kryminał ten zmienia się w tragedię obyczajową.

Również w fabule możemy znaleźć pewne plusy, choć pokrywają się one z kilkoma minusami powieści. W jaskini lwa na pewno nie znudzi fanów norweskich kryminałów, gdyż nie brak tutaj zaskoczeń. Nie uświadczymy tu jednak pościgów czy strzelanin. Wszystko jest spokojne i wyważone, choć bardzo dobrze przemyślane, odbywające się raczej na płaszczyźnie rozmyślań na temat sprawy, nie na szukaniu oprychów w terenie. Mimo to książkę czyta się bardzo płynnie i przyjemnie, jak każdy sprawnie napisany kryminał.

Jednak fabuła ma także swoje słabe strony. Jedną z nich jest postać Hanne Wilhelmsen, bez której tak naprawdę śledztwo nie mogłoby się obyć. Jest to mankament, który w znacznej mierze wypływa z problemów z kreacją postaci w świecie wymyślonym przez Holt. Prawie że dysfunkcyjny Billy T. w pierwszej chwili „biegnie” (metaforycznie, gdyż Hanne razem z partnerką wyjechała do Stanów Zjednoczonych) z pomocą do swojej przyjaciółki – genialnej śledczej, bez której żadna sprawa nie ma możliwości się rozwinąć, a tym bardziej zostać rozwiązaną. Denerwuje też to, że zbyt wiele rozwiązań bazuje na przypadku i przeczuciu, nie zaś na logicznym wynikaniu. I chociaż w rezultacie otrzymujemy odpowiednio ułożone puzzle, to jednak zbyt mało było w tym wspólnej pracy bohaterów, by móc się tym w pełni cieszyć.

Kolejna wada wiąże się właśnie z kreacją postaci, a także zimnym stylem, który w narracji sprawdził się świetnie, jednak nie wyszedł przy tworzeniu bohaterów. O Hanne Wilhelmsen wspominać nie będę. Jest to zwykła, genialna policjantka, która zawsze wpada na najlepsze pomysły. Jedyną rzeczą, która ją wyróżnia na tle innych funkcjonariuszy prawa o cudownym przeczuciu jest to, że jest ona lesbijką. Nadaje to jej odrobiny ostrości, jednak tak naprawdę żądnej głębi. Sympatyczną, choć jak już wspomniałam praktycznie dysfunkcyjną osobą, jest Billy T. – nienormalnie wysoki śledczy, który wydaje się pozbawiony jakichkolwiek barier. Żartowniś i brutal, który jednak ogromnie kocha czterech swoich synów (każdy spłodzony z inną kobietą). To jedyna postać wyróżniająca się w tej powieści. Jedyna, która nie jest ciepława, lecz gorąca. Cała reszta aż kaleczy swoją nijakością i przeciętnością. I wielka szkoda, bo kreacja postaci ma ogromne znaczenie w każdej powieści. Holt się nie popisała, przez co nie marzę o tym, by poznać kolejne losy policji z Oslo.

Pomimo przeciętnych postaci i kilku mankamentów fabularnych, w Jaskini lwa jest powieścią ciekawą, którą czyta się zaskakująco szybko i przyjemnie. Polecam każdemu fanowi twórczości Anne Holt, jak i tym, którzy tej pani jeszcze nie znają.

Anne Holt ukończyła prawo na Uniwersytecie w Oslo. Pracowała jako dziennikarka w telewizji, młodszy prokurator policji w Oslo, a następnie prowadziła własną praktykę adwokacką. W latach 1996–1997 była ministrem sprawiedliwości w Norwegii. Jako pisarka zadebiutowała w roku 1993. Dwie serie jej kryminałów cieszą się ogromną popularnością i zostały przetłumaczone na 25 języków. W jaskini lwa to czwarta część cyklu z komisarz Hanne Wilhelmsen.

Tytuł: W jaskini lwa
Tytuł oryginału: Lovens gap
Autorzy: Anne Holt, Berit Reiss-Andersen
Data wydania: 4 października 2012
Liczba stron: 464
Wydawca: Prószyński i S-ka
Gatunek: kryminał, political fiction

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *