Żyję w czasie, w którym pojęcia płci kulturowej i transseksualizmu budzą ogromne emocje, jednocześnie będąc swego rodzaju oczywistością dzięki wysiłkom środowisk LGBT. Społeczeństwo zdaje sobie powoli sprawę, że transgresja jest naturalnym elementem ludzkiego życia i prawem. Czytając naznaczone cierpieniem wiersze Xięgi…, będące ostatnim dziełem życia Marii Komornickiej, zadaję sobie pytanie, czy dziś, chcąc stać się Piotrem, Komornicka zdecydowałaby się na operację zmiany płci? A czy wyszłaby nieszczęśliwie za mąż, za starszego o dziesięć lat mężczyznę, który tak chętnie piętnował ją jako kobietę chorą psychicznie? Wreszcie – czy Maria, a może Piotr, miał(a)by szansę na to, by poczuć się dobrze w swoim ciele, a zarazem w społeczeństwie? Przecież to normalne, że Tu właśnie robimy to wszyscy,/ Przędąc tkaniny i czas./ Idziemy – tam, gdzie Instynkt nas wiedzie,/ Marząc – tam, gdzie Ideał go skłania1.
W czasach Komornickiej jednak nic nie było tak oczywiste. XIX wiek to czas literatury powstającej w imię wyższych celów, przede wszystkim służebności ojczyźnie, bądź pracy u podstaw, lub też pieszczeniu sztuki dla sztuki. Niewiele było miejsca dla problematyki egzystencjalnej, filozoficznej w europejskim sensie, czy emancypacyjnej, rozwijanych np. w literaturze francuskiej czy brytyjskiej. Maria, debiutująca w wieku 16 lat, posiadająca wyrazistą, silną osobowość z pewnością nie wpisywała się w wiodące nurty współczesnej dla niej literatury. Jej płeć, w zgodzie z XIX-wiecznymi normami obyczajowymi i społecznymi, uniemożliwiała jej korzystanie z praw, które dziś określane są prawami człowieka i obywatela. Maria Komornicka nie mogła legalnie studiować, brać udziału w wyborach (kobietom nie wolno było wstępować do partii politycznych, na równi z osobami chorymi psychicznie), a nawet samodzielnie decydować o swoim życiu; panem kobiecego losu był przecież kochający, nierzadko okrutny ojciec, a potem mąż.
Oczywiście, istniały wyjątki od tej reguły, i to dziesiątki lat przed Komornicką; kobiety silne i wolne, mogące w pełni stanowić o swoim losie, jak choćby Izabela Czartoryska (1746 – 1835), twórczyni kolekcji puławskiej – posiadaczka jednego z większych kobiecych majątków i wpływów na liczących się dworach Europy. Dla niej klasowość i rozwarstwienie społeczne nie stanowiło problemu, bo dzięki swemu pochodzeniu i majątkowi była ponad nimi. Mogła nawet mieć ośmioro dzieci, z koronowanymi partnerami włącznie (a każde z innym). Komornicka jednak, chcąc uwolnić się od ograniczeń narzucanych przez płeć i uwarunkowania społeczne, musiała stać się Piotrem Odmieńcem Włastem; musiała stać się mężczyzną, by stać się człowiekiem. Poszła więc za głosem Instynktu, o którym pisze w wierszu Ambitny mieszczanin, cytowanym powyżej, by zawołać: Czy trzeba bym sam,/ W tę zimową, mroczną noc,/ Poszedł tam, gdzie prowadzi mnie/ Cień/ Demona Dziadka…?2. Tym samym utożsamiła się ze swoim protoplastą, legendarnym Piotrem Włastem, założycielem rodu Dunin – Wąsowiczów.
Obie kobiety – Izabela Czartoryska i Maria Komornicka (później Piotr), mogą być prefiguracjami polskich feministek, ich ikonami – jedna tryumfalną, druga – tragiczną…
W 1907 roku, w pewnym poznańskim hotelu, narodził się Piotr Odmieniec Włast. To wtedy właśnie Maria Komornicka spaliła damskie stroje i kazała wyrwać sobie wszystkie zęby, aby jej twarz zyskała męski wygląd. Dokonała transgresji. Zyskała tożsamość, wywołując skandal i oburzenie, w wyniku którego uznano ją za obłąkaną i zamknięto w zakładzie psychiatrycznym. Po siedmiu latach, po wybuchu wojny, przeniesiono ją do Grabowa, gdzie na strychu rodzinnego domu, w samotności i doświadczanej nawet ze strony rodziny pogardzie, przeżyła kolejne 30 lat swojego życia.
To właśnie tam powstawała Xięga poezji idyllicznej, będąca zapisem nie tylko dramatu Marii – Piotra, ale też jej tęsknot i pragnień, których nie mogłaby zrealizować w rzeczywistości i w czasie, w których przyszło jej żyć.
Wydana właśnie Xięga… jest wyjątkowa nie tylko ze względu na sylwetkę autorki. To pierwsze wydanie utworów, które dotąd pozostawały w rękopisach, będących własnością Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie. Swoje wiersze Komornicka pisała po francusku. Obecna edycja Xięgi… jest natomiast dwujęzyczna, dając sposobność zapoznania się nie tylko z polskim, współczesnym przekładem wierszy, ale też z oryginałem i fotokopiami rękopisów poetki.
Utwory zawarte w Xiędze poezji idyllicznej to przede wszystkim osobiste wyznanie cierpiącego człowieka, znacznie wykraczające poza ramy epoki, w której powstało. Piotr Odmieniec Włast (wiersze zawarte w tym tomie powstawały już po przemianie Marii Komornickiej w mężczyznę) pisze nowatorsko, wręcz wizjonersko, wyprzedzając ramy stworzone przez literackie konwencje swoich czasów. W utworach Xięgi… znaleźć można nie tylko pytania egzystencjalne, dotykające sensu ludzkiego istnienia i śmierci, ale głębokie emocje, wyzwalane przez poczucie odrzucenia i izolację, których doznawała poetka. Komornicka często używa trudnych metafor, chcąc wyrazić to, czego nie potrafi powiedzieć wprost, bo przynosi jej zbyt wielki ból; w wierszu Płacz lata pisze: Brązowy, jak z rusztu,/ Rozgorączkowany,/ Na wysuszonej trawie,/ Wszystkie jego włókna/ Trzęsą się i wibrują – / Mały biedny potępieniec/ Tego lata3.
Poezja Marii Komornickiej jest nie tylko buntem przeciwko patriarchatowi, który ustanawiał (i wciąż to robi) zasady dla społeczeństwa jej czasów. To także próba przekroczenia norm wyznaczonych przez twórczość współczesnych jej poetów (głównie mężczyzn), tworzących wiersze wpisujące się przede wszystkim w nurt rewolucyjny, patriotyczny, bądź nawiązujące do tradycji romantyzmu.
Xięga… nie powstała w służbie ojczyźnie, ani w podzięce dla Boga. Jest osobista, głęboko psychologiczna i erudycyjna. Pokazuje dramat osoby targanej wewnętrznymi sprzecznościami, buntującej się przeciwko pełnej hipokryzji mentalności mieszczańskiego społeczeństwa. Gdzieniegdzie z Komornickiej wyziera cynizm, znajdujący ujście w zaskakujących i trafnych porównaniach, jak wtedy, gdy w wierszu Budda znawca kuchni figura wschodniego bóstwa przywodzi na myśl bogatego, przebierającego w lekkich zajęciach i wykwintnych daniach mężczyznę, obsługiwanego przez posłuszną mu kobietę: Po czym odnalazł te alternatywę:/ „Zjeść kolację, bądź śpiewać wiersze!”/ I oto rozważa ten sam temat,/ Preferując ciemne mięso,/ Za każdym razem, gdy pani domu/ Podaje mu jego ulubione dania/ Oraz napoje4.
Biorąc Xięgę… do ręki, czytelnik ma szansę poznać wyjątkową kobietę, której najcięższym przewinieniem było to, że wykroczyła poza swoją epokę i odważyła się mówić o tym, co nawet dziś, w dobie rodzimego, udawanego kosmopolityzmu, stłamszone przez mieszczańską hipokryzję i takie też wychowanie, nie może wyjść na światło dzienne.
I nie mogę powstrzymać się od tego, by spytać: czy naprawdę trzeba było prawie wieku, by wydać te utwory?
Przypisy:
1. Fragment wiersza Ambitny mieszczanin, s. 43.
2. Fragment wiersza Wołanie, s. 59.
3. Płacz lata, s. 93.
4. Fragment wiersza Budda znawca kuchni, s. 39.
Tytuł: Xięga poezji idyllicznej. Rzeczy francuskie
Autorks: Maria Komornicka vel Piotr Odmieniec
Wydawca: tCHu doM Wydawniczy
Data wydania: marzec 2011
Przekład: Joanna Majewska
ISBN: 978-83-89782-48-9
Liczba stron: 150
Wymiary: 135 x 210 mm
Gatunek: poezja
Tekst pierwotnie ukazał się w 2011 roku, w grudniowym numerze miesięcznika społeczno-kulturalnego Lampa.