RockmannManniak spisany

Książka redaktora Manna ma jedną podstawową wadę – kończy się.

I to nie jak przystało, po przebyciu epickiej czytelniczej drogi przez autobiograficzne wzloty i upadki (nie licząc złamanej kariery wirtuoza saksofonu), ale szybko – ledwie się czytelnik zdąży rozsmakować. Bo i sam autor raczej o autobiograficzne wiwisekcje nie zamierza się kusić. Miał być rock, jest rock, a do tego cięte pointy i inteligentny, ironiczny (nierzadko wręcz autoironiczny) humor. Z lekkością i niesamowitą swadą autor prowadzi czytelników przez historię swojej pasji złożoną z anegdot, opowiastek i historii – słowem „Mann: The best of”.

Odświeżanie winylowych płyt czy udział redaktora (w towarzystwie m.in. Andrzeja Olechowskiego) w sprowadzeniu za żelazną kurtynę absolutnych gwiazd ówczesnej zachodniej sceny muzycznej (a następnie zaznajamianie ich z urokami socjalistycznej ojczyzny) wygląda jak przygoda, scenariusz filmowy. Ale w końcu komu wierzyć jak nie człowiekowi, który odkąd pamiętam mówił z telewizora i radia TYM głosem.

Oprócz pierwszoplanowej fascynacji kulturą i muzyką zachodnią, książka Manna posiada jeszcze wspaniale nakreślone tło – PRL. W tej opowieści jest to kraj zupełnie inny niż ten, który powraca ciągle w medialnych przekazach jako arena walki prawych z szubrawcami, rozliczeń i teczek.
Mann pisze o tym, jak przy odrobinie samozaparcia i pomysłu, można było cenzora zrobić w trąbę i w ramach primaaprilisowego żartu na przykład wyemitować całą audycję składającą się z zakazanych utworów, przerobić Amerykanina w Anglika, Anglika w Australijczyka a tegoż z kolei w Szweda. Książkę Manna powinni przeczytać dziś politycy, którzy zapomnieli już, że ten sam PRL był przestrzenią ich życia.

Mimo niewielkich rozmiarów i luźnej struktury, w której ni stąd ni zowąd nagle pojawiają się dodatki typu „5 najbardziej dołujących piosenek”, „5 najlepszych coverów” itd. – „RockMann” jest dość bogatą pozycją. Wszystkie zdjęcia dodatki i bijąca po oczach jaskrawopomarańczowa stylistyka wydania, wprowadzają optymistyczny i lekko chaotyczny nastrój – tak przecież dobrze znany z piątkowych poranków w „Trójce”.

Autor: Wojciech Mann
Wydawnictwo: Znak , Październik 2010
ISBN: 978-83-240-1459-0
Liczba stron: 208
Wymiary: 165 x 215 mm

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *