A co, gdyby okazało się, że nie można Cię fizycznie zranić? Gdyby Twoje ciało regenerowało się w zdumiewającym tempie? Będziesz wówczas komiksowym superbohaterem, cudotwórcą czy może tułaczem, szukającym sensu i odpowiedzi? Czy życie naprawdę stałoby się prostsze, czy może bardziej by się skomplikowało? Z takiego, pozornie oderwanego od rzeczywistości punktu zaczepienia, wychodzi Maciej Trawnicki, przedstawiając nam niezwykłego bohatera swej opowieści – Wiktora. Poznajemy go w zdumiewających okolicznościach – podczas jednego z jego „pokazów” organizowanych wprost na chodniku. Mogłoby się wydawać, że będzie to sztuczka godna fakira, pokaz silnej woli i mięśni z kamienia… Jednak kiedy Wiktor rzuca się na deskę gęsto nabitą długimi gwoździami jest i krew, i ból. Dopiero po chwili, gdy mężczyzna wstaje, na jego ciele nie ma już śladu ran. Mimo niezwykłości przedstawienia, brawa są spóźnione i skąpe, zaś publiczność rozchodzi się, błyskawicznie tracąc zainteresowanie. Czyżby cierpienie, które przed chwilą widzieli, mimo iż zakończone niezwykłym ozdrowieniem, nie było dość eleganckie lub atrakcyjne? Może dziś generalnie trudno jest utrzymać zainteresowanie tłumu? Nie widownia jednak ma tu największe znaczenie, ale to, że Wiktor znów zostaje bez swoich odpowiedzi…
Czytaj dalej →