Są tu jacyś muzyczni ignoranci? Z pewnością znajdzie się ich wielu. Nie chcę z góry osądzać osób, które nie znają tego zespołu. Są wszak różne gusta, a metalu mamy dostatek. Warto jednak zapoznać się właśnie z Anaal Nathrakh, bo to jedna z najlepszych kapel grających ekstremalny metal.

Nie mam zamiaru szufladkować zespołu do konkretnego podgatunku, acz klimat jest jak najbardziej black metalowy. Anaal Nathrakh wydał już kilka płyt z czego moim zdaniem najlepszą był Echsnaton. To na niej zastosowano wiele smaczków, które w każdym kolejnym krążku stanowiły chleb powszedni.

Skąd tak długie wprowadzenie? Nie jest to bardzo znana kapela, co oczywiście nie jest powodem lamentu. Satysfakcja z poznania takiego diamentu jest ogromna.

Po płycie Passion spodziewałem się sporo. Dostała wysokie noty w granicach 80, 90%, między innymi na thrashhits.com Gwoli wyjaśnienia to strona, gdzie potrafią bez litości skrytykować najgorsze wydawnictwa muzyczne. Jednocześnie też chwalą pod niebiosa naprawdę dobre pozycje. Kiedy, więc zobaczyłem aż 5/6 wiedziałem, że chłopaki z Anaal Nathrakh wykonali dobrą robotę.

Zaczyna się klasycznie. Klasycznie w rozumieniu właśnie tej grupy muzycznej. W utworze Volenti Non Fit Iniuria otrzymujemy przygniatającą atmosferę black metalu, której nie sposób się oprzeć. W kakofonii tkwi piękno. Tak też tutaj jest. Nie sposób nie zauroczyć pięknym chaosem. Jednocześnie też jesteśmy ciągle zaskakiwani ogranymi patentami. One są nadal przyjemne, w szczególności dla osób nie mających kontaktu z poprzednimi wydawnictwami Anaal Nathrakh.

Kolejny utwór – Drug-Fucking Abomination jest zdecydowanie największym plusem tego albumu. Zaczyna się wolno i instrumentalnie, by stopniowo przejść klasycznej przygniatającej kakofonii. Zakochałem się w nim w zasadzie od razu. Po siedmiu minutach i dwudziestu czterech sekundach absolutnie nie czułem niedosytu. Czegoś takiego oczekiwałem właśnie po Anaal Nathrakh.

{youtube}DPwOKohNY9s{/youtube}

Niestety po świetnym początku mamy dwa, trzy nijakie utwory. Są krótkie (na szczęście) i słuchanie nie jest żadną karą. Jednakże one są po prostu nudne. Wykorzystują za bardzo stare sprawdzone rozwiązania i nie ma w nich absolutnie nic nowego. Oczywiście nie mam zamiaru sypać gromów za upychacze. Mało jest płyt bez tego typu kompozycji.

Na szczęście kiedy wydaje się już, że Passion zanudzi nas ogranymi ficzerami, zespół serwuje naprawdę świetne piosenki z zagraniami, których wcześniej nie było. Oczywiście nadal mamy katafonię, nadal mamy trzy skrajnie różne wokale – wrzeszczący, growl i czysty, ale dochodzą różne przejścia załamania itp. Who Thinks Of The Executioner? to trzeci od końca utwór i kolejny wielki plus płyty. Warto zwrócić na niego uwagę, bo to chyba kompozycja idealna. Użyto tu wszystkiego w odpowiednich proporcjach, dlatego słuchanie jej pobudza mózg do wytwarzania ogromnych ilości dopaminy.

Krążek kończy się bardzo przyzwoitym, krótkim outrem. Nie czuje się niedosytu pomimo tylko 33 minut muzyki. Płyta nie jest może szczytem oryginalności, ani też wielkim muzycznym odkryciem roku. To świetny black metal, który aż prosi się o klucze do serc słuchaczy.

Nazwa zespołu: Anaal Nathrakh
Tytuł płyty: Passion
Data wydania: 17 maja 2011

Utwory:

1. Volenti Non Fit Iniuria
2. Drug-Fucking Abomination
3. Post Traumatic Stress Euphoria
4. La Diabolique Est l’Ami du Simplement Mal
5. Locus of Damnation
6. Tod Huetet Uebel
7. Paragon Pariah

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *