
„Listy przeciwko wojnie” Tiziano Terzani – recenzja

Akcja powieści rozgrywa się we współczesnej Moskwie. Romoczka, czteroletni chłopiec, podczas srogiej zimy zostaje opuszczony przez matkę i wuja. W poszukiwaniu jedzenia i ciepłego kąta, kierując się instynktem, podąża za trzema psami do ich schronienia – opuszczonej piwnicy pod starym, zrujnowanym kościołem. Od tej pory Romoczka żyje razem z nimi, traktując ich jak swą rodzinę. Żywi się mlekiem suki Mamoczki oraz tym, co wspólnie ze swymi psimi braćmi i siostrami upolują.
Stwórca Wszechświata chciałby obecnie przeprosić nie tylko za kapryśne i natarczywe towarzystwo, na jakie był Pan narażony w czasie trwania eksperymentu, lecz również za brud i smród na samej planecie. Stwórca tak zaprogramował roboty, żeby nadużywały jej przez miliony lat, żeby przypominała trujący, zgliwiały ser, kiedy Pan się tam znajdzie.
Ostatnia z wydanych w Polsce powieści McCarthy’ego nie należy do lektur łatwych w odbiorze, choć wydawca zapewnia nas, że to najzabawniejsza książka tego autora. Nie należy jednak dać się zwieść surrealistycznemu opisowi z tyłu okładki – nie znajdziecie tam prostej zabawy, przystępności i zrozumienia, dowcipu, jakim raczą nas współcześni autorzy. To powieść, którą będziecie rozgryzać niczym twardy, czarny chleb, bojąc się, że pogubicie zęby. Powieść, która was zadziwi, zniesmaczy, rozbawi, zaczaruje i sprawi, że nie będziecie wiedzieć, co z nią uczynić i co o niej myśleć. To jedna z lepszych książek, jakie przeczytacie.