Myślę, że każdy z nas, choćby nie wiem jak się zapierał, marzy o spotkaniu swojej drugiej połówki, miłości, spędzeniu razem życia, dopóki śmierć nas nie rozłączy. Jednak, jak wiemy, życie potrafi nam serwować różne niespodzianki, które mogą prowadzić do rozstania. Burze i zawirowania w świecie uczuć są na tyle fascynujące, a niektóre wręcz zakrawają o magię, że stawały się inspiracją dla nieprzebranej rzeszy twórców zarówno filmowych, jak i literackich.
Widz, który został już zbombardowany pokaźną liczbą filmów o tej tematyce, zazwyczaj, na myśl o obejrzeniu kolejnej produkcji tego typu, po prostu dostaje szczękościsku. Gdy dowiedziałam się, że w głównej roli męskiej obsadzono Channinga Tatum, który romansował, tańcząc w Step Up, miałam ochotę napić się na wszelki wypadek przed seansem gorzkiej kawy, żeby: a) nie zasnąć wobec banalnej treści, b) nie zwymiotować od nadmiaru słodkości.
I że cię nie opuszczę ma jednak w sobie coś takiego, co wstrzymuje odbiorcę przed wrzuceniem go do różowego, odrażającego worka z napisem komedie romantyczne. Na pewno zwraca uwagę informacja, że wydarzenia przedstawione w filmie naprawdę miały miejsce. A dalej pozostaje sama fabuła. Z początku do złudzenia przypomina tę znaną z 50 pierwszych randek, ale podkreślam, tylko do złudzenia. On kocha ją, ona kocha jego, biorą ślub, po czym jest wypadek i ona traci pamięć.
Page nie pamięta nic z 2 lat ich wspólnego życia. Na swojego męża patrzy jak na kogoś zupełnie obcego. Mężczyzna rozpaczliwie próbuje odzyskać ukochaną kobietę. Jednakże ona pamięta tylko swoje życie sprzed opuszczenia rodzinnego domu. Page sprzed wyjazdu na studia była zupełnie inną kobietą niż ta, którą poznał i pokochał Leo. Nie zabraknie zatem dramatycznych scen, wzruszających momentów, chwil, kiedy naprawdę ciężko powstrzymać się od westchnień. To tyle odnośnie treści; dla smaczku jeszcze dodam, że w tle krąży pewna tajemnica rodzinna.
Romans romansem, ale miałam wrażenie, że historia miłości dwojga ludzi jest w tym wypadku tylko pretekstem do przekazania znacznie głębszych treści. Temat jest w sumie bardzo uniwersalny i łatwy do zrozumienia dla każdego, kto żyje w związku. Nie mówię o tym, że nieraz po kilkunastu latach nagle okazuje się, że niemal nie znamy swojego współmałżonka. Film w dość subtelny sposób przypomina nam, że każde uczucie należy pielęgnować. Nieustannie powinniśmy przypominać sobie dobre chwile i budować nowe, wspaniałe wspomnienia.
Kolejnym aspektem wyciągniętym przeze mnie z drugiego dna filmu jest pragnienie zaczęcia nowego życia z zupełnie czystą kartą. Myślę, że niejedna osoba marzyła o istnieniu takiego magicznego przycisku delete, który mógłby wykasować część życia i umożliwić rozpoczęcie wszystkiego jako zupełnie nowy człowiek. Przykład Page pokazuje, że ziszczenie się tego marzenia wcale nie wyglądałoby tak różowo, jakby mogło się nam wszystkim wydawać. Poczucie zagubienia, szarpanie się pomiędzy strzępkami wspomnień, spotykanie ludzi, którzy mówią, że byli naszymi przyjaciółmi, a których nie rozpoznajemy… Nie, dziękuję.
Odtwórcy głównych ról stworzyli na ekranie niezwykle ciepłą parę, uczucie ich łączące jest niemal namacalne. Do tego jeśli chodzi o sprawy erotyczne, których nie sposób pominąć, gdy mówi się o młodym małżeństwie, to iskrzy, owszem, ale… Wszystko pokazane jest w taki cudowny, delikatny sposób, który nadaje filmowi niezwykle ciepłej tonacji. Reżyserowi udała się naprawdę trudna rzecz, mianowicie zaraził widzów owym romantyzmem. W tej całej miłosnej historii nie zapominajmy także o Rachel McAdams, która bardzo przekonująco oddaje lęk, frustrację i całe przerażenie osób, które nagle utraciły pamięć.
Warto także zwrócić uwagę na bohaterów drugoplanowych. W rodziców Page wcielili się Sam Neill i Jessica Lange. Stworzyli oni fantastyczne kreacje aktorskie. Ich bohaterowie na tle młodego małżeństwa sprawiają najpierw odrażające wrażenie. Potem jednak ujawniają się kolejne warstwy ich osobowości i związku. Nic więcej nie powiem.
Cóż więcej mogę rzec o tym filmie? Zdecydowanie zostałam pozytywnie zaskoczona. Reżyser roztapia serca widzów bez stosowania tanich, melodramatycznych chwytów. W zasadzie do końca seansu nie jesteśmy pewni, jaki będzie finał. Wszystko to sprawia, że film o zapominaniu pozostanie w pamięci widza choć przez krótki czas.
Może nie jest to dzieło wybitne, po obejrzeniu którego widzowie przeżyją swoiste katharsis i nagle zaczną walczyć o swoją miłość, związki itd. Pozostawia jednak taką przyjemną refleksję – o miłość trzeba dbać i należy zakochiwać się ciągle od nowa w naszej drugiej połówce.
Ocena: 6/10
{youtube}_Pmg3_13erY{/youtube}
Tytuł polski: I że cię nie opuszczę
Tytuł oryginału: The Vow
Reżyseria: Michael Sucsy
Scenariusz: Marc Silverstein, Abby Kohn, Michael Sucsy, Jason Katims
Rok produkcji: 2012
Premiera kinowa: 10 lutego 2012
Gatunek: Melodramat
Kraje produkcji: Australia, Brazylia, Francja, Niemcy, USA, Wielka Brytania
Czas trwania: 104 min
Przedział wiekowy: od 12 lat