Najpiękniejszy rodzaj podróży to podróż w czasie – to motto przyświeca Agnieszce Lisak – autorce książek i artykułów poświęconych dawnej obyczajowości, poetki i aforystki. Oto przed nami kolejny z niedzielnego cyklu artykułów jej autorstwa. Tym razem przyjrzymy się XIX-wiecznym tancerkom i poznamy troszkę bliżej ówczesną podwójną moralność…

Czytaj dalej

Tracę ciepło to druga książka Orbitowskiego i trzecia, z jaką przyszło mi się zmierzyć. Trochę nie po kolei zabrałam się za twórczość tego pana – zaczęłam od zbioru opowiadań Nadchodzi, by następnie cofnąć się do początków jego twórczości: psychodelicznego Świętego Wrocławia i właśnie Tracę ciepło. I trochę dziwnie mi z tym, że to właśnie jeden z pierwszych utworów Orbitowskiego zrobił na mnie największe wrażenie.

Czytaj dalej

Kultury narodowe lubią jawić się odbiorcom spoza ich kręgu w formie masowego, umownego i często stereotypowego wyobrażenia o nich. I tak kultura Japonii sprowadza się do sushi i mangi, kultura Egiptu to w dużym skrócie piramidy, natomiast Hiszpania to corrida i flamenco. O tej ostatniej ja również myślałam w takich kategoriach do momentu, w którym kraj z Półwyspu Iberyjskiego nie zaczął odkrywać przede mną swojego drugiego oblicza: tajemniczego, pełnego skrywanych lęków i obaw, wciąż pamiętającego czasy krwawej dyktatury Franco. Surowe Esther Garcíi Llovet są kolejnym dowodem na to, że Hiszpania to nie tylko radosna fiesta.

Czytaj dalej

Henry James, znany przede wszystkim z powieści Portret damy i W kleszczach lęku, dzięki wydawnictwu Prószyński i S-ka daje się poznać także jako twórca opowiadań. Wśród pięknie wydanych wznowień utworów Jamesa pojawił się bowiem niewielki, gdyż zawierający jedynie cztery spośród ponad stu opowiadań, zbiór, który będzie w stanie zachwycić nawet najbardziej wybrednych koneserów prozy psychologicznej.

Czytaj dalej

Małe, prowincjonalne, senne miasteczka bardzo często bywają sceną lub tłem szokujących wydarzeń. Skrywane przez lata ponure, wstydliwe sekrety, zacofanie i hipokryzja miejscowej społeczności tępiącej wszelkie przejawy indywidualizmu, niezależności i samodzielnego myślenia generują duszną, przytłaczającą atmosferę, która stopniowo narasta i znajduje ujście w ciągu dramatycznych wydarzeń nieuchronnie prowadzących do tragedii. I, jak to często bywa, tragedia największe piętno odciska na tych najwrażliwszych, najbardziej niewinnych i podatnych na ciosy – młodych ludziach stojących jedną nogą w beztroskim dzieciństwie, drugą stawiających nieporadne jeszcze kroki w bezwzględnym świecie dorosłych. Takie wydarzenia oznaczają dla nich rozstanie się ze złudzeniami, przyspieszają emocjonalne i psychiczne dojrzewanie, uświadamiając istnienie mrocznego i nieprzyjaznego oblicza świata.

Czytaj dalej

Kinematografia belgijska dociera do naszego kraju bardzo rzadko, tym większa zasługa dystrybutorów, że zdecydowali się na wprowadzenie W kręgu miłości w reżyserii Felixa van Groeningena do naszych kin. Przypuszczam, że bardzo duże znaczenie miał fakt zdobycia przez dzieło van Groeningena nagrody głównej w sekcji Panorama na ubiegłorocznym festiwalu Berlinale. Nie zmienia to jednak faktu, że koniec wakacji to czas, kiedy po letnim okresie blockbusterów, komedii romantycznych i animacji dla dzieci, możemy się natknąć w repertuarze kinowym na interesujące dzieła, żeby wymienić chociażby Blue Jasmine w reżyserii Woody’ego Allena. Wśród nich kameralne W kręgu miłości wypada całkiem interesująco.

Czytaj dalej