Kogo w dzisiejszych czasach może interesować postać królowej żyjącej ponad 500 lat temu w kraju, którego historia nie jest może zupełnie u nas nieznana, ale zazwyczaj bywa spłycona, traktowana wybiórczo i nie do końca na poważnie? Losy Hiszpanii są fascynujące, ale chcąc je dobrze zrozumieć, trzeba się w nie zagłębić, trzeba najpierw poznać mentalność ludzi, którzy mieszkali tam na przestrzeni wieków, dzieje konfliktów pomiędzy poszczególnymi regionami i nieustających walk nie tylko o suwerenność, ale także o prawo do wyboru wyznania, przekonań czy nawet zajęcia.„Przysięga królowej. Historia Izabeli Kastylijskiej”, C.W.Gortner – recenzja
Kogo w dzisiejszych czasach może interesować postać królowej żyjącej ponad 500 lat temu w kraju, którego historia nie jest może zupełnie u nas nieznana, ale zazwyczaj bywa spłycona, traktowana wybiórczo i nie do końca na poważnie? Losy Hiszpanii są fascynujące, ale chcąc je dobrze zrozumieć, trzeba się w nie zagłębić, trzeba najpierw poznać mentalność ludzi, którzy mieszkali tam na przestrzeni wieków, dzieje konfliktów pomiędzy poszczególnymi regionami i nieustających walk nie tylko o suwerenność, ale także o prawo do wyboru wyznania, przekonań czy nawet zajęcia.
Mówi się o tym, że historie kobiet żyjących podczas wojny, zarówno tych biorących udział w walce, jak i tych działających na tyłach, w domowym zaciszu, były do tej pory spychane na boczny tor, pomijane. Owszem, ich rola nie była eksponowana, mało napisano pozycji, które mówiłyby tylko i wyłącznie o nich, ale nie mogę powiedzieć, żeby milczano o nich zupełnie. W wielu książkach, które czytałam do tej pory, przewijały się wspaniałe, bohaterskie postaci dziewcząt, kobiet, o których nie sposób zapomnieć. Wiedza o tym, jak ogromna była ich rola w walce, spływała do mnie przez lata z dziesiątek publikacji, nie jest to więc dla mnie żadnym zaskoczeniem i nie zgodzę się z twierdzeniem, iż do tej pory nic na ten temat nie było wiadomo. Niemniej jednak… takiej książki jak Kobiety Stanisławy Kuszelewskiej – Rayskiej jeszcze nie było. I śmiem twierdzić, że nigdy już nie będzie.
Jej wszystkie życia to powieść, której akcja rozpoczyna się w Anglii dokładnie 11 lutego 1910 roku, podczas śnieżycy. Tego feralnego dnia Sylvie zaczyna rodzić, a lekarz przez złe warunki atmosferyczne nie może dotrzeć do niej na czas. Dziecko owinięte pępowiną i bez pomocy lekarza nie ma szans na przeżycie. Dziewczynka rodzi się martwa. Zapada dla niej ciemność… Istnieje też druga wersja, w której tego samego dnia lekarz dociera do rodzącej kobiety i poród, choć niepozbawiony komplikacji, kończy się szczęśliwym rozwiązaniem, a Ursula 11 lutego 1910 roku zaczyna swoje życie. Ponownie.
Pewnego dnia przed dom Ricky’ego Delatolli zajeżdża handlarz antykami, który prezentuje mu swoje towary. Mężczyzna nie do końca rozumie zamiary sprzedawcy, bo nie wyrażał żadnych chęci zakupu. Okazuje się, że handlarz nie chce nic sprzedać – po prostu przed jego domem zostawia piękne, stare krzesło i odjeżdża. Jest jakaś siła i urok w tym meblu, która każe nowemu właścicielowi zabrać mebel do domu. Od tego czasu w jego mieszkaniu, ale i w sąsiedztwie zaczynają dziać się dziwne rzeczy, które nie tylko życie Rick zamieniają w koszmar.
Zac & Mia to emocjonalna, pełna humoru, wiarygodna i wciągająca opowieść o relacji dwojga nastolatków w obliczu poważnej choroby. Książka porównywana jest z bestsellerową powieścią Gwiazd naszych wina Johna Greena. W Polsce ukaże się już 14 stycznia nakładem Wydawnictwa Feeria Young.

Po Prowincji pełnej szeptów najwyższy czas na kolejną powieść Katarzyny Enerlich, która zabierze nas w pełen ciepła nawet zimą, magiczny świat urokliwych Mazur. Premiera książki już w połowie stycznia.
Lubię powieści kryminalne, które wyzwalają we mnie duszę detektywa, zmuszając mnie do myślenia i skłaniając do wiązania ze sobą poznawanych stopniowo faktów, w celu rozwiązania zagadki kryminalnej. Taką właśnie powieścią okazała się książka Susanne Mischke Zabij, jeśli potrafisz!.
Poszukując dla siebie lektury pośród lubianych przeze mnie pod względem gatunkowym powieści kryminalnych, stosunkowo nieczęsto sięgam po te, których akcja rozgrywa się w dawno minionych czasach – może dlatego iż na naszym rynku wydawniczym kryminały współczesne chyba jednak dominują ilościowo nad tymi w stylu retro. Z tym większym więc zainteresowaniem rozpoczęłam lekturę powieści Żona złotnika.